Budżet na 2026 pod presją cięć. Andrzej Domański: To nie są nasze pieniądze

3 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Tylko 3 proc. podwyżki dla budżetówki i "racjonalizacja" wydatków. Taki obraz budżetu na 2026 rok wyłania się z zapowiedzi ministra finansów Andrzeja Domańskiego. Czy to wystarczy, by uspokoić nastroje przed zapowiadanymi protestami i wyborczym rokiem 2027? Szczegóły mamy poznać już za trzy tygodnie.


Andrzej Domański zachował stanowisko po rekonstrukcji rządu. Minister przez cały czas może skupić się na kwestiach finansowych, a jego kompetencje rozszerzyły się także o szeroko rozumianą gospodarkę. W piątek (8.08.) polityk pojawił się w programie "Sygnał Dnia" w Radiowej Jedynce. Podczas rozmowy z Grzegorzem Osieckim padły pytania o pieniądze dla budżetówki, PIT 0 Karola Nawrockiego i budżet. Andrzej Domański był wprost pytany, czy rząd działa pod presją Pałacu Prezydenckiego, szczególnie w obliczu zapowiedzi zwołania Rady Gabinetowej w sprawie stanu finansów publicznych. "Nie, nie, absolutnie rząd nie jest pod presją prezydenta. Realizujemy, rządzimy, czyli realizujemy punkt po punkcie nasze zobowiązania z umowy koalicyjnej i tutaj żadnej presji ze strony prezydenta, nie" - zapewnił.Reklama


Andrzej Domański o budżecie na 2026 r.: cięcia, limity i napięcia


Ministerstwo Finansów kończy prace nad projektem budżetu państwa na przyszły rok. Jak ujawnił na antenie radiowej Jedynki szef resortu Andrzej Domański, szczegóły zostaną przedstawione do końca sierpnia. Jednak już teraz wiadomo, iż wielu resortom zasugerowano utrzymanie lub choćby obniżenie limitów wydatków względem 2025 roku. "Spotykam się z ministrami z odpowiednich resortów, dyskutujemy o poszczególnych pozycjach wydatków na ten projekt. Będziemy przedstawiać do końca sierpnia" - powiedział.


Dopytywany przez Grzegorza Osieckiego, czy chodzi o "budżet zaciskania pasa przed wyborczym rokiem 2027", Domański odpowiedział, iż "rolą ministra finansów jest również nieustające dążenie do pewnej racjonalizacji niektórych wydatków". Dodał przy tym, iż właśnie dlatego wraz z ministrami przegląda poszczególne pozycje ich budżetach. "Pamiętajmy, iż to nie są pieniądze tych ministrów, ani moje, tylko to są pieniądze Polaków, polskich podatników, więc oni mają prawo żądać od nas tego, abyśmy nieustannie szukali pewnej efektywności, o ile chodzi o wydawanie środków publicznych" - wyjaśniał Andrzej Domański podczas rozmowy w Polskim Radiu.
Dodał też, iż niewykorzystane środki z budżetu wracają pod koniec roku. "Tak było de facto zawsze, dlatego nie jest niczym nowym, niczym zaskakującym, iż właśnie teraz na etapie tworzenia ustawy budżetowej na kolejny rok dyskutujemy o wydatkach i o ich racjonalizacji" - mówił Andrzej Domański w temacie budżetu i działania struktur rządowych.


Podwyżki w budżetówce? Tylko inflacyjne


Podczas wywiadu w radiowej Jedynce dużą uwagę poświęcono finansom sfery budżetowej, a dokładnie wynagrodzeniom trafiających do kieszeni pracowników tego sektora. W centrum napięć są podwyżki dla pracowników budżetówki. Rząd przyjął bowiem, iż w 2026 roku wzrost wynagrodzeń w budżetówce wyniesie 3 proc.. "Jako Ministerstwo Finansów wciąż trzymamy się tej 3 procentowej podwyżki zgodnej z prognozowaną inflacją na rok przyszły" - powiedział minister.
Redaktor Osiecki prowadzący rozmowę wskazał, iż "ta (realna - przyp. red.) podwyżka była w 2024 roku", a teraz i w przyszłym roku to tylko inflacyjne wyrównanie. "W 2025 roku ta podwyżka była wyższa niż inflacja, (...) bo przypomnę podwyżka wyniosła 5 proc., a w tym roku średnioroczna inflacja będzie trochę powyżej 3 proc., w związku z czym wyższa od inflacji podwyżka w tym roku. A na przyszły rok chcemy, proponujemy podwyżki, które są zgodne z prognozą inflacji na rok 2026" - odpowiedział Andrzej Domański.
Minister przypomniał również, iż obecny rząd już na początku kadencji wprowadził znaczące zmiany płacowe w sektorze publicznym. "Nasz rząd rozpoczął swoje działania od 20 proc. podwyżki dla państwowej sfery budżetowej oraz od 30 proc. podwyżki dla nauczycieli, więc daliśmy od pierwszego ruchu. Teraz dbamy o to, aby realna wartość tych wynagrodzeń nie spadała" - stwierdził szef MF. Mimo to, już wiadomo, iż jesienią mogą pojawić się protesty, między innymi ze strony nauczycieli. Jak dotąd nie padły żadne zapowiedzi dodatkowych korekt planowanych wynagrodzeń.


PIT 0 proc. dla rodzin? "Projekt budzi moje poważne wątpliwości"


Na antenie pojawił się też temat propozycji prezydenta Karola Nawrockiego, w tym zapowiadanej w kampanii wyborczej ulgi PIT 0 proc. dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci. "Oczywiście czekamy na inicjatywę ustawodawczą. Zobaczymy, jakie będą szczegóły. To co było przedstawiane w kampanii wyborczej, no to są projekty, w szczególności ten projekt dotyczący PIT-u 0, który budzi akurat moje poważne wątpliwości" - powiedział Domański.
Na pytanie o powody tych wątpliwości odpowiedział jednoznacznie: "Chodzi o to, iż tak jak został ten projekt przedstawiony (...), to na tym projekcie skorzystałoby 10 proc. najbogatszych Polaków, natomiast 10 proc. najbiedniejszych, najsłabiej de facto zarabiających nie miałoby z tego rozwiązania nic albo niemalże nic". Minister odniósł się też do potencjalnych kosztów ulgi. "Oczywiście projekt wiąże się z kosztami, to w zależności od wersji tego, jakie przyjmiemy założenia. Dlatego tak jak powiedziałem, najważniejsze są szczegóły. To mówimy o koszcie od 14-15 miliardów do choćby 33 miliardów złotych" - wyliczał Andrzej Domański.
Agata Jaroszewska
Idź do oryginalnego materiału