W obecnym cyklu wzrostowym rynek kryptowalut zachowuje się inaczej niż w 2017 czy 2021 r. Zamiast „fajerwerków” napędzanych masowym FOMO, obserwujemy spokojniejszy, rozciągnięty w czasie trend wzrostowy. Głównym reżyserem stały się instytucje finansowe – fundusze ETF, zarządzający aktywami, skarbce korporacyjne. Efekt adaptacji hedonistycznej sprawia, iż „ulica” nie reaguje już na kolejne ATH tak, jak kiedyś. Poniżej pokazujemy, jak doszło do tej zmiany, jakie strategie stosują instytucje i co to oznacza na następne kwartały.
Poprzednie hossy vs. obecna: zmiana silnika napędowego
Hossa 2017 była klasycznym przykładem manii detalicznej: gwałtowne wzrosty i euforia nowych uczestników, kulminująca spektakularnym szczytem. Hossa 2020–2021 przyniosła pierwsze „poważne” wejścia spółek notowanych (np. skarbce BTC w bilansach) i rosnące zainteresowanie instytucji, ale to wciąż detal napędzał napływ kapitału do altcoinów. W cyklu 2024–2025 nastąpił jakościowy skok: głównym kanałem popytu stały się produkty instytucjonalne, zwłaszcza amerykańskie spotowe ETF-y na Bitcoina, które ściągnęły dziesiątki miliardów dolarów netto i stały się de facto nową rurą dopływu kapitału do BTC. Świeże rekordy cenowe w połowie 2025 r. zbiegły się z potężnymi jednodniowymi napływami do ETF-ów (ponad 1 mld USD dzień po dniu), co wyraźnie kontrastuje z przeszłością, gdy szczyty były przede wszystkim efektem emocji detalistów.
Równocześnie wskaźniki zainteresowania masowego (np. Google Trends) nie potwierdzają „gorączki złota”: choćby przy cenach przekraczających 100 tys. USD, wyszukiwania haseł związanych z Bitcoinem pozostawały niższe niż podczas wcześniejszych manii. To silna poszlaka, iż obecny impuls popytowy nie pochodzi od szerokiej publiczności.
Wniosek: w latach 2024–2025 struktura popytu przesunęła się z detalicznej „paraboli” ku instytucjonalnemu, systematycznemu napływowi kapitału.

Najwięksi gracze i ich ścieżki wejścia
ETF-y spot na BTC to dziś najważniejszy wektor instytucjonalizacji – dają ekspozycję milionom klientów w ramach prostych kont maklerskich i emerytalnych. Do połowy lipca 2025 r. skumulowane napływy do amerykańskich ETF-ów sięgały kilkunastu miliardów USD, z silnym udziałem największych dostawców (m.in. BlackRock). Ten mechanizm systematycznie „odsysa” podaż z rynku kasowego (handel aktywem z natychmiastowym rozliczeniem).
Drugim filarem są skarbce korporacyjne i fundusze: trwa rotacja podaży z „historycznych” adresów wielorybów do nowych długoterminowych właścicieli instytucjonalnych. Lipiec 2025 przyniósł głośne transakcje sprzedaży przez bardzo stare adresy (po 80 tys. BTC jednorazowo), które rynek wchłonął bez trwałego załamania – to symptom rosnącej siły popytu instytucji oraz większej dojrzałości płynnościowej.
Co więcej, analitycy on-chain od miesięcy raportują „zdrową rotację”. Te same poziomy cenowe, które dla bitcoinowych wielorybów wydają się być atrakcyjne do sprzedaży, dla instytucji i korporacji okazują się być odpowiednie do akumulacji. W ten sposób BTC skoncentrowane dotychczas na niewielkiej ilości grubych portfeli, rozpraszają się, co zwiększa odporność rynku na pojedyncze decyzje dużych adresów.
Strategie instytucji: akumulacja, OTC i derywaty zamiast pościgu za alfą
Instytucje w tej hossie grają „maraton”, nie „sprint”. Zamiast windować rynek publicznymi zleceniami, akumulują dyskretnie (w tym przez OTC), a hedging i generowanie dochodu realizują przez opcje. Dane z raportów pokazują eksplozję wolumenu opcji OTC w I połowie 2025 r. (skok o ~412% r/r), przy dominacji par BTC/ETH. To potwierdza, iż duży kapitał woli zarządzać ryzykiem i ekspozycją w kanale instytucjonalnym, poza tablicą zleceń giełd kryptowalut.
Dochodzi do podziału rynku na instytucje, które koncentrują się na „blue chipach” (głównie BTC, ETH), podczas gdy ulica wciąż szuka szybkiej alfy w memecoinach i niszowych altach. Rozjazd preferencji tłumaczy, dlaczego główny indeks rośnie bez ekstrawaganckich historii „10x w tydzień”, które wcześniej pompowały narrację medialną, przyciągającą kolejnych detalistów łaknących podobnych ROI.
Skutkiem takiej taktyki jest spadek zmienności wywołanej impulsami i mniejsza podatność newsy. Instytucje utrzymują docelowe alokacje, rebalansują mechanicznie i dokupują na spadkach. To inna krzywa podaży/popytu niż w „detalicznej” hossie, gdzie dominowały przeplatające się ze sobą w krótkich interwałach panika i euforia.
Adaptacja hedonistyczna: dlaczego „ulica” nie widzi fajerwerków?
Psychologicznie inwestorzy przyzwyczaili się już do dużych wycen BTC – poziomy ~100 tys. USD nie robią już takiego wrażenia jak wcześniej. Niski poziom wyszukiwań i zaangażowania mainstreamu przy kolejnych ATH to empiryczny ślad tej adaptacji: bodziec, który kiedyś zapalał FOMO, dziś jest „nową normą”. To utrzymuje dużą część potencjalnego popytu „na ławce rezerwowych” – dopóki nie pojawi się bardziej jaskrawy impuls (np. spektakularna aprecjacja altów, masowe kampanie marketingowe produktów krypto)
Z perspektywy instytucji to idealne środowisko do akumulacji: mniej medialnego hałasu, mniej „gonienia świeczek”, więcej czasu w budowę pozycji. Dlatego hossa wygląda „cicho”, choć w tle trwa historyczny transfer wartości w kierunku podmiotów o długim horyzoncie.

„Zatrzymywanie” ceny wokół okrągłych poziomów? Co mówią dane
W 2025 r. rynek kilkukrotnie odbijał w rejonie dużych, psychologicznych poziomów (100–120 tys. USD). Fale realizacji zysków przez nowych dużych posiadaczy pojawiały się właśnie przy wybiciach ponad 120 tys. USD, co ograniczało paraboliczne przyspieszenie – CryptoQuant identyfikował skoki zrealizowanych zysków rzędu 6–8 mld USD w okolicach lokalnych szczytów. To zachowanie jest spójne z regułami zarządzania ryzykiem i rebalansowania portfeli – nie trzeba dopisywać do tego narracji „zmowy instytucji w celu ogrania rynku”.
Jednocześnie podaż ze starych adresów była wchłaniana zadziwiająco płynnie – głośna sprzedaż 80 tys. BTC przez „antycznego” wieloryba skutkowała tylko płytką korektą i szybkim powrotem popytu. To raczej plastyczny dowód głębi nowego popytu niż dowód intencjonalnego „przytrzymywania” kursu.
Wniosek: ewentualne „sufity” w okolicy 100–120 tys. USD były prawdopodobnie wynikiem naturalnej podaży realizacyjnej i rebalansów dużych podmiotów, wspomaganych psychologią okrągłych poziomów – a nie koniecznie skoordynowanej próby „parkowania” ceny.
Co dalej? Scenariusze i implikacje
Scenariusz bazowy (ciąg dalszy cichej hossy): dopóki ETF-y zasilają popyt, a instytucje utrzymują alokacje w BTC/ETH, trend wzrostowy może pozostać rozciągnięty w czasie i mniej „wybuchowy” niż w przeszłości. W takim otoczeniu to kapitał długoterminowy ustala warunki gry, a detal dołącza dopiero, gdy bodźce stają się wyraźnie spektakularne (np. lawina nagłówków lub rotacja z BTC do altów).
Scenariusz „wyzwalacz euforii”: wybicia ponad kolejne, medialnie nośne bariery (np. 150–180 tys. USD) albo fala nowych produktów (ETF-y ze stakingiem na ETH w USA, szerszy dostęp w planach emerytalnych) mogą włączyć masowe FOMO i „ostatnią falę” cyklu. Niektórzy komentatorzy wiążą to także z ustaniem podaży od pojedynczych, dużych sprzedających („zdejmijmy kilka wielkich ofert sprzedaży i droga do 150k jest otwarta”). To jednak scenariusz warunkowy, zależny od podaży i sentymentu.
Ryzyka i „wiatr w plecy”: makro (stopy, płynność), szoki regulacyjne, incydenty infrastrukturalne (np. giełdy, stablecoiny) – w krótkim terminie mogą zdławić tempo napływów do ETF-ów i zmienić sentyment. Jednak dotychczas rynek pokazywał zdolność do szybkiego wchłaniania podaży przy spadkach.
Kluczowe wnioski dla czytelnika
- Zmiana paradygmatu: to nie „ulica” ciągnie dziś rynek, ale architektura instytucjonalna (ETF-y, skarbce, OTC). To tłumaczy brak „fajerwerków” mimo rekordów cenowych.
- Strategia „kup i utrzymaj + hedging”: eksplozja wolumenów opcji OTC i preferencja BTC/ETH potwierdzają, iż instytucje grają o długoterminową wartość i kontrolę ryzyka, a nie krótkoterminową alfę.
- Zdrowa rotacja własności: stare wieloryby sprzedają, ale popyt instytucji przejmuje podaż bez trwałych szkód dla trendu – to objaw dojrzewania rynku.
- Adaptacja hedonistyczna działa: niskie zainteresowanie mainstreamu przy ATH pozostawia instytucjom komfort akumulacji. Euforia detaliczna może nadejść później – potencjalnie jako „ostatnia fala”.
Podsumowanie
Obecna hossa to cicha rewolucja: mniej krzyku, więcej strukturalnego popytu. Adaptacja hedonistyczna sprawiła, iż „ulica” nie reaguje już na te same bodźce co kiedyś – standardem są wysokie poziomy, a nie szok cenowy. Tymczasem instytucje, uzbrojone w ETF-y i narzędzia OTC, systematycznie przestawiają wajchę własności w swoim kierunku. Dla inwestora oznacza to rynek o coraz większej płynności, potencjalnie mniejszej zmienności cenowej „z dnia na dzień”, ale też mniejszej liczbie loteryjnych historii o gemach x100.
Jeśli kiedyś pojawią się „fajerwerki”, najpewniej dopiero wtedy, gdy instytucje już odrobią zadanie z akumulacji i zechcą sprzedać część ekspozycji coraz szerszym rzeszom klientów. Do tego czasu spokój na wykresie nie jest oznaką słabości, ale siły nowej infrastruktury popytowej.