Krajowa Rada Izb Rolniczych wystąpiła do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z wnioskiem o zmianę zasad udzielania kredytów preferencyjnych na zakup gruntów rolnych. Chodzi o kredyty z dopłatą do oprocentowania udzielane przez banki współpracujące z ARiMR. Zdaniem KRIR obecny system, oparty wyłącznie na cenach gruntów ogłaszanych przez GUS, nie odzwierciedla realnych warunków rynkowych.
Absurd na rynku ziemi! Wartość rynkowa się nie liczy, bo GUS wie lepiejProblem: jedna wycena na całe województwo nie odzwierciedla rzeczywistości
KRIR wskazuje, iż ceny rynkowe gruntów o tej samej klasie glebowej w obrębie jednego województwa mogą się różnić choćby kilkukrotnie, zależnie od:
• lokalizacji,
• atrakcyjności inwestycyjnej,
• dynamiki cen w danej gminie lub powiecie,
• presji zakupowej ze strony podmiotów pozarolniczych.
W obecnych realiach — jak podkreślają izby — rolnik chcący kupić ziemię w regionie o wyższych cenach często nie może skorzystać z pełnej wartości kredytu, mimo dopłaty do oprocentowania, ponieważ limit wynika z danych GUS, a nie z realnej ceny umownej.
Samorząd rolniczy zaproponował dwa rozwiązania:
- uwzględnianie obok danych GUS również wartości rynkowej nieruchomości,
- dopuszczenie możliwości zwiększenia przez bank ceny umownej o maksymalnie 30%, w zależności od lokalizacji.
KRIR przekonuje, iż takie zmiany wyrównałyby szanse rolników z różnych regionów w dostępie do kredytów preferencyjnych.
Odpowiedź ministerstwa: zmiany nie są planowane
Resort rolnictwa nie przychylił się do postulatów. W odpowiedzi podkreślono, że:
• średnie ceny GUS są opracowywane na podstawie danych transakcyjnych z całego kraju,
• uwzględniają zarówno lokalizację, jak i klasę bonitacyjną,
• stosowanie danych GUS zapewnia obiektywność i równe traktowanie kredytobiorców.
Według ministerstwa rozszerzenie wyceny o wartość rynkową mogłoby spowodować:
• zarzuty o uznaniowość wobec banków,
• nierówne traktowanie rolników w różnych lokalizacjach,
• przyspieszone wykorzystanie limitów pomocy de minimis,
• dodatkowy impuls do dalszego wzrostu cen gruntów rolnych, co mogłoby pogłębić ich nieosiągalność dla mniejszych gospodarstw.
Ministerstwo wskazało również, iż sektor bankowy nie sygnalizował potrzeby zmian — a obecny model został wypracowany we współpracy z instytucjami finansowymi obsługującymi kredyty z dopłatą do oprocentowania.
Co to oznacza dla rolników?
Na ten moment system pozostaje bez zmian — podstawą wyliczania maksymalnej wartości kredytu z dopłatą do oprocentowania pozostają średnie ceny gruntów publikowane przez GUS dla wszystkich województwa.
W praktyce oznacza to, że:
• rolnicy kupujący ziemię w regionach o wyższych cenach transakcyjnych przez cały czas będą musieli dopłacać większą część wartości z własnych środków,
• kredyt preferencyjny będzie łatwiej wykorzystać tam, gdzie ceny ziemi są niższe od średniej GUS.
Dyskusja o dostępności ziemi trwa
Choć tym razem resort nie zdecydował się na modyfikację zasad kredytowania, temat nie znika z agendy rolniczej. Presja na rynku ziemi — zarówno ze strony rolników, jak i inwestorów — jest coraz większa, a różnice cen między lokalizacjami pogłębiają się.
Z jednej strony rząd podkreśla konieczność racjonalnego wydatkowania dopłat z budżetu, z drugiej samorząd rolniczy zwraca uwagę na spadek realnej dostępności użytków rolnych dla gospodarstw rodzinnych.
Wiele wskazuje na to, iż przyszłość kredytów preferencyjnych będzie jednym z kluczowych tematów polityki rolnej w 2026 roku — szczególnie jeżeli ceny ziemi przez cały czas będą rosnąć szybciej niż możliwości inwestycyjne polskich gospodarstw.

1 godzina temu


![Nawozy azotowe drożeją w całej UE. Jakie są ceny nawozów w Polsce? [SONDA]](https://static.tygodnik-rolniczy.pl/images/2025/11/24/505792.webp)













