Banki szykują się do ostrej konkurencji. Chodzi o kredyty

9 godzin temu
Zdjęcie: Szczerze o pieniądzach


Po środowym cięciu stóp procentowych banki szykują się do morderczej konkurencji o kredytobiorcę i spodziewają się kolejnych obniżek. Po kilku latach kompletnej flauty trudno znaleźć instytucję, która nie deklarowałaby, iż pragnie zawojować rynek kredytowy. Ucieczka do przodu to jedyna szansa, żeby utrzymać pozycję i przyzwoite wyniki. Nie będzie łatwo, ale niektóre - jak ING Bank Śląski - zrobiły wyraźne postępy już w I kwartale.


Pod jednym dachem z teściową nie dawało się już wytrzymać. Byłeś pod ścianą, coraz bardziej zdawałeś sobie sprawę, ze rysuje się przed tobą wybór - *** albo kredyt. A iż jesteś porządnym, spokojnym człowiekiem, więc wybrałeś. Kredyt. Bank marudził, zżymał się, zwlekał, a to nie miałeś tego, a to tamtego. A kiedy się dowiedziałeś, ile to będzie kosztować, zwaliło cię z nóg. Adios praca w szkole, trzeba zrobić uprawnienia na koparkę. To się zmienia.
W ciągu ostatnich miesięcy kilka czołowych polskich instytucji przedstawiło strategie, począwszy od największego polskiego banku PKO BP. Wszystkie mówiły w nich o umocnieniu swojej pozycji na rynku, zwiększeniu finansowania konsumentów i gospodarki. I tak np. Millennium deklarował zawojowanie rynku kredytowego dla małych i średnich firm, a Alior - konsumentów. Kilka dni temu mBank oświadczył, iż lada moment pozamiata po frankowiczach i wstaje z kolan, więc konkurencja ma się czego bać. Reklama


Po latach, kiedy banki niemal wyłącznie zajmowały się kupowaniem rządowych (lub gwarantowanych przez rząd) obligacji i bonów pieniężnych NBP zeszły rok przyniósł lekkie ożywienie, zwłaszcza na rynku finansów konsumenckich. Niemniej cały portfel kredytowy polskich banków wzrósł zaledwie o 4,7 proc. przy inflacji średniorocznej 3,6 proc. To bardzo mało, tym bardziej, iż depozyty wzrosły o 7,8 proc. Spowodowało to spadek wskaźnika kredytów do depozytów (L/D) w polskim sektorze poniżej 60 proc. na koniec zeszłego roku. To był niechlubny rekord.


Spada cena pieniądza


Wciąż papiery dłużne stanowią ponad 30 proc. aktywów banków, a kredyty mniej niż 30 proc. Fachowcy mówią, iż w Polsce wypaczone zostały rynkowe reguły alokacji kapitału. Banki przyznają, iż tak jest, i iż to gospodarce przynosi szkody.
- Proporcja kredytów do obligacji w bilansach banków pokazuje negatywny obraz. Jesteśmy tak zdelewarowaną gospodarką, iż dzięki kredytowi jesteśmy w stanie szybciej rosnąć - mówił na konferencji prasowej poświęconej prezentacji wyników ING BSK za I kwartał nowy prezes banku Michał Bolesławski, który zastąpił na tym stanowisku urzędującego wiele lat Brunona Bartkiewicza.
Popyt na kredyt zdecydowanie ograniczała w ubiegłym roku cena pieniądza. Banki oczekiwały obniżki stóp, mając nadzieję, iż tańszy pieniądz pomoże im się wydobyć z impasu. W zeszłym tygodniu Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe o 50 punktów bazowych, w tym referencyjną do 5,25 proc. Analitycy ING BŚK oczekują, iż jeszcze w tym roku główna stopa spadnie do 4,5 proc., a w przyszłym o kolejne 75 pb.


Zanim jeszcze nastąpiła obniżka niektóre instytucje zaczęły już umacniać swoją pozycję na wybranych rynkach ruszając z akcją kredytową. Choć do prawdziwego ożywienia popytu daleka jeszcze droga, ING BŚK wybrał rynek kredytów hipotecznych. Dzięki temu udzielił w I kwartale więcej kredytów, niż przyjął depozytów. Po raz pierwszy od lat.
- Wzrost wolumenów kredytowych był wyższy niż depozytowych (...) Czekaliśmy na to zjawisko bardzo długo - powiedziała wiceprezes banku Bożena Graczyk.


Na pierwszy ogień - hipoteki


Wolumen kredytów w ING BŚK wzrósł o 6 proc. rok do roku, gdy depozytów - o 5 proc. Prawdziwy blitzkrieg bank przeprowadził w segmencie hipotek. Udzielił w I kwartale tego roku 4,7 mld zł kredytów na mieszkania, co oznacza wzrost rok do roku o 31 proc. W sprzedaży hipotek w I kwartale bank miał 23,5 proc. udziału w całym polskim rynku dając się wyprzedzić jedynie przez PKO BP. Wolumen kredytów hipotecznych wzrósł do 63,1 mld zł, o 11 proc. w porównaniu z I kwartałem zeszłego roku, co daje mu 12,4 proc. udziału w rynku wliczając w to kredyty walutowe.
Dzięki sprzedaży hipotek i solidnemu wzrostowi kredytów konsumpcyjnych (o 10 proc. rok do roku) ING BŚK ma wskaźnik L/D znacznie wyższy niż średnia (67,5 proc. na koniec I kwartału) w sektorze, bo wynoszący 75,4 proc.
- W wolumenach biznesowych, nastąpiło sporo pozytywnych zmian (...) Główną są kredyty detaliczne, w tym hipoteczne, w których mieliśmy 23 proc. udziału rynkowego w sprzedaży kwartalnej (...) Tą sprzedażą pobiliśmy rekord - powiedziała wiceprezes banku Bożena Graczyk.
- Kredyt hipoteczny jest naszym najważniejszym produktem - dodała.


W zeszłym roku wolumen kredytów mieszkaniowych w polskich bankach wzrósł zaledwie o 3,5 proc., a zatem mniej więcej o wskaźnik średniorocznej inflacji, gdy np. wolumen kredytów konsumpcyjnych - o 8,2 proc. A przypomnijmy, iż w I kwartale 2024 banki udzielały jeszcze tzw. Bezpiecznych kredytów 2 proc. z programu z rządu PiS, który wykreował sztuczny boom i pchnął ceny mieszkań do nieba. Potem rynek się zapadł. Było po prostu za drogo. Teraz, kiedy obcięte zostały stopy, banki chcą wyjść naprzeciw odradzającemu się popytowi i schodzą z ceny.
- Marże są pod presją w tym zakresie ponieważ nadpłynność sektora bankowego jest ogromna - powiedział Michał Bolesławski.


Bank dla bogatych


W minionym kwartale ING BŚK zaczął rozglądać się za bogatymi klientami powołując pion private banking. Na razie plan jest taki, iż bankowość dla bogatych ma się rozwijać organicznie, ale przecież na sprzedaż jest bankowość detaliczna Citi Handlowego. To bank, który świadczył usługi dla bogatych od lat i ma w tym doświadczenie.
- Powołaliśmy nowy pion bankowości prywatnej, dostrzegamy szanse w tym segmencie rynku (...) oczywiście jeżeli zobaczymy możliwości na rynku, to będziemy je oceniać - powiedział Michał Bolesławski.
Prezes zadeklarował, iż w ciągu 100 dni bank stworzy "podwaliny" nowej strategii, ale będzie ona pod znakiem kontynuacji. W ciągu kolejnych 100 dni strategię tę ogłosi.
- Będziemy się też adaptować do nowych warunków rynkowych, nieprzewidywalności, która płynie do nas zza oceanu - mówił.
ING BŚK miał w I kwartale 1014 mln zł zysku netto, o 2 proc. więcej niż przed rokiem. Wynik odsetkowy wzrósł także w porównaniu z I kwartałem zeszłego roku o 2 proc., ale spadł w porównaniu z IV kwartałem 2024.


Koszty ogółem banku wzrosły o 10 proc. do 1,2 mld zł, czyli nieco mniej niż w całym sektorze, gdzie był to wzrost o 11 proc., trzykrotnie wyższy niż wskaźnik inflacji. Wskaźnik efektywności kosztów do dochodów (liczony razem z podatkiem bankowym) wyniósł 47,9 proc. w porównaniu z 46,2 proc. rok wcześniej. Rentowność kapitału, czyli wskaźnik ROE wyniósł 20,2 proc. w porównaniu do 22 proc. w I kwartale 2024. Prawdopodobnie ostatni kwartał ubiegłego roku okaże się najlepszym w historii dla wielu polskich instytucji.
Jacek Ramotowski
Idź do oryginalnego materiału