Felieton Gwiazdowskiego: Strzał w płuco czy w kolano?

1 dzień temu
Zdjęcie: Polsat News


Na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej wybuchła awantura, co Nawrocki włożył sobie w zęby w trakcie debaty telewizyjnej z Trzaskowskim. Pierwsza reakcja przeciwników kandydata była prosta: narkotyki.


Druga, jak już się okazało, iż to jednak tytoń, też była prosta: nielegalne, karalne. choćby ministra zdrowia wyraziła takie stanowisko w mediach społecznościowych.
Ale gwałtownie się okazało, iż to coś nie jest tym czymś co na myśli miała ministra, tylko czymś innym, co można legalnie kupić w sklepach.


Dlaczego tytoń raz jest legalny, innym razem już nie?


Dlaczego ten sam tytoń w jakieś postaci jest legalny, a w jakieś innej jest nielegalny? Dla ochrony społeczeństwa przed skutkami chorób nikotynowych? To dlaczego nielegalne jest coś, co tytoniem nie jest, a go zastępuje?


Pisałem już tutaj kiedyś, iż C2H5OH - czyli etanol, czyli alkohol - jest tym samym etanolem bez względu na to czy jest efektem destylacji czy fermentacji i czy jest to fermentacja winogron, czy chmielu. Więc nie ma powodu by był on inaczej opodatkowany i by raz mógł być reklamowany, a raz nie. Różne enzymy w naszych komórkach reagują tak samo na każdą jego postać. Reklama
Więc teraz napiszę, iż tak samo jest z tytoniem. Albo choćby jeszcze śmieszniej. Bo piwo bezalkoholowe mogą kupić nieletni. A papierosów beznikotynowych nie mogą.
"Kiedy byłem małym chłopcem" - jak śpiewał wówczas Tadeusz Nalepa z grupą Breakout - i palenie papierosów czyniło z chłopca wspaniałego kowboja "Malboro Man" z przepięknych prerii "Malboro Country", były gumy do żucia wyglądające jak papierosy. Może to dzięki nim sięgaliśmy po prawdziwe papierosy później, a nie wcześniej? Badał to ktoś?
Dziś e-papierosy i różne saszetki z nikotyną są zakazane. Ale co jest dokładnie zakazane to dokładnie nie wiadomo. Regulacje prawne są niejasne i niespójne. I to dzięki temu ministra zdrowia i wiceminister spraw wewnętrznych i pewien adwokat mogli walnąć w mediach społecznościowych w politycznego przeciwnika.
E-papierosy, jako alternatywa dla papierosów tradycyjnych, są z jednej strony traktowane jak wyroby tytoniowe (w zakresie regulacji dotyczących sprzedaży i reklamy), a z drugiej strony nie są sklasyfikowane jako "produkty tytoniowe", więc nie są objęte tymi samymi regulacjami.
W 2024 roku pojawiły się głosy, iż powinny one podlegać tym samym ograniczeniom. I to bez względu na zawartość nikotyny. W grudniu Ministerstwo Zdrowia wydało jednak komunikat sugerujący, iż te beznikotynowe mogą być wyłączone z ograniczeń. Ale od stycznia 2025 roku zakazano sprzedaży i jednych i drugich osobom poniżej 18 roku życia przez internet i w automatach vendingowych. Pojawiły się też postulaty wprowadzenia całkowitego zakazu sprzedaży e-papierosów jednorazowych. Z tym, iż nie doprecyzowano, czy chodzi tylko o modele nikotynowe, czy także beznikotynowe - czyli "gumę do żucia".


Jeśli zaś chodzi o saszetki rozreklamowane za sprawą Obywatelskiego Kandydata na Prezydenta popieranego przez PiS, to już w 2023 roku Ministerstwo Zdrowia rozważało wprowadzenie zakazu ich sprzedaży. Z tym, iż o... smakach innych niż tytoniowy. Czyli tak jakby kiedyś tej gumy do żucia chcieli zakazać! Na początku 2024 roku wycofano się z tego pomysłu uznając, iż przepisy akcyzowe wystarczą do kontroli rynku. W ustawie budżetowej na 2025 rok oszacowano choćby wpływy z akcyzy z ich sprzedaży na 170 mln zł w ciągu 3 lat. Z perspektywą wzrostu do blisko 1 mld zł w dłuższym okresie. A przecież tylko legalny produkt można opodatkować. Dało to sygnał niektórym przedsiębiorcom do rozwijania działalności na tym właśnie rynku. Byli choćby tacy, którzy wydali pieniądze na nowe linie produkcyjne by dostosować produkty do wymagań akcyzowych. No cóż! Przedsiębiorcy nie grzeszą roztropnością. Grzeszą za to naiwnością. Bo oto w marcu 2025 roku Ministerstwo Zdrowia, nie bacząc na to co Ministerstwo Finansów zaplanowało w budżecie, wróciło do pomysłu wprowadzenia zakazu sprzedaży saszetek. Nie wyjaśniając dlaczego.
Skoro jest tytoń lepszy i gorszy to może należy dopuścić reklamę tego lepszego. Nie powszechną bynajmniej, ale przynajmniej kierowaną do tych, którzy używają gorszego. Na przykład w opakowaniach tego gorszego, który i tak już kupują. No chyba, iż tytoń w całości jest zły, więc wtedy trzeba zakazać każdego.
Ale jakbyśmy zakazali sprzedaży tytoniu, to dlaczego mamy zakazywać sprzedaży czegoś, co tytoniem nie jest? Nie da się tego zakazu uzasadnić tym, żeby ludzie się nie przyzwyczajali. Bo nie mieliby do czego skoro tytoniu nie byłoby w legalnej sprzedaży. Nieprawdaż? No chyba, iż chodzi o to, żeby się nie przyzwyczajali do czegoś, co tytoniem nie jest i jednak sięgali po tytoń?


Gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze


Jest takie porzekadło: "jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o dziewczynę albo o pieniądze". O ministrę zdrowia chyba nie chodzi. Ale o pieniądze też nie. Przynajmniej nie te dla budżetu! No bo ich nie będzie! No to o co chodzi? Jak nie wiadomo o co chodzi i wiadomo, iż nie chodzi o dziewczynę, to chodzi o pieniądze. Tylko nie te dla budżetu.
W nauce przyjmuje się, iż regulacje kończą się fiaskiem gdy rząd kieruje się bardziej względami ideologicznymi niż ekonomicznymi, nie uwzględnia kryterium efektywności, zaniedbuje lub choćby całkowicie pomija ocenę skutków dokonanych już regulacji (ex post), i gdy dochodzi do zjawiska opisywanego jako "przechwycenia regulatora" (capture theory), które opisuje teoria wyboru publicznego (Public Choice Theory) za sprawą pozostawienia otwartych "drzwi obrotowych" między regulatorem, a działającymi na rynku interesariuszami (revolving door theory). Umożliwia wykorzystywanie "kapitału biurokratycznego" (bureaucratic capital) bynajmniej nie w interesie publicznym, tylko prywatnym.
Robert Gwiazdowski
Felieton zawiera poglądy i opinie autora
Śródtytuły pochodzą od redakcji
***
Idź do oryginalnego materiału