Ceny rosną, koszyki maleją. Tak zmieniły się zakupy Polaków i ceny produktów

19 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Ceny podstawowych produktów w Polsce wzrosły w ciągu ostatnich dziewięciu lat choćby o ponad 130 proc. Chleb, mleko, paliwo czy jabłka kosztują dziś znacznie więcej niż w 2015 roku. Rosnące wydatki wpływają na zawartość koszyków zakupowych i codzienne wybory konsumentów.


Portfele chudsze, a koszyki stają się coraz lżejsze. Zwykłe zakupy mówią więcej o gospodarce niż niejeden raport. W ciągu ostatnich dziesięciu lat ceny w Polsce zmieniły się w sposób, który trudno zignorować. Statystyki nie pozostawiają złudzeń. Płacimy więcej za niemal wszystko, od podstawowych artykułów spożywczych po media i paliwo. I choć nasze pensje również rosły, zakupy spożywcze stały się dla wielu Polaków coraz większym obciążeniem. Jak zmienił się codzienny koszyk w ostatniej dekadzie? Odpowiedzi dostarcza analiza portalu dlahandlu.pl, oparta na danych Głównego Urzędu Statystycznego na podstawie cen w 2015 r. i 2024 r.Reklama


Chleb - wskaźnik zmian, który czuć w rękach i portfelu


Codzienny produkt, bez którego trudno wyobrazić sobie polskie śniadanie czy kolację - chleb - stał się jednym z najbardziej widocznych symboli rosnących kosztów życia. To nie tylko podstawowy artykuł spożywczy, ale też barometr cenowy, który realnie pokazuje, jak zmieniły się warunki gospodarcze w Polsce na przestrzeni ostatnich lat.


Jeszcze w 2015 roku kilogram chleba pszenno-żytniego kosztował przeciętnie niespełna 4,50 zł. w tej chwili ten sam produkt to wydatek ponad dwukrotnie wyższy. Według danych portalu dlahandlu.pl, w ciągu dziewięciu lat jego cena wzrosła z 4,40 zł do 10,26 zł, co oznacza wzrost o 133,2 proc. To zmiana, która przekłada się na codzienne zakupy milionów Polaków i mocno odczuwalna jest w domowych budżetach.
Na ten wzrost wpływ miało wiele czynników: rosnące koszty surowców, energii, pracy oraz transportu. Dodatkowo w ostatnich latach znacząco wzrosły ceny zbóż, mąki i drożdży, a także wydatki związane z utrzymaniem piekarni. Efektem jest sytuacja, w której choćby za podstawowy bochenek chleba trzeba zapłacić znacznie więcej niż jeszcze kilka lat temu. Dla wielu konsumentów to nie tylko statystyka, ale realna różnica, która wpływa na codzienne decyzje zakupowe.


Drożyzna w Polsce. Artykuły codzienne droższe niż kiedykolwiek


Rosnące ceny dotyczą nie tylko chleba, ale i niemal wszystkich podstawowych produktów spożywczych. Dane zebrane przez portal dlahandlu.pl pokazują, iż zakupy, które kiedyś mieściły się w jednym banknocie, dziś często wymagają wyciągnięcia kolejnych.
Dla przykładu: mleko UHT, jeden z najczęściej kupowanych produktów w polskich domach, jeszcze w 2015 roku kosztowało 2,87 zł za litr. Dziewięć lat później, a więc w 2024 r., trzeba za nie było zapłacić już 4,33 zł - to wzrost o 50,9 proc. Podobnie zmieniły się ceny innych produktów:
jabłka - z 2,74 zł do 4,49 zł (wzrost o 63,9 proc.),kawa rozpuszczalna - z 13,72 zł do 18,08 zł (+31,8 proc.),piwo - z 5,62 zł do 7,78 zł (+38,4 proc.),zimna woda z sieci - z 3,73 zł do 5,21 zł (+39,7 proc.),benzyna 95 - z 4,65 zł do 6,44 zł (+38,5 proc.).


Jemy mniej, ale nie zawsze z wyboru


Wyższe ceny przekładają się na zmiany w konsumpcji. Nie chodzi tu jednak o modę na minimalizm czy świadome ograniczenia dietetyczne. Portal dlahandlu.pl zwraca uwagę, iż przeciętne miesięczne spożycie wielu podstawowych produktów spadło.
Dla przykładu, spożycie pieczywa i produktów zbożowych zmniejszyło się z 6,06 kg do 5,01 kg miesięcznie na osobę. Mleko - z 3,15 litra do 2,69 litra. Między 2015 a 2024 r. zmniejszyło się też spożycie warzyw (z 8,68 kg do 7,12 kg) i mięsa (z 5,27 kg do 5,00 kg). Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku serów i twarogów (tu wzrost z 0,83 kg do 1,06 kg) oraz jajek, których spożycie minimalnie się zwiększyło. Portal dlahandlu.pl wskazuje, iż mowa o różnicy spożycia jajek z poziomu 11,76 do 11,39 sztuk, ale zaznaczyć trzeba, iż tutaj dane dotyczą wzrostu względem 2023 r.


Na co wydajemy najwięcej pieniędzy?


Z danych wynika również, iż struktura naszych miesięcznych wydatków jednoznacznie pokazuje, co dla Polaków przez cały czas jest priorytetem, a mowa o szeroko pojętym "przetrwaniu". W 2024 roku trzy największe kategorie wydatków to:
mieszkanie (z opłatami i nośnikami energii) - 27,8 proc. żywność i napoje bezalkoholowe - 26,5 proc. transport i łączność - 14 proc.
Oznacza to, iż ponad 68 proc. budżetu przeciętnego Polaka pochłaniają trzy podstawowe potrzeby: jedzenie, dach nad głową i możliwość przemieszczania się. W takich warunkach trudno mówić o swobodzie wyborów konsumenckich czy budowaniu oszczędności. Natomiast warto wskazać, iż już w 2015 roku Polacy najwięcej wydawali na mieszkanie, żywność i transport. Wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Na utrzymanie domu (wraz z opłatami i energią) przeznaczano średnio 25,9 proc. domowego budżetu, na żywność i napoje bezalkoholowe - 25,4 proc., a na transport i łączność - 13,3 proc. Oznacza to, iż niemal dekadę temu trzy podstawowe kategorie pochłaniały łącznie blisko 65 proc. wszystkich wydatków. Pokazuje to, iż już wtedy większość domowych budżetów była skoncentrowana wokół potrzeb związanych z codziennym przetrwaniem.
W 2015 roku Polska doświadczyła deflacji, gdyż wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) spadł o 0,9 proc., co oznaczało przeciętny spadek cen w gospodarce. Był to efekt m.in. obniżek cen surowców energetycznych i żywności, które wpływały na ogólny spadek kosztów życia. Natomiast w 2024 roku, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, gdyż inflacja osiągnęła poziom 3,6 proc., a w grudniu 2024 r. ceny wzrosły o 4,7 proc. rok do roku. To i tak dużo mniej niż średniorocznie w 2023 r., gdy ceny rosły w tempie 11,4, proc., czy 2022 r. - wzrost o 14,4 proc. Główne czynniki to rosnące koszty energii oraz żywności, odbudowa popytu po pandemii i wzrost cen surowców na światowych rynkach.


Ile chleba za pensję? Indeks pokazuje siłę nabywczą Polaków na przestrzeni dekady


W ciągu ostatniej dekady wynagrodzenia w Polsce znacząco wzrosły, jednak siła nabywcza Polaków nie zwiększyła się proporcjonalnie. W 2015 roku płaca minimalna wynosiła 1750 zł brutto, co pozwalało na zakup około 398 kilogramów chleba pszenno-żytniego w cenie 4,40 zł za kilogram. Przeciętne wynagrodzenie na poziomie 3899,78 zł umożliwiało natomiast zakup 886 kg chleba.
W 2024 roku minimalne wynagrodzenie wzrosło do 4242 zł, a przeciętne do około 8100 zł brutto, jednak cena chleba poszybowała do 10,26 zł za kilogram. W efekcie, za pensję minimalną można było kupić nieco więcej chleba niż przed dziesięciu laty - około 414 kg, co oznacza symboliczny wzrost siły nabywczej. Z kolei przeciętna pensja pozwalała na zakup około 790 kg chleba, czyli o niemal 100 kg mniej niż w 2015 roku, co stanowi spadek o ponad 11 proc.
To zjawisko pokazuje, iż mimo nominalnego wzrostu zarobków, przeciętna pensja nie nadąża za rosnącymi kosztami życia, zwłaszcza w zakresie żywności. Indeks chleba jest prostym, ale wymownym wskaźnikiem, który pokazuje, iż przeciętny Polak może dziś kupić mniej podstawowych produktów niż dekadę temu, co świadczy o rosnącej presji inflacyjnej na klasę średnią.
Agata Jaroszewska
Idź do oryginalnego materiału