Kiedy w Polsce po II Wojnie Światowej rozpoczynała się produkcja dużego i ciężkiego Ursusa C-45, w Kanadzie w firmie Massey Harris narodził się model Pony, czyli kucyk, który miał zastąpić zwierzęta pociągowe i być dostępny dla rolników. Ciągnik, który zrewolucjonizował europejskie rolnictwo.
Powstały w 1891 roku w Kanadzie Massey Harris był znaczącym producentem ciągników na rynek północnoamerykański, który oczywiście w swojej ofercie miał nie tylko tak małe modele jak powojenny Pony. Jednakże to właśnie ten ciągnik po II wojnie bardzo mocno przyczynił się do rozwoju zniszczonego wojną europejskiego rolnictwa, gdyż od początku lat 50 był produkowany we Francji.
Prosta i łatwo dostępna mechaniczna siła
Ciągnik Massey Harris Pony produkowany w latach 1947-1957 miał kilka wersji. Pierwszą był model posiadający 4-cylindrowy silnik benzynowy Continental N62 o mocy około 11 KM. W kolejnych odmianach pojawił się również 4–cylindrowy, benzynowy silnik Simca o mocy około 16 KM i pojemności 1,2 l. Pod koniec produkcji ciągniki te wychodziły również z wysokoprężnym, 2-cylindrowym silnikiem Hanomag o mocy około 20 KM.
Traktor ten nie posiadał jeszcze dobrze znanego, opatentowanego przez Fergusona 3-punktowego układu zawieszenia, co sprawiało, iż musiał pracować ze specjalnie dedykowanymi maszynami. Ale to nie to było najważniejsze. Najważniejszy był fakt, iż nie trzeba było już chodzić za koniem, a można było po prostu ciągnikiem jechać i pracować z większą wydajnością.
Modele Pony w znakomitej większości były napędzane przez silniki benzynowe, fot. M. WasakJeśli zaś chodzi o skrzynię biegów, to była to konstrukcja o 3 przełożeniach, która zapewniała prosty, ale efektywny transfer mocy. Co nie mniej istotne, masa ciągnika która nieznacznie tylko przekraczała 630 kg sprawiała, iż był on bardzo lekki i zwrotny, a co było chyba jeszcze bardziej istotne, pozwalała na tanią produkcję przy możliwie jak najmniejszym wykorzystaniu surowców. A ten aspekt miał najważniejsze znaczenie dla wyniszczonego wojną Świata, a dla Europy szczególnie.
Trzeba też mieć na uwadze, iż ciągnik ten nie był po prostu kolejną maszyną rolniczą. On symbolizował powojenną zmianę w rolnictwie odchodzącym od pracy manualnej i pomocy zwierząt pociągowych na rzecz mechanizacji. Jego początkowo skromna moc 11 koni mechanicznych może wydawać się dziś nieznaczna, ale dla wielu rolników w tamtych czasach była to rewolucja. Niestety szkoda tylko, iż to Zachodni Świat patrzył w ten sposób na rolnictwo, podczas gdy na Wschodzie, w tym oczywiście w Polsce, koń był niezastąpiony jeszcze kilka dekad po wojnie…
Ciągnik, który był prekursorem zrównoważonej inżynierii, choć o tym nie wiedział
Massey Harris Pony stawiał na prostotę, solidność i niezawodność, a nie na skomplikowane funkcje. Jego prosta konstrukcja minimalizowała potrzebę specjalistycznych napraw, co było najważniejsze w tamtym czasie, ze względu na ograniczony dostęp do wykwalifikowanych mechaników.
Napędzany silnikiem benzynowym, odzwierciedlał powszechną w tamtych czasach technologię paliwową, a skupienie na praktyczności jest kluczowym czynnikiem jego ogromniej popularności (łącznie powstało 28 tys. sztuk, co było nie lada wynikiem jak na trudne powojenne lata).
To jeszcze nie był ten czas gdy ciągniki posiadały znany nam współcześnie 3 punktowy układ zawieszenia, fot. M. WasakBiorąc pod uwagę współczesne standardy zrównoważonego rozwoju, Massey Harris Pony oferuje unikalną perspektywę, gdyż jego stosunkowo mały zbiornik paliwa (około 26 itrów) sugeruje niższe zużycie benzyny w porównaniu z nowoczesnymi traktorami i chociaż nie jest tak ekonomiczny pod względem wydajności pracy w porównaniu ze współczesnymi maszynami, to jego mniejszy rozmiar zmniejszył ogólny wpływ na środowisko w porównaniu z większymi traktorami tamtych czasów.
Prosta konstrukcja zminimalizowała zużycie zasobów w procesie produkcji i dlatego też można zapytać, czy tę prostotę można uznać za wczesny, choć niezamierzony, przykład zrównoważonej inżynierii, czyli osiągania większych korzyści mniejszymi nakładami.
Epilog
Dzisiejsze nowoczesne ciągniki są zupełnie inne, gdyż są to potężne maszyny naszpikowane zaawansowaną technologią. Ale czy z natury są bardziej zrównoważone? Nasuwa się pytanie, czy zasoby potrzebne do ich skomplikowanej produkcji i ostatecznej utylizacji są równoważone przez ich zwiększoną wydajność?
Choć wszyscy domyślamy się, jaka jest odpowiedź, to już raczej nikt nie przesiądzie się z powrotem na ciągniki pokroju Massey Harris Pony. No chyba że, po III WŚ znów wrócimy do “ery kamienia łupanego”, do czego jednak miejmy nadzieję nie dojdzie.

17 godzin temu
.png)
















