Felieton Gwiazdowskiego: Sfałszowane wybory

15 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Niby jest po wyborach – czyli dla niektórych po przysłowiowych "ptakach" - ale demokraci walczący z demokracją (to znaczy o demokrację) nie ustają w walce. Jak to zapowiedział Pan Premier Tusk. Parafrazując naszego romantycznego wieszcza, można zakrzyknąć: "walka o praworządność, gdy się raz zaczyna, z krwią ojca przechodzi na syna".


Jako iż nie głosowałem, to podobno nie mam prawa krytykować. A gdybym zagłosował na Nawrockiego, to bym takie prawo teraz miał? jeżeli nie mam - choć moim zdaniem mam większe od tych, którzy głosowali - to niniejszym sam je sobie nadaję.


Wybory ważne czy nieważne? Nie ma komu tego stwierdzić


Pojawiły się głosy najbardziej wzmożonych popleczników rządzącej koalicji, a dokładnie to największej partii tej koalicji, bo poplecznicy jej koalicjantów są bardziej powściągliwi, iż PiS-owi będącemu w opozycji udało się dokonać czegoś, czego nie udało mu się nie dokonać gdy rządził - sfałszować wybory. Czekać tylko kiedy wyprowadzi czołgi na ulicę, co miał nieuchronnie zrobić po wyborach w 2023 roku, gdy mu się ich sfałszować nie udało.Reklama


Co prawda Ursula von der Leyen pogratulowała już wyboru Karolowi Nawrockiemu, a Manfred Weber stwierdził, iż szanuje decyzję polskich wyborców, ale europoseł Moritz Körner z FDP wypalił, iż "demokracja to coś więcej niż wybory". I iż Polacy generalnie zawiedli zaufanie.
A pamiętajmy, iż nie ma kto stwierdzić ważności wyborów, bo przecież Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego nie jest sądem "ustanowionym ustawą". Co prawda została ustanowiona ustawą, ale co to za ustawa, skoro uchwalił ją PiS. Co prawda stwierdził ważność wyborów parlamentarnych wygranych w 2023 roku przez rządzącą koalicję, ale pewnie "tego nie można porównywać" - jak niektórzy wielokrotnie pisali.
A jak nie ma tym razem komu stwierdzić ważności wyborów, to kto może stwierdzić ich nieważność? Być może może tak orzec Zarząd Stowarzyszenia Iustitia. Albo Katedra Prawa Karnego Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przecież już wielokrotnie w sprawie niezgodności z Konstytucją ustaw uchwalanych przez Sejm, w którym większość glosujących wyborców dało większość PiS, organy te orzekały?


Czy potrafimy z tego POPiSowego kręgu się w końcu wyrwać?


Alternatywnie, gdyby jednak nie udało się jakoś tych wyborów unieważnić de iure, realizowane są próby unieważnienia ich de facto. Niby prezydentowi przysługuje prawo weta, niby Platforma nie ma takiej większości, by weto to obalić, ale pojawiły się pomysły mężów uczonych w prawie, jak jednak przywrócić praworządność i pozbyć się na przykład sędziów powołanych w czasach, gdy rządził PiS. Otóż sędziowie ze Stowarzyszenia Iustitia wskażą koalicji kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa, Sejm ich powoła na podstawie ustawy uchwalonej przez PiS, która dotąd nie była ustawą, ale teraz już będzie i ta "new" KRS (nie mylić z neo-KRS) podejmie uchwały o cofnięciu rekomendacji dla kandydatów na sędziów, które podjęła neo-KRS i w ten prosty sposób przestaną oni być sędziami. I CBA będzie mogła na polecenie niezależnej prokuratury spokojnie ich wyprowadzić z sądów, w których zasiadają, w kajdankach (najlepiej zespolonych) pod zarzutem zdrady stanu i spiskowania z PiS przeciwko porządkowi konstytucyjnemu PRL. Tak - to nie pomyłka. Ten nasz porządek prawny w wymiarze (nie)sprawiedliwości wywodzi się przecież z PRL.
Przeczytałem zdanie jednego z sędziów broniących od lat praworządności, iż "niezależnie od wyborów obowiązuje nas wszystkich konstytucja". Absolutnie je podzielam, choć niezmiennie od 28 lat uważam tę Konstytucję za prawniczego i politycznego gniota. Jest tylko mały problem - kto ma dokonywać wykładni tego gniota. Ja się nie podejmuję, ale widzę wielu do tego gotowych. Tylko we mnie nie ma gotowości do tego, by bezkrytycznie z ich wykładnią się zgodzić.
Czy potrafimy z tego POPiSowego kręgu się w końcu wyrwać? Jestem pesymistą. Nienawiść miedzy plemionami, które obrażają się za nazywanie ich plemionami, posunęła się już za daleko. Jedno, co plemiona te jednoczy, to jeszcze większa nienawiść niż do siebie nawzajem do tych, którzy nazywają ich plemionami i nie chcą przystąpić do żadnego z nich.
Robert Gwiazdowski
Felieton zawiera poglądy i opinie autora
Śródtytuły pochodzą od redakcji
Idź do oryginalnego materiału