Cyberatak w Singapurze: napięcia rosną, Pekin odpiera zarzuty

7 godzin temu
Zdjęcie: Singapur, pawilon narodowy


W weekend chińska ambasada w Singapurze stanowczo odrzuciła sugestie, jakoby grupa UNC3886 — oskarżana o cyberataki na krytyczną infrastrukturę państwa-miasta — miała powiązania z Chinami. Komunikat dyplomatyczny określił takie oskarżenia jako „bezpodstawne”, podkreślając, iż Pekin nie toleruje cyberataków i sam pada ich ofiarą.

Sprawa dotyczy grupy UNC3886, którą firma Mandiant, należąca do Google, od lat klasyfikuje jako powiązaną z chińskim wywiadem. Grupa ma działać dyskretnie, koncentrując się na zaawansowanych technicznie kampaniach wymierzonych w podmioty z sektorów obronności, telekomunikacji i nowych technologii — głównie w USA i Azji. Singapur nie wskazał bezpośrednio winnego, ale kontekst oraz źródła eksperckie sugerują, iż chodzi o działania państwowe.

Choć władze w Singapurze nie podały szczegółów ataku, wiadomo, iż infrastruktura krytyczna obejmuje tam m.in. energetykę, opiekę zdrowotną, systemy ratunkowe, transport i bankowość. Ewentualne naruszenia w tych obszarach mogą mieć poważne konsekwencje gospodarcze i społeczne.

Incydent wpisuje się w szerszy kontekst geopolityczny, w którym zarzuty wobec chińskich grup APT (Advanced Persistent Threat) pojawiają się regularnie. Chiny konsekwentnie odrzucają te oskarżenia, przedstawiając siebie jako obrońcę cyberbezpieczeństwa na arenie międzynarodowej.

Idź do oryginalnego materiału