W ostatniej kampanii wyborczej karierę zrobiło słowo SNUS – woreczek nikotynowy. Użył go podczas debaty obecny prezydent-elekt.
Teraz pokażę Wam, jak na zasadzie „efektu latte” Davida Bacha wyglądać może rzeczywistość korzystających ze SNUS-a i wolnych od tego nałogu.
Paczuszka, odpowiednia na 2 dni (przy częstotliwości raz na 1,5 godzin), kosztuje w internecie 17 zł.
W miesiąc daje to 255 zł. A rocznie 3060 zł. Gdyby zamiast kupować to świństwo, odkładać na emeryturę na koncie IKZE tę sumę, jak myślicie, ile wynosiłyby oszczędności po 40 latach?
Wpłacono 3060 zł x 40 lat =120.240 zł.
Może 3 razy więcej? Może 5 razy?
Nie. Dokładnie 1,5 mln zł (po podatku i przy stopie zwrotu 10%). To się nazywa czynnik SNUS-a. Wysokość emerytury wyniosłaby (4% rocznie) – ok. 5000 zł miesięcznie i jeszcze dzieci dostaną suty spadek. Nieźle.
Już wiecie, dlaczego prezydent-elekt, pomimo piastowania funkcji dyrektorskich w dużej instytucji państwowej, dorobił się tylko jednego mieszkania przez 10 lat (nie liczę słynnej kawalerki i spadku po ojcu).
My jednak mamy wybór.