Podszywanie się pod licencjonowanych brokerów Forex i CFD dawno przestało być marginesem. Dziś to element codzienności branży – i to dosłownie. CEO Pepperstone, jednego z największych brokerów na świecie, w rozmowie z Finance Magnates przyznaje otwarcie, iż jego zespół musi usuwać fałszywe strony i konta w mediach społecznościowych praktycznie każdego dnia.
Przy takim tle pytanie nie brzmi już „czy w sieci są klony brokerów?”, tylko: jak duży jest problem i co z tym robią firmy, regulatorzy oraz sami traderzy.
CEO Pepperstone: „Scamy stały się przykrą codziennością”
W swoim wpisie na LinkedIn Tamas Szabo, Group CEO Pepperstone, opisał skalę zjawiska z perspektywy samego brokera. Zwrócił uwagę, że:
- Pepperstone musi usuwać fałszywe strony internetowe i konta w social media, które podszywają się pod markę, praktycznie na bieżąco;
- firma kupiła ponad sto wariantów własnej domeny, żeby ograniczyć „przechwytywanie” ruchu przez oszustów, ale wciąż nie jest w stanie „zamknąć” wszystkich luk;
- walka z fałszywymi stronami stała się w praktyce pełnoetatowym zajęciem dla wewnętrznego zespołu ds. fraudów.
Szef Pepperstone uderzył przy okazji w rejestratorów domen, zarzucając im zbyt dużą tolerancję dla wątpliwych rejestracji, które ewidentnie mają charakter podszywania się pod istniejące marki.
To dość mocny sygnał: duży, globalny broker publicznie skarży się, iż infrastruktura internetu – w tym rynek domen – sprzyja scammerom bardziej niż firmom regulowanym.
Cybersquatting i klony brokerów – jak wygląda technicznie to oszustwo
Jedną z najpopularniejszych metod, którą opisuje Szabo, jest klasyczny cybersquatting: rejestracja domen bardzo podobnych do oryginalnej. Przykłady, które podał wprost, to literówki w adresie Pepperstone, gdzie zmieniono jedną literę lub dodano znak, licząc na nieuwagę użytkownika.
Schemat jest prosty:
-
Domena
Oszuści rejestrują adres, który na pierwszy rzut oka wygląda jak strona znanego brokera. -
Kopia layoutu
Strona jest wizualnie niemal identyczna: logo, kolory, hasła marketingowe, a choćby numer licencji czy odnośniki do regulacji. -
Przechwycenie użytkownika
Trader, który:
-
- wpisze adres z literówką,
- kliknie w link z reklamy, maila lub social media,
trafia na fałszywą stronę i zakłada konto… u scamera, nie u licencjonowanego brokera.
Dla ofiary różnica jest praktycznie niewidoczna, dopóki nie spróbuje wypłacić środków.
Dane regulatorów: problem nie jest „wrażeniem”, tylko statystyką
To, o czym mówi Pepperstone, znajduje potwierdzenie w twardych danych.
Australia: setki scamów miesięcznie
Australijski nadzorca ASIC od połowy 2023 r. prowadzi intensywny program zdejmowania stron scamowych. W pierwszym roku działania:
- usunięto ponad 7 300 stron związanych z phishingiem i inwestycyjnymi scamami,
- z tego ponad 5 500 to fałszywe platformy inwestycyjne, często udające licencjonowane podmioty.
Średnio daje to około 20 zdejmowanych stron dziennie – tylko w jednej jurysdykcji i tylko w oficjalnych statystykach.
Fałszywe strony udające… ostrzeżenia
W innym komunikacie ASIC ostrzegał przed nową odmianą fałszywych serwisów finansowych: scammerzy tworzą witryny, które udają strony ostrzegające przed scamami i zachęcają użytkowników, by zadzwonili pod wskazany numer „w celu weryfikacji, czy firma jest prawdziwa”. Numer kieruje oczywiście wprost do oszustów.
To pokazuje, iż granica cynizmu jest coraz dalej przesuwana – podszywanie się pod brokera to za mało, więc zaczyna się podszywanie pod regulatora i serwisy ostrzegające przed scamami.
Dlaczego brokerzy Forex/CFD są idealnym celem?
Z perspektywy przestępców broker jest celem wręcz modelowym:
- Brand & zaufanie
Znane marki brokerskie budują latami reputację, zdobywają licencje, publikują raporty. Oszust nie musi tworzyć nowej historii – wystarczy, iż ją skopiuje. - Trudność weryfikacji dla przeciętnego użytkownika
Różnica między broker.com a broker-global.com czy broker-pl.com, nie jest dla wielu osób oczywista. - Globalny zasięg
Ten sam scam może uderzyć jednocześnie w klientów z Europy, Azji i Ameryki Łacińskiej. - Naturalne oczekiwanie wysokiego ryzyka
Trading na dźwigni, wysokie wahania, margin call – to idealne tło do „wytłumaczenia” utraty środków. Przestępcy mogą rozmywać swoje działania w „ryzyku rynkowym”, zwłaszcza jeżeli ofiary nie do końca rozumieją instrumenty.
Szabo zwraca uwagę, iż część prób podszywania się pod Pepperstone nie dotyczy wcale aktualnych klientów, ale osób dopiero szukających brokera – czyli momentu, w którym użytkownik ma najmniej wiedzy, a najwięcej zaufania do „pierwszego sensownego wyniku w Google”.
Co robią brokerzy: automaty do wyszukiwania scamów, edukacja i presja na rejestratorów
Brokerzy mają ograniczone pole działania, jednak to przede wszystkim w ich interesie jest, aby coś z tym zrobić. Dlatego też wykorzystują wszelkie możliwe metody, aby walczyć lub chociaż ograniczyć ten proceder, np. poprzez:
- Automatyczny monitoring sieci
Oprogramowanie regularnie skanuje internet w poszukiwaniu stron wizualnie i treściowo podobnych do oryginalnej witryny brokera. - Szybki proces zgłoszeń
Wewnętrzny system, w którym każdy pracownik może jednym kliknięciem zgłosić podejrzany e-mail, stronę czy profil w social media. Zgłoszenie trafia bezpośrednio do zespołu prawnego i fraudowego. - Działania prawne i techniczne
Zespół kieruje pisma do rejestratorów domen, dostawców hostingu, czasem również do regulatorów, domagając się usunięcia fałszywych stron i kont.
Do tego dochodzi działania wizerunkowo-edukacyjne: osobne sekcje na stronie brokera poświęcone scamom, przykłady fałszywych stron, jasno opisane zasady, jak Pepperstone komunikuje się z klientami i w jaki sposób na pewno tego nie robi.
Szabo idzie jednak o krok dalej, publicznie wskazując na odpowiedzialność rynku domen. Jego zdaniem rejestratorzy nie mogą zasłaniać się neutralnością technologiczną, gdy ewidentnie rejestrują adresy skonstruowane tak, by myliły się z istniejącymi, licencjonowanymi markami.
Gdzie w tym wszystkim jest trader?
Z perspektywy inwestora detalicznego konsekwencje są podwójnie bolesne:
- Realna utrata środków
W przypadku fałszywego brokera nie ma mowy o sporach co do spreadów czy slippage. Depozyt trafia do przestępców – nie ma segregacji środków, nie ma nadzoru, nie ma żadnego „ostatniego ratunku”. - Utrata zaufania do całej branży
Dla części ofiar „broker to broker”. Trader, który raz stracił środki u rzekomej „renomowanej firmy”, często później wrzuca do jednego worka zarówno oszustów, jak i uczciwych brokerów.
W dłuższym terminie uderza to nie tylko w firmy takie jak Pepperstone, ale w cały rynek Forex/CFD: rosnąca liczba scamów zniechęca nowych uczestników, zwiększa presję regulacyjną i podnosi koszty prawne prowadzenia działalności.
Czy da się zminimalizować ryzyko? Realistyczne podejście, nie iluzja
Zarówno regulatorzy, jak i brokerzy wprost przyznają, iż scamów nie da się wyeliminować do zera. Przy obecnej kombinacji:
- tanich domen,
- globalnego internetu,
- narzędzi do automatycznego kopiowania treści,
- oraz braku edukacji finansowej,
nowe klony będą się pojawiać – choćby jeżeli stare znikną.
To nie znaczy, iż trader jest bez szans. W praktyce:
- sprawdzenie adresu domeny i zgodności z rejestrem licencji,
- korzystanie z linków do brokera z zaufanych źródeł branżowych,
- ignorowanie kontaktów inicjowanych na komunikatorach typu WhatsApp/Telegram przez rzekomych „konsultantów”,
potrafi odciąć większość najprymitywniejszych scamów.
Ale sedno pozostaje takie, jak między wierszami sugeruje CEO Pepperstone: dopóki technicznie opłaca się rejestrować domeny podszywające się pod licencjonowane marki, dopóty brokerzy będą toczyć z tym walkę dzień po dniu – a traderzy będą musieli zachować ograniczone zaufanie.

9 godzin temu







