Ciemne chmury nad wartym miliardy programem. Urząd przekonuje: to rozkręcanie, a nie zapaść

11 godzin temu
Powolny restart, oszukani beneficjent, protestujące firmy - Czyste Powietrze znalazło się w trudnym momencie. Warty dziesiątki miliardów rządowy program dopłat do wymiany starych pieców doczekał się reformy, która ma poprawić jego działanie. Jednak dużo brakuje mu do dawnej popularności, a na spadek zaufania rzutują przypadki oszukanych beneficjentów i firm czekających na należne pieniądze.
"Zapaść" - tak Polski Alarm Smogowy ocenia pierwsze trzy miesiące działania programu Czyste Powietrze po jego reformie. - Nie nazwałabym tego zapaścią, tylko rozkręcaniem. To okres rozbiegowy i widzimy, iż liczba wniosków rośnie - mówiła z kolei dziennikarzom Dorota Zawadzka-Stępniak, prezeska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który odpowiada za Czyste Powietrze.


REKLAMA


Zobacz wideo Miasto dla ludzi czy dla samochodów?!


Fala krytyki wobec NFOŚiGW oraz Ministerstwa Klimatu spadła po tym, jak najnowsze dane pokazały drastyczny spadek liczby chętnych na dotację z Czystego Powietrza. Zdaniem Funduszu sytuacja nie jest tak zła, jak uważają eksperci i aktywiści.
"Jakość, nie ilość"
Czyste Powietrze ruszyło po przerwie i reformie programu 31 marca. Przez pierwsze trzy miesiące programu złożono nieco ponad 11 tys. wniosków o dotację - pokazują dane opublikowane przez Polski Alarm Smogowy. Tymczasem, jak zwraca uwagę PAS, w analogicznym okresie 2024 roku było to aż 78 tys. wniosków, a w 2023 - 54 tys.
Chociaż dane pochodzą od NFOŚiGW, to w czasie konferencji kierownictwo Funduszu przekonywało, iż nie dają one pełnego obrazu sytuacji. Po pierwsze, brakuje w nich danych z wrocławskiego Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska (WFOŚ). Po drugie, poza wnioskami formalnie złożonymi, jest około drugie tyle wersji roboczych, które np. czekają na audyt energetyczny.
Według najnowszych dostępnych danych, na 10 lipca, wniosków złożonych jest ponad 14 tys., a licząc z wersjami roboczymi - 30 tys. To wciąż znacznie mniej niż rok czy dwa temu, ale zdaniem kierownictwa funduszu widać trend wzrostowy.


Po drugie NFOŚiGW argumentuje, iż porównanie do roku 2024 także ma swoje wady. Zawadzka-Stępniak stwierdziła, iż w związku z zapowiedzią zmian w programie, miał wtedy miejsce wzrost liczby wniosków na "starych" zasadach. Ponadto, choć "na papierze" liczba wniosków była wysoka, to wśród nich były przypadki nieuczciwych wykonawców, których celem był maksymalny zarobek, a nie dobrze wykonany remont. - Dla nas liczy się nie tylko ilość, ale też jakość wniosków i realny efekt ekologiczny - wskazała Zawadzka-Stępniak.
Kierownictwo Funduszu stwierdziło także, iż "moce przerobowe" polskich wykonawców szacują na 100 tys. tego typu inwestycji rocznie. I choć "chcieliby, aby te się zwiększyły", to w tej chwili także one limitują to, w ilu domach można wymienić kopciuchy i wykonać termomodernizację. Jednak zdaniem ekspertów konieczna jest odbudowa wizerunku i zaufania Czystego Powietrza, jeżeli program rzeczywiście ma działać na pełną skalę.
- Niska liczba nowych wniosków wynika w znacznym stopniu z obaw i braku zaufania po wcześniejszych problemach programu. Od wielu firm wykonawczych słyszę, iż nie chcą mieć z nim nic wspólnego, bo od miesięcy nie otrzymali płatności za zrealizowane wnioski albo dlatego, iż zmieniono zasady i cofnięto przyznane wcześniej dotacje - powiedział nam Paweł Lachman, prezes PORT PC, organizacji branżowej zajmującej się pompami ciepła.
Koniec rachunków grozy?
O przypadkach oszustw i nadużyć w Czystym Powietrzu mówi się od ubiegłego roku. To one były wskazane przez władze jako powód wstrzymania pracy programu w listopadzie. A jego reforma ma za zadanie właśnie wyeliminować przypadki nadużyć. Kierownictwo NFOŚiGW zapewnia, iż teraz osoby wnioskujące o dotacje są o wiele lepiej zabezpieczone przed oszustami - choć cały czas muszą zachować ostrożność i rozsądek.


w tej chwili uzyskanie maksymalnej dotacji - to ponad 170 tys. zł - obwarowane jest dodatkowymi warunkami. Taki wniosek musi być złożony przez tak zwanego operatora, którymi może być gmina, a także jeden z WFOŚ-i.
O tym, co ma zostać wykonane w ramach remontu, decyduje audyt energetyczny. To ma zapobiec przypadkom - znanym z ostatnich lat - montowania np. pomp ciepła na budynkach, które się do tego nie nadają i nie przeszły termomodernizacji. Takie sytuacje oznaczały ogromne zużycie prądu przez urządzenia i "rachunki grozy" dla mieszkańców.
Wprowadzono limity cen, co ma wyeliminować przypadki zawyżania kosztów instalowanych elementów. Jako przykład powtarzane są przypadki, gdzie nieuczciwa firma wpisywała np. koszt drzwi jako 40 tys. zł.
Fundusz apeluje też do osób chcących wziąć dotację, by nie podpisywały umowy na pierwszym spotkaniu z wykonawcą, który sam się do nich zgłasza. - Należy udać się do operatora lub punktu konsultacyjnego. Tam można sprawdzić, czy z daną firmą nie było problemów, uzyskać pomoc - mówił wiceprezes NFOŚiGW Robert Gajda.


Zdaniem kierownictwa reformy w programie przyniosły oczekiwane skutki, bo mniejsza część wniosków dotyczy maksymalnej dotacji. Wcześniej to właśnie one były przedmiotem nadużyć, zaś zdaniem Funduszu nie wszyscy powinni korzystać właśnie z maksymalnej możliwej kwoty - bo czasem mniejsza dotacja wystarczy, aby osiągnąć pożądany efekt.
Nieuczciwe praktyki w Czystym Powietrzu
Duże problemy Czystego Powietrza zaczęły się po reformie przeprowadzonej jeszcze przez poprzedni rząd. Mówił o tym m.in. były pełnomocnik ds. programu Bartłomiej Orzeł w rozmowie z Gazeta.pl. Wtedy wprowadzono dofinansowanie choćby 100 proc. kosztów kwalifikowanych remontu oraz tak zwane prefinansowanie - połowę kwoty dofinansowania wypłacano przed inwestycją. W teorii miało to pomóc firmom i beneficjentom oraz przyspieszyć remonty.
Ale za tym mechanizmem poszły nadużycia. Część firm otrzymywała prefinansowanie na maksymalną kwotę, otrzymywała 60 tys. zł, ale instalowała tanie urządzenia po zawyżonych kwotach, nieraz w niedostosowanych budynkach. W skrajnych przypadkach oszuści pobierali kwotę prefinansowania i nie wykonywali żadnych prac.
Teraz te przypadki wykazują kontrole. Jednak to oznacza ogromny problem dla oszukanych mieszkańców. Bo to oni byli formalnie wnioskodawcami, więc w przypadku niespełnienia umowy o dofinansowanie - muszą oddawać pieniądze, których nigdy nie zobaczyli. Niektóre nieuczciwe firmy zamknęły się i nie ma z nimi kontaktu.


- Wiosną ubiegłego roku była realna szansa, żeby naprawić błędne decyzje poprzedniego rządu i minister Anny Moskwy. Eksperci ostrzegali, iż to prowadzi do poważnych problemów i nadużyć, ale tych głosów nie posłuchano - powiedział Paweł Lachman. Podkreślił, iż do momentu wstrzymania programu złożono wnioski na ponad 7 miliardów złotych w ramach 100-procentowych dofinansowań. - Niestety, część z nich pochodziła od nieuczciwych firm - dodał.
Bez konkretów dla oszukanych
Choć o problemach Czystego Powietrza wiadomo było już w ubiegłym roku, to dopiero teraz - gdy zaczęły się wezwania do zwrotu dotacji przez oszukane osoby - rządzący pracują nad wsparciem dla nich. I konkretnego rozwiązania na razie nie ma, choć kierownictwo Funduszu obiecuje, iż te osoby "nie będą zostawione same sobie".
- Nasza organizacja już trzy miesiące temu apelowała o pilne wsparcie dla osób w najtrudniejszej sytuacji. Przez ten czas nie podjęto żadnych konkretnych działań - ocenia Lachman.
W tym tygodniu na spotkaniu z dziennikarzami prezeska NFOŚiGW apelowała do beneficjentów, którzy czują się poszkodowani przez wykonawców, żeby zgłaszali to na policję lub do prokuratury. - To będzie podstawa do tego, żeby im pomóc, także przez wstrzymanie windykacji pieniędzy - mówiła. Jednak to, jak dokładnie takim osobom pomóc, pozostaje niewiadome. Konieczna jest zmiana przepisów, a jej szczegóły dopiero wypracowuje zespół złożony m.in. z przedstawicieli funduszu, resortów klimatu i środowiska oraz prokuratury. Nie wiadomo, kiedy odpowiednie zmiany zostaną wprowadzone, poza deklaracją, iż ma to być "jak najszybciej". To, co można zrobić do tego czasu, opisano w specjalnym poradniku dla osób oszukanych przez wykonawców.


Te ostatnie działania Lachman ocenia jako "krok w dobrą stronę". - Ale wciąż brakuje kluczowego komunikatu do osób oszukanych: "nikt nie zmusi was teraz do zwrotu pieniędzy ani nie będzie windykacji, dopóki nie znajdziemy rozwiązania" - podkreślił. - choćby jeżeli głównym źródłem tych problemów są decyzje poprzedniego rządu, to obecny musi wziąć za to odpowiedzialność, znaleźć rozwiązanie i pomóc poszkodowanym - dodał.
Na razie nie wiadomo, ile poszkodowanych osób rzeczywiście jest. Około 270 takich przypadków zgłoszono na policję lub do prokuratury, ale nie jest to pełna skala problemu. Kolejne mogą pojawiać się wraz z kontrolą i zamykaniem projektów, które trwały w ubiegłym roku.
Jednocześnie kierownictwo NFOŚ wskazało, iż sprawy muszą być badane indywidualnie, bo nie zawsze są czarno-białe. Według wiceprezesa Gajdy obok przypadków ewidentnego oszukania beneficjentów są i takie, w których wnioskodawcy byli świadomi lub brali udział w nieuczciwym procederze. Ponadto część zgłoszeń do prokuratury dotyczy nie oszustw, a sytuacji, gdy remont wykonano, ale mieszkaniec jest z niego niezadowolony - mówił Gajda.
Jest też ponad 900 przypadków, gdy stwierdzono nieprawidłowości z winy beneficjentów (np. remont lokalu, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza, choć dotacja była na lokal mieszkalny).
Idź do oryginalnego materiału