Dzika reprywatyzacja wraca na pełnej

2 godzin temu

Stołeczni radni Platformy Obywatelskiej zdecydowali o sprzedaży majątku przedwojennej spółki Temler i Szwede bez zgody prawowitych właścicieli. To będzie jeden z największych przetargów na grunt miejski w historii Warszawy. Wartość transakcji przekroczy 300 mln zł.

Urząd Miasta st. Warszawy wystawi na sprzedaż teren i budynki przy ul. Okopowej 78 (przed wojną należały do Fabryki Garbarskiej Temler i Szwede). Nieruchomość zostanie sprzedana w ramach przetargu ustnego nieograniczonego.

To jedna z najlepszych lokalizacji w stolicy. Jak podaje portal porpertynews, wstępna wycena rzeczoznawcy (z lutego 2025 r.) określiła wartość działki na ok. 301 874 674 zł.

Ale bardzo możliwe, iż jeszcze przed ogłoszeniem przetargu ta kwota dramatycznie wzrośnie, bo o jej wysokości ostatecznie zdecyduje – jako organ wykonawczy – Rafał Trzaskowski, prezydent m.st. Warszawy.

W mediach ta transakcja już została okrzyknięta sprzedażą najdroższej działki miejskiej w historii Warszawy. Jak do tego doszło?

Nie przyłożyli ręki

Wszystko rozegrało się na sesji Rady Miasta 20 listopada 2025 r. O wystawieniu pod młotek majątku Fabryki Garbarskiej Temler i Szwede zdecydowali radni warszawskiej Platformy Obywatelskiej (PO), pomimo ostrego sprzeciwu radnych Prawa i Sprawiedliwości (PiS) oraz Lewicy Miasto Jest Nasze (LMJN).

Politycy PO przegłosowali uchwałę w tej sprawie, patrząc prosto w oczy rodzinie Temlerów, bezpośrednich i prawowitych spadkobierców majątku przedwojennej spółki Temler i Szwede.

– Nie przyłożymy do tego ręki. Nie mogę na to patrzeć! – grzmiał Dariusz Figura, szef klubu radnych PiS, który najpierw wnioskował o odesłanie projektu uchwały o sprzedaży działki przy ul. Okopowej 78 do konsultacji, a potem nawoływał do odrzucenia uchwały.

Ale jego apele brzmiały jak głos wołającego na pustyni. Radni Platformy albo udawali, iż nie słyszą, albo wychodzili z sali, żeby ukryć poczucie winy, które malowało się na ich twarzach.

Typowa „wrzutka”

Tymczasem radne Agata Diduszko-Zyglewska i Melania Łuczak z LMJN, jeszcze przed rozpoczęciem obrad Rady alarmowały, iż uchwała o sprzedaży działki przy ul. Okopowej 78 jest typową „wrzutką” i przypomina najmroczniejsze czasy handlu nieruchomościami w stolicy.

Z relacji Agaty Diduszko-Zyglewskiej wynika, iż opozycyjni nie mogli się spokojnie zapoznać z treścią projektu uchwały i de facto nie znali jej do dnia głosowania.

– Uchwała została wrzucona w ostatniej chwili. Trafiła na komisję w piątek 14 listopada, dopiero potem do nas. Mieliśmy dosłownie kilka dni na analizę takiej dużej transakcji – podkreślała Agata Diduszko-Zyglewska.

Z kolei Melania Łuczak argumentowała, iż miastu potrzebny jest bank nieruchomości, z których skorzystają warszawiacy, a nie wystawianie kolejnych terenów pod inwestycje typu Koneser czy Fabryka Norblina.

– Przecież wartość Okopowej 78 dramatycznie wzrośnie następnego dnia po sprzedaży. To jest najlepszy interes dla deweloperów, a nie dla miasta – stwierdziła Melania Łuczak.

80 lat krzywdy w 8 minut

Przed ostatecznym głosowaniem nad uchwałą do mikrofonu zostali dopuszczeni jedyni, autentyczni i prawowici spadkobiercy majątku spółki Temler i Szwede, czyli rodzina Temlerów.

Najpierw zabrała głos Karolina Urbańska (z domu Temler), wnuczka właścicieli Fabryki Garbarskiej Temler i Szwede, a potem jej mąż Adam Urbański.

Temlerowie po raz pierwszy w historii swojego rodu mieli okazję stanąć twarzą w twarz ze Skarbem Państwa i zażądać zadośćuczynienia za krzywdy doznawane od 1945 roku. Stało się tak tylko dlatego, iż „miasto” kompletnie się ich nie spodziewało. Wszystko miało pójść gładko – gwałtownie i bez dyskusji.

Oboje dostali po 8 minut na przedstawienie swoich argumentów od Kamili Gołębiowskiej, wiceprzewodniczącej Rady m.st. Warszawy, która brutalnie przerywała i robiła wszystko, żeby zakłócić ciągłość wypowiedzi.

– Przepraszam, ale nie da się w 8 minut streścić 80 lat krzywd, których doznała moja rodzina – reagowała sarkazmem Karolina Urbańska.

Pod artykułem publikujemy pełną treść wystąpienia Karoliny i Adama Urbańskich, z którego jasno wynika, iż radni Platformy Obywatelskiej wzięli udział w ordynarnej hucpie i zrobili to z pełną świadomością popełnionego czynu.

Powrót „łowców roszczeń”

Mało kto wie, ale to właśnie dzięki staraniom rodziny Temlerów w roku 2014 nie doszło reaktywacji Temler i Szwede i dzikiej reprywatyzacji majątku przy ul. Okopowej 78. To Temlerowie skutecznie zablokowali „łowcom roszczeń” wpis przedwojennej spółki do Krajowego Rejestru Sądowego.

Tylko dzięki rodzinie Temlerów, Warszawa może dzisiaj wystawić na sprzedaż majątek przedwojennej spółki Temler i Szwede, wycenianej na ponad 300 mln zł.

Z pozoru to inwestycyjny rarytas, ale historia stołecznej przestępczości zorganizowanej uczy: wszędzie, gdzie pojawiają się wielkie pieniądze, rodzą się jeszcze większe patologie.

Przecież to właśnie takie nieruchomości jak ta przy ul. Okopowej 78, padały łupem „łowców roszczeń” – kuratorów z egzotycznych Karaibów, 120-letnich babć, niewidzialnych notariuszy i morderców Jolanty Brzeskiej.

Gra się zaczyna

Co na to wszystko radni Platformy Obywatelskiej? Nabrali wody w usta i udają, iż nie dostali pytań.

Wydział Prasowy Urzędu m. st. Warszawy pozostało lepszy, bo po zakończeniu dyskusji i głosowania nad uchwałą o sprzedaży Okopowej 78, odpisał mi tak:

„O podniesionych przez Pana kwestii odnieśli się podczas dzisiejszej sesji Rady Warszawy przedstawiciele Urzędu Miasta st. Warszawy – Wojciech Latocha, dyrektor Biura Spraw Dekretowych oraz Jarosław Węgrzyn, dyrektor Biura Mienia Miasta i Skarbu Państwa”.

A jak się odnieśli? No cóż. Obaj „chłopcy” (a szczególnie jeden) z pewnością siebie godną „Blachy” z serialu „Odwróceni” zadeklarowali w imieniu „miasta”, iż sprzedaż Okopowej 78 to transparentna szansa na rozwój Warszawy. I jak im tu nie wierzyć?

Szanowni Państwo oficjalnie ogłaszam: afera reprywatyzacyjna wróciła do Warszawy w wielkim stylu! Mało tego, ta gra się dopiero zaczyna i to od stawki, której najstarsi adwokaci warszawscy na oczy nie widzieli.

WUS/BA

Przemówienie Karoliny Urbańskiej (z domu Temler)

Dzień dobry,

Nazywam się Karolina Urbańska – po moim dziadku i ojcu, moje nazwisko panieńskie było Temler, jestem wnuczką właścicieli Fabryki Garbarskiej Temler i Szwede przy ul. Okopowej 78 w Warszawie.

Dziękuję za możliwość zabrania głosu w sprawie, która dotyczy nie tylko mojej rodziny, ale również historii Warszawy i jej dziedzictwa przemysłowego.

Szanowna Pani Przewodnicząca,

Szanowni Państwo Radni,

Szanowny Panie Prezydencie Rafale Trzaskowski

— zwracam się dziś również do Pana, bo sprawa, o której mówię, dotyczy nie tylko historii jednej rodziny, ale także odpowiedzialności władz miasta. To nie jest sprawa, którą można załatwić podpisem urzędnika z biura. To jest sprawa, za którą odpowiada Prezydent Miasta.

Bardzo proszę obecnych tu Radnych, aby ta wiadomość trafiła także bezpośrednio do Pana Prezydenta Rafała Trzaskowskiego.

Stoję tu jako wnuczka właściciela Fabryki Garbarskiej Temler i Szwede. Spółka Akcyjna Fabryki, która przez kilka pokoleń była w rękach mojej rodziny, jednego z tych warszawskich rodów przedsiębiorczych, które tworzyły fundament gospodarczy tego miasta.

Nasze roszczenie dotyczy praw akcjonariuszy spółki akcyjnej, która była właścicielem tej fabryki oraz gruntu. Praw wynikających z akcji, których wartość i struktura została udokumentowana. I te prawa – istnieją niezależnie od tego, kto jest wpisany w księgę wieczystą. Miasto nigdy ich nie zbadało, nigdy ich nie przeanalizowało, a jedynie — dla wygody — odkładało sprawę na bok

Stoję tu po to, by prosić o jedno: o sprawiedliwe, uczciwe i merytoryczne potraktowanie naszych praw — praw akcjonariuszy posiadających 24% udziałów tej spółki, potwierdzonych dokumentacją archiwalną i sądową.

Chcę powiedzieć jasno: nie sprzeciwiamy się sprzedaży terenu. Chcemy, żeby to miejsce wreszcie wróciło do życia, żeby było wizytówką Warszawy, a nie opuszczonym kompleksem. Ale nie możemy zgodzić się na to, by sprzedaż odbyła się z pominięciem naszych praw oraz 80 lat historii lekceważenia, ignorowania i proceduralnych nadużyć.

Właśnie w tej sprawie chciałabym dziś przedstawić Państwu chronologię działań – i nadużyć – które doprowadziły nas do obecnego punktu. Chronologię, którą miasto w swoich decyzjach i w uzasadnieniu projektu uchwały po prostu pomija.

Po wojnie fabryka mojego dziadka, której ruiny stoją przy ulicy Okopowej 78 w Warszawie, została przejęta bezprawnie, pod pretekstem dekretu Bieruta. Mówię „bezprawnie”, ponieważ zakład po wojnie zatrudniał 35 pracowników, a przepisy o upaństwowieniu przedsiębiorstw za odszkodowaniem obejmowały wyłącznie zakłady zatrudniające powyżej 50 robotników na jedną zmianę. Fabryka Temler i Szwede nigdy nie spełniała tego kryterium. A mimo to Skarb Państwa przejął majątek – i już w 1947 roku pełnomocnik firmy, mecenas Jan Dąbrowski, bezskutecznie odwoływał się od tej decyzji. To był pierwszy moment, gdy próbowaliśmy zaprotestować przeciwko bezprawiu.

Kolejne próby podjęliśmy już po 1989 roku, kiedy miał nastąpić powrót do praworządności. W 1996 roku pisaliśmy do Ambasady RP, w 2006 i 2009 kierowaliśmy pisma do miasta. Skarb Państwa przez cały czas uznawał się za „właściciela” majątku spółki mając w rękach jedynie kilka drobnych akcji zdeponowanych w archiwach – i ignorował prawa większościowych akcjonariuszy.

W tym czasie pojawił się pierwszy kurator, Jan Żółtowski, powołany z rekomendacji osoby prywatnej. Jego działania – jak wykazała później dokumentacja – były nieuczciwe i sprzeczne z prawem. Sąd usunął go z funkcji. Ale w miejsce osoby nieuczciwej powołano kolejną – tym razem pracownika Ministerstwa Skarbu Państwa, pana Sławomira Sekścińskiego. Osoby, która od początku była w konflikcie interesów: obowiązkiem kuratora spółki miało być działanie w interesie spółki, ale był etatowym pracownikiem udziałowca, który chciał te udziały unicestwić i działał na szkodę Spółki Temler i Szwede.

Sąd pod przewodnictwem Doroty Zych wydał decyzję by kurator zwołał zebranie, powiadomił o tym akcjonariuszy i aby na tym zebraniu powołać organy spółki. Tymczasem kurator wykreślił firmę z KRSu. To jest draństwo.

Pan Sekściński nie tylko nie wykonał postanowienia sądu o zwołaniu Walnego Zgromadzenia akcjonariuszy i o reaktywacji spółki, ale wręcz przeciwnie – zwodził nas, wprowadzał w błąd i podejmował działania wyłącznie w interesie Skarbu Państwa. W tym czasie podsunął nam, jako rzekomo niezależną, swoją znajomą – radczynię Martę Janowicz-Stradomską, która według niego miała zadbać o interes Spółki i żyjących akcjonariuszy Temler. Pani mecenas najpierw deklarowała pomoc w odtworzeniu spółki i wpisie do KRS, ale po uzyskaniu korzystnego dla nas postanowienia sądu z listopada 2015 roku – postanowienia, które otwierało drogę do wydania duplikatów akcji – natychmiast zmieniła postawę.

Przestała z nami rozmawiać. A jednocześnie – o czym dowiedzieliśmy się później – pozostawała w stałym kontakcie z kuratorem Sekścińskim. I zamiast działać na rzecz spółki, złożyła do sądu wniosek o jej likwidację. Kurator zrobił to samo. Sąd, bez analizy sprawy, wykreślił spółkę 1 stycznia 2016 roku.

Tak właśnie – poprzez działania tych dwóch osób, które miały nas reprezentować – próbowano definitywnie zniszczyć prawa akcjonariuszy. A dziś, w 2025 roku, dowiadujemy się z prasy, iż pani Janowicz-Stradomska została oskarżona o oszustwa na 18 milionów złotych wobec ponad 8 tysięcy osób. To, co dla nas było intuicją – stało się faktem.

Szanowni Państwo, ta historia nie jest zbiorem przypuszczeń. To są dokumenty sądowe. Akta kuratorów. Postanowienia. Zawiadomienia. Pełna dokumentacja znajduje się w sądzie w Warszawie. I właśnie dlatego odnoszenie się – jak czyni to projekt uchwały i decyzja miasta z 29 kwietnia tego roku – wyłącznie do tego, iż „grunt przeszedł na własność miasta z mocy dekretu”, jest uchylaniem się od realnego problemu.

Miasto w uzasadnieniu uchwały twierdzi, iż „nie toczą się postępowania administracyjne dotyczące schematy nabycia nieruchomości”. To nie jest prawda. Toczy się postępowanie z naszego wniosku. Toczy się odwołanie, złożone przez mecenasa Jerzego Naumanna. Toczy się sprawa dotycząca odtworzenia akcji i praw akcjonariuszy. To, iż przez lata nikt nas nie informował – bo zawiódł pełnomocnik, a urząd tego nie weryfikował – nie oznacza, iż postępowania nie było. Oznacza tylko tyle, iż byliśmy pozbawiani prawa do obrony.

Dziś muszę jednak powiedzieć rzeczy trudne: uzasadnienie do projektu Uchwały Rady Miasta Stołecznego Warszawy nr 1173 z dnia 29.10.2025 r. w sprawie wyrażenia zgody na sprzedaż nieruchomości położonej przy ul. Okopowej 78, zawiera nieścisłości, pominięcia i stwierdzenia, które – mówiąc wprost – mijają się z prawdą.

A to oznacza, iż radni mają głosować nie na podstawie rzetelnej informacji, ale na podstawie dokumentu, który najważniejsze fakty pomija lub przedstawia w sposób wybiórczy.

UCHWAŁA TWIERDZI, ŻE „NIE ZGŁOSZONO ROSZCZEŃ”. TO JEST NIEPRAWDA.

W uzasadnieniu czytamy, cytuję:
„nie zostały zgłoszone roszczenia”, a jednocześnie — w tej samej uchwale! — opisane są:

  • wniosek o zwrot z 1996 r.,
  • wniosek o zwrot z 1998 r.,
  • wniosek o ustanowienie użytkowania wieczystego z 2012 r.,
  • wniosek o odszkodowanie z 2015 r.

Szanowni Państwo — jak można w jednym akapicie wymieniać aż cztery roszczenia, a dwa akapity dalej pisać, iż „nie zgłoszono roszczeń”?

To nie jest błąd redakcyjny. To jest manipulacja, która ma stworzyć pozór, iż sprawa Temler i Szwede nie istnieje.

Co więcej — urząd sam przyznaje, iż wniosek z 1998 r. został rozpoznany dopiero 29 kwietnia 2025 r., czyli… kilka miesięcy temu. I został umorzony nie dlatego, iż był bezzasadny, ale z powodu „bezprzedmiotowości” — a więc bez merytorycznego rozstrzygnięcia.

Tak wygląda próba zamknięcia sprawy dekretowej „po cichu”, tuż przed sprzedażą nieruchomości o wartości ponad 300 milionów złotych.

W UZASADNIENIU POMINIĘTO najważniejszy FAKT: SĄD UZNAŁ, ŻE SPÓŁKA TEMLER I SZWEDE ISTNIEJE, MA AKCJONARIUSZY I MA PRAWO WYDAĆ AKCJE.

W uchwale ani słowem nie wspomniano o postanowieniu Sądu Rejonowego z 2015 r., którego sygnaturę miasto zna i posiada w dokumentacji.

Ten wyrok:

  • potwierdził istnienie akcjonariuszy – mojego ojca – Piotra Temler, moich wujków Jana i Andrzeja Temler oraz cioci Anny Temler, których dziedziczenie na podstawie testamentów i listy akcjonariuszy Spółki Temler i Szwede leżą w rękach Sądu
  • nakazał kuratorowi reaktywację organów spółki,
  • dał podstawę prawną do wydania duplikatów akcji,
  • otwierał drogę do uporządkowania stanu prawnego nieruchomości.

Dlaczego tego w uchwale nie ma?

Bo to dowodzi, że: spadkobiercy mają prawa majątkowe – i to potwierdzone przez sąd.

POMINIĘTO FAKT, ŻE TO KURATOR BĘDĄCY JEDNOCZEŚNIE PRACOWNIKIEM SKARBU PAŃSTWA I PEŁNOMOCNIK REKOMENDOWANY PRZEZ SKARB PAŃSTWA DOPROWADZILI DO WYKREŚLENIA SPÓŁKI Z REJESTRU, WBREW INTERESOWI WŁAŚCICIELI.

Miasto pisze, iż nie toczą się żadne postępowania sądowe.
A dlaczego się nie toczą?

Bo:

  • kurator powołany przez Skarb Państwa nie wykonał żadnego obowiązku nałożonego przez sąd,
  • prawniczka, którą kurator, wtedy również jako pracownik Skarbu Państwa polecił nam jako „pomoc prawną”, doprowadziła do likwidacji spółki,
  • ta sama prawniczka została niedawno oskarżona o oszustwo na 18 milionów złotych wobec kilku tysięcy osób.

Czy Państwo rozumieją? Zaufaliśmy prawnikowi wskazanemu przez kuratora Skarbu Państwa — osobie, która później została oskarżona o masowe oszustwa. I to jej działania są dziś używane przez urząd jako argument, że… „nie ma spadkobierców” lub „nie zgłoszono roszczeń”.

UCHWAŁA WPROWADZA RADĘ MIASTA W BŁĄD, SUGERUJĄC, ŻE ROSZCZENIA SĄ „SPOŹNIONE”, A WIĘC NIEWAŻNE.

To jest kolejna manipulacja.

Uchwała zawiera zdanie: „roszczenia złożone po terminie, ale mimo to podlegają rozpoznaniu”.

Zgadza się — podlegają rozpoznaniu, a więc są ważne i skuteczne.
Nie ma w prawie pojęcia „roszczeń, których się nie uwzględnia, ale które podlegają rozpoznaniu”.

Miasto nie ma kompetencji, by uznać je za „spóźnione” — tym bardziej że:

  • spadkobiercy mieszkali za granicą,
  • nie byli informowani o postępowaniach,
  • kurator ukrywał przed nami działania,
  • miasto nigdy nie odpowiedziało na korespondencję kierowaną do niego od 1996 r.

UCHWAŁA PRZEDSTAWIA STAN PRAWNY TAK, JAKBY DEKRET BIERUTA BYŁ BEZSPORNĄ PODSTAWĄ PRZEJĘCIA. NIE BYŁ.

Miasto pisze, iż Skarb Państwa przejął teren „na podstawie dekretu”.
Prawda jest inna:

  • adwokat firmy złożył w 1947 r. odwołanie od przejęcia – w terminie,
  • odwołanie nigdy nie zostało rozpatrzone,
  • decyzja nacjonalizacyjna jest zatem nieważna z mocy prawa,
  • a to oznacza, iż przejęcie gruntów było bezprawne.

Co więcej jak wspomniałam wcześniej, w toku dokumentacji historycznej znajduje się rzecz niezwykle istotna, o której w decyzji z 29 kwietnia b.r. nie ma ani słowa. Fabryka Temler i Szwede po wojnie zatrudniała 35 pracowników. A przypominam, iż przepisy dekretu o upaństwowieniu przedsiębiorstw przemysłowych za odszkodowaniem obejmowały wyłącznie zakłady zatrudniające ponad 50 robotników na jedną zmianę. Oznacza to jedno: zakład Temler i Szwede nie spełniał kryteriów upaństwowienia. Przejęcie fabryki nie mieściło się w granicach prawa obowiązującego choćby według standardów ówczesnej władzy. o ile choćby komunistyczne przepisy przewidywały minimalny próg zatrudnienia, a fabryka poniżej niego nigdy nie powinna zostać znacjonalizowana, to trudno zrozumieć, dlaczego dziś – w 2025 roku – miasto przez cały czas traktuje tamto przejęcie jako bezdyskusyjnie prawidłowe.

Takich faktów, niewygodnych i dla państwa, i dla Skarbu Państwa, po prostu się nie porusza. A przecież są one najważniejsze dla oceny dzisiejszej sprawy.

Szanowni Radni, nasze roszczenie nie znika tylko dlatego, iż przez lata nikt nie chciał się nim zająć. To, iż przez dekady urzędnicy ograniczali się do powtarzania „grunt został objęty dekretem”, nie sprawi, iż w świetle prawa wygasły prawa akcjonariuszy prywatnej spółki akcyjnej. Te prawa przez cały czas istnieją i są solidnie udokumentowane. W aktach znajdują się również decyzje sądowe potwierdzające możliwość odtworzenia akcji, a więc również odtworzenia struktury właścicielskiej – czego kuratorzy działający pod nadzorem Skarbu Państwa przez lata sabotowali.

Dzisiejsza decyzja o sprzedaży jest więc momentem, w którym możecie Państwo coś naprawić, a nie coś pogorszyć. My nie stoimy naprzeciwko miasta. Nie próbujemy zablokować inwestycji. Wręcz przeciwnie – chcemy, żeby to miejsce było zagospodarowane, jednocześnie na uczciwych zasadach, zgodnie z prawem i z poszanowaniem historii.

A NAJWAŻNIEJSZE — MIĘDZY WIERSZAMI WIDAĆ PRAWDZIWY POWÓD TEGO POŚPIECHU.

Uchwała mówi wprost: „możliwe jest uzyskanie rekordowej ceny”, „bardzo duże zainteresowanie inwestorów”, „wysoka cena może znacząco zasilić budżet miasta”.

Szanowni Państwo,
ta uchwała nie jest o porządkowaniu stanu prawnego. Ona jest o pieniądzach.

Miasto chce jak najszybciej sprzedać nieruchomość, zanim zostaną uporządkowane roszczenia spadkobierców — bo wtedy trzeba będzie się z nami rozliczyć.

A mówimy tu o 24% wartości, czyli kilkudziesięciu milionach złotych.

To nie jest historia o „roszczeniowcach”. To jest historia o warszawskiej rodzinie, której majątek został zabrany bezprawnie, której prawa są ignorowane od 80 lat, a której głos przez cały czas próbuje się wyciszać – dziś, tu, w tej sali.

NASZ POSTULAT JEST UMIARKOWANY, RACJONALNY I SPRAWIEDLIWY

Nie blokujemy sprzedaży. Nie chcemy wstrzymywać inwestycji. Nie chcemy wchodzić w konflikt z miastem.

„Jesteśmy za rozwojem miasta. Jesteśmy za rewitalizacją, chcemy, żeby to miejsce w końcu ożyło, żeby powstała tam inwestycja godna dziedzictwa tego terenu.

Ale miasto nie może udawać, iż nie ma 24% naszych udziałów.

Jesteśmy gotowi poprzeć sprzedaż nieruchomości, jeżeli miasto podejmie realny dialog z akcjonariuszami i zobowiąże się do prowadzenia sprawy z należytą starannością, wreszcie uwzględniając nasze prawa i przedstawione dokumenty. Oczekujemy, by w końcu ktoś po stronie urzędu odpowiedział na pytania, które stawiamy od wielu lat.

Oczekujemy zakończenia ignorowania roszczeń, które są udokumentowane i poparte opiniami prawnymi.

Chcemy współpracy. Chcemy, by miasto usiadło z nami do stołu i rozwiązało tę sprawę w sposób uczciwy.

Oczekujemy, by Rada Miasta dopilnowała, iż proces sprzedaży nie stanie się pretekstem do zamknięcia sprawy bez jej rozstrzygnięcia.

Jeśli państwo podejmiecie decyzję o sprzedaży bez jakiegokolwiek odniesienia do naszych praw, miasto w praktyce przekaże prywatnemu inwestorowi nieruchomość, która już dziś jest obciążona realnym, udokumentowanym ryzykiem prawnym. I dobrze wiecie, iż inwestorzy nie lubią nieruchomości z ryzykiem. Dlatego to właśnie teraz jest czas, by tę sprawę uregulować, a nie udawać, iż jej nie ma.

Nie stoimy tu przeciwko wam. Stoimy tu z wami i mówimy: chcemy, żeby ta sprzedaż była możliwa, ale nie kosztem pogwałcenia praw akcjonariuszy spółki, która przez wiele lat była jednym z fundamentów warszawskiego przemysłu. Chcemy, żeby miasto mogło z czystym sumieniem powiedzieć: „rozwiązaliśmy to fair”.

Chcemy tylko jednego: by Rada Miasta postawiła WARUNEK — iż sprzedaż może się odbyć dopiero po uznaniu i uregulowaniu roszczeń spadkobierców Temler i Szwede, czyli dzisiejsze głosowanie należy wstrzymać, albo zagłosować PRZECIW, aż do momentu podjęcia rozmów Miasta z żyjącymi spadkobiercami.

Jeżeli sprzedaż nastąpi bez rozwiązania tej kwestii, inwestor kupi teren z realnym ryzykiem prawnym, które prędzej czy później wróci — bo nasza rodzina nie wycofa się z walki o prawdę i o sprawiedliwość.

I mówię to z pełną odpowiedzialnością: tak długo, jak żyjemy — będziemy się domagać naprawy tej krzywdy. Jeśli nie uzyskamy sprawiedliwości w Polsce, będziemy jej dochodzić za granicą.
W instytucjach europejskich, międzynarodowych, wszędzie tam, gdzie prawa własności są chronione.

Proszę więc dzisiaj Radę Miasta Stołecznego Warszawy o jedno – zanim podniesiecie rękę za sprzedażą, zobowiążcie swoich urzędników, aby wreszcie rzetelnie zajęli się sprawą akcji Fabryki Garbarskiej Temler i Szwede.

Dajcie nam szansę na uczciwe, merytoryczne zakończenie tej historii. Możemy poprzeć tę sprzedaż, ale pod jednym warunkiem: iż przestaniemy być niewidzialni dla urzędu miasta i iż sprawa zostanie w końcu poprowadzona tak, jak powinna być prowadzona w państwie prawa.

Proszę: nie głosujcie dzisiaj za sprzedażą w ciemno. Głosujcie dopiero za sprzedażą uczciwą, poprzedzoną uregulowaniem roszczeń.

Tylko tyle – i aż tyle.

Dziękuję Państwu za uwagę.

Moja przemowa zostanie Państwu przesłana na maila wraz załącznikami

Idź do oryginalnego materiału