Krach na giełdzie! Portfele świecą na czerwono, w wiadomościach straszą recesją, a Ty czujesz, jak zaciska Ci się żołądek. Czujesz, jak chce Ci się rzygać od patrzenia na notowania.
Znasz to uczucie? Prędzej czy później każdy inwestor musi się z nim zmierzyć. Pytanie tylko co wtedy robisz? Panikujesz i uciekasz licząc straty? A może próbujesz zgadnąć, gdzie jest dołek, żeby „tanio dokupić”?
Stop! Zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, posłuchaj. Próby przechytrzenia rynku w takich momentach to jak spacer po polu minowym – najczęściej kończy się katastrofą. W tym materiale pokażę Wam, dlaczego nie warto walczyć z rynkiem podczas spadków i co naprawdę powinieneś robić, żeby nie tylko przetrwać krach, ale może choćby wyjść z niego silniejszym. Zapraszam!
Jak przetrwać krach giełdowy? Oto co musisz wiedzieć i zrobić – moje przemyślenia!
Załóż konto z kodem DNARYNKOW i odbierz bezpłatny kurs inwestowania dla początkujących:
Załóż konto na:
https://link-pso.xtb.com/pso/kdg44
Nieprzewidywalność krachów
Krachu nigdy nie będziesz w stanie przewidzieć, co tłumaczyłem w osobnym materiale. Przebiega dynamicznie i ma całkowicie losowy zasięg w zależności od tego, ile akurat dźwigni finansowej musi zniknąć z rynku. Rynek kapitałowy to złożony system, na który wpływa wiele dynamicznych czynników.
Po pierwsze, ceny akcji odzwierciedlają nie tylko aktualne dane, ale także oczekiwania, które dominują narrację w krótkim terminie i które mogą zmieniać się w sposób nieprzewidywalny.
Różne wskaźniki mogą pokazywać na potencjalne przegrzanie rynku, ale nie określają momentu załamania. Można przewidywać, iż rynek powinien ulec jakiejś korekcie (jak nasze przewidywania o US na początku 2025 roku) i się na to przygotować, ale korekta równie dobrze może zaczynać się dopiero po wzroście o kolejne 20% i ostatecznie skończyć się i tak wyżej niż wtedy, gdy się o niej rozmawiało po raz pierwszy.
Historia pokazuje, iż większość prób timingowania rynku kończy się gorzej niż strategia długoterminowego inwestowania. Time in the market beats timing the market w długim terminie. Tak było, tak jest I tak będzie.
Psychologia i błędy inwestora
Każdy inwestor powinien pogodzić się z faktem, iż jego portfel prędzej czy później doświadczy drastycznego obsunięcia – o 10%, 30%, a może choćby i o 50%. Nie powinien z tym walczyć. Próby przeciwstawiania się rynkowi w okresie silnych emocji i dużej zmienności, przypominają walkę w ruchomych piaskach. Im bardziej się szarpiesz i próbujesz ratować, tym szybciej się toniesz.
W przypadku inwestorów takie szarpanie najczęściej objawia się na dwa sposoby. Po pierwsze, wielu sprzedaje akcje blisko dołka, obawiając się dalszych spadków lub poddając się i pragnąc psychicznej ulgi od giełdy.
Druga grupa zaczyna podejmować chaotyczne decyzje, desperacko próbując odrobić straty – zmieniając spółki w portfelu lub grając na dalsze spadki.
Wszystkie decyzje podejmowane pod wpływem silnych emocji to prosta droga donikąd.
Jak więc przetrwać krach na giełdzie? Moją wyjściową tezą jest to, iż jedyne co warto robić w takim okresie jak teraz, w trakcie takich dynamicznych spadków, to powiększanie pozycji na rynku, jeżeli tylko ktoś ma wolne środki. jeżeli wolnych środków nie ma, to nie robić nic! Dlaczego? Już pokazuję.
Statystyki rynku – historia uczy pokory
W latach 1996 -2015 średnia roczna stopa zwrotu przeciętnego inwestora była prawie 4-krotnie gorsza od S&P 500.

Co za tym stoi? Według badania próba „oszukania” i „ogrania” rynku.
Po pierwsze próby „timingowania” rynku – Wielu inwestorów stara się przewidzieć, kiedy kupić i sprzedać akcje, ale najczęściej kończy się to wejściem na rynek zbyt późno lub wyjściem zbyt wcześnie.
Po drugie emocjonalne decyzje inwestycyjne – Inwestorzy często działają pod wpływem strachu i chciwości. Sprzedają w panice podczas spadków i kupują na szczytach, zamiast trzymać się długoterminowej strategii.
Po trzecie wysokie opłaty i prowizje – Częste transakcje generują koszty, które obniżają realne zyski.
Wszystkie wymienione czynniki ujawniają się szczególnie mocno w okresach podwyższonej zmienności. Ludzie starają się przewidzieć jak długo jeszcze potrwa krach (punkt pierwszy), jednak całą tą „analizę” przeprowadzają pod wpływem emocji po doznanych stratach (punkt drugi). Zaczynają więc się miotać, na rynku i zawierać masę zbędnych transakcji, które generują tylko więcej opłat (punkt trzeci).
Najgorszy jednak jest punkt pierwszy, oczywiście jest on podszyty strachem, czyli puntem drugim, ale to właśnie próba przewidywania tego co się dalej wydarzy w chwilach kryzysowych, jest najbardziej destrukcyjna. Dlaczego? Ponieważ ludzie przeceniają znaczenie ostatnich wydarzeń i zakładają, iż obecny krach będzie trwał wiecznie.
Efekt świeżości i iluzja wiecznej bessy
To wynik tak zwanego efektu świeżości, czyli skupiania się na najnowszych informacjach i zakładanie, iż to, co wydarzyło się niedawno, ma największą szansę trwać dalej w przyszłości.
No i proszę z jednej strony mamy załamujący się rynek, który wywołuje u nas przeświadczenie, iż spadki będą trwać dalej, a do tego w mediach, nie rozmawia się w tej chwili praktycznie o niczym innym, niż o jego powodach. Od razu kreujemy w swojej wyobraźni obraz apokalipsy i kryzysu wywołanego tym powodem, bo z każdej strony zasypują nas informacje na ten właśnie temat.
Mózg inwestora myśli tylko o tym, więc automatycznie generuje fałszywy obraz rynku, którego zachowanie zależy tylko od jednego czynnika!
To cholernie trudne, ale trzeba pozbyć się emocji, opanować je na chwilę i zastanowić co warto z tym faktem zrobić?
Co mówią dane o bessach i korektach
Od 1870 roku amerykański rynek akcji doświadczył 18 rynków niedźwiedzia, których zasięg przekroczył 20%, czyli technicznie rzecz ujmując, wszedł w bessę . Zasięg spadków sięgał od 20,1% do 80%. Średnia dla wszystkich tych rynków niedźwiedzia wynosi 35,4%.

W kwietniu 2025 na razie możemy mówić jedynie o technicznej bessie, bo spadek liczony na zamknięciu sesji dalej nie przekroczył 20%. Z tego samego powodu nie ma też w tym zestawieniu spadków z 2018 roku. Z perspektywy inwestycyjnej nie ma jednak dużego znaczenia czy S&P500 ostatecznie spadłby o 19% czy o 22%. Tak czy inaczej oznacza to, iż statystycznie większość spadku inwestor ma już za sobą
Z tych obliczeń były też wykluczone wszystkie korekty mniejsze od 20% i to w sumie w arbitralny sposób, bo ktoś kiedyś uznał, iż 20% to granica bessy. Tak naprawdę nie ma żadnej racjonalnej przesłanki za tym, żeby z takich obliczeń wykluczać mniejsze korekty.
Spójrzmy więc szerzej. Od 1929 roku średni zakres wszystkich korekt wynosi 13,8%. Już dawno więc przekroczyliśmy ten średni zakres, co sugeruje, iż mamy większą szansę zarobić, jeżeli zdecydujemy się trzymać i kupować akcje, niż je sprzedawać lub shortować rynek.

Zmierzam do tego, iż statystycznie w trakcie trwania krachu jesteśmy już statystycznie bliżej dołka. Uciekanie z rynku jest już statystycznie nieopłacalne i tak, pewnie teraz ktoś się znajdzie, kto raptem napisze ALE MOŻE SPADNIE O 50%!!! Tak, może spadnie, ale podejmowanie decyzji na bazie może nie ma sensu. A MOŻE WZROŚNIE O 50%? Tylko iż takie pomysły nie pojawiają Ci się w głowie bo… wracamy do efektu świeżości.
Nawet idealny inwestor nie unika strat
Nie da się inwestować w akcje bez doświadczania obsunięć kapitału. Kiedyś przeprowadzono choćby badanie, w którym sprawdzono, jak wyglądałaby strategia inwestycyjna oparta na doskonałej zdolności przewidywania wyników akcji.
Badacze założyli, iż inwestor mógłby zaglądać w przyszłość i co pięć lat wybierać 10% spółek z największymi przyszłymi stopami zwrotu spośród indeksu S&P 500. Dzięki takiej zdolności portfel generował średnioroczną stopę zwrotu na poziomie blisko 30% w porównaniu do niecałych 10% osiąganych w tym czasie przez S&P 500. Jednak choćby pomimo fantastycznych wyborów i świetnej selekcji spółek, ten portfel również doświadczałby wielokrotnych obsunięć kapitału o 20%, 30%, 40%, a raz na przestrzeni ostatnich 100 lat choćby o 75%.
Czyli choćby jeżeli wybierzesz same firmy, które okażą się najlepsze na świecie i dadzą Ci średniorocznie zarabiać 30%, to i tak nie unikniesz zmienności wynikających z charakterystyki szerokiego rynku.

A mimo to pomimo tych obsunięć średnioroczna stopa zwrotu wynosiła niemal 30%!
Przewaga wzrostów nad spadkami
Dlaczego? Bo ostatecznie rynek rośnie dłużej i mocniej, niż spada! Tylko tyle i aż tyle.
Spadki zawsze mają ograniczony potencjał w przeciwieństwie do wzrostów. Średni wzrost akcji podczas rynku byka w USA od 1933 roku wynosi około 170%. Dlatego bardziej opłaca Ci się przetrwać krach, niż z nim walczyć.

Trading vs. kup i trzymaj
Mam jeszcze jedną wspaniałą statystykę dla was. Strategie tradingowe w długim terminie w zasadzie zawsze przegrywają z prostym kup i zapomnij. Zwłaszcza w przypadku inwestora indeksowego.
Badanie zrobił Mann Institute. Dla wybranego szerokiego okresu strategia buy & hold na indeksie S&P500 dała inwestorowi 6,4% średniorocznego zysku.
Alternatywą były następujące strategie, gdzie ktoś kupuje indeks dopiero po jakimś spadku od szczytu ( to ta oś po lewej) oraz następnie sprzedaje, gdy zarobi X% (to ta oś na górze). Dla przykładu. Kupuję indeks zawsze jak spada o 20% i realizuję zyski, gdy zarobię 100% i następnie znowu czekam aż spadnie 20% itd. Taka strategia dawała średnioroczną stopę zwrotu na poziomie…5.2%.

Czyli w sumie… mniej niż po prostu kupienie i czekanie. W zasadzie ŻADNA z takich tradingowych strategii czekania na spadek i następnie łapania dołka i uciekania po zarobku X nie dawała lepszych rezultatów niż po prostu kupienie. Magia procentu składanego w praktyce.
Jednak, jeżeli tylko wykorzystasz spadek rynku do tego, żeby powiększyć swoją pozycją ogólną i ponownie… po prostu czekać, to twój wynik będzie już o wiele lepszy niż te 6,4%.
Żeby nie ulegać dodatkowym emocjom musisz po prostu stawać się coraz bardziej świadomym inwestorem. Spadki, a zwłaszcza spadki przekraczające 15-20% to we właściwym terminie takie momenty, które pozwalają inwestorom pokonać szeroki rynek. Pod warunkiem, iż dobrze z nich skorzystają.
Pokażę wam kolejną ciekawą statystykę. Tabela, którą teraz widzicie, pokazuje, jak zachowywał się indeks S&P 500 za każdym razem, kiedy spadał dwa dni z rzędu o więcej niż 4,5%, czyli dokładnie tak jak ostatnio w czwartek i piątek – trzeciego i czwartego kwietnia.

Takie sytuacje zdarzały się rzadko i rynek zawsze miał wtedy jakieś powody do obaw. Mimo to w 80% przypadków po 12 miesiącach od takiego załamania rynek był już istotnie wyżej i przynosił średnią stopę zwrotu na poziomie 15,8%. A CO JEŚLI TERAZ TO BĘDZIE TE 20%? Ok, możliwe. Dalej skala potencjalnego spadku jest już niewielka. Raz w ciągu kolejnych 12 miesięcy spadł o 2% więcej a raz 7%. Realnie oznaczało to tylko więcej czasu w akumulowanie akcji w niskich cenach.
Panika kontra cierpliwość
Rynkowa panika ma to do siebie, iż nie jest w stanie trwać wiecznie. Inwestorzy potrafią ekstremalnie bać się tylko chwilę, w pewnym momencie zawsze chciwość bierze górę i utrzymuje się zdecydowanie dłużej.

Jeśli pomimo tego masz masz problem z kontrolowaniem emocji, po prostu odetnij się od rynku na jakiś czas. Nie zacząłeś inwestowania z horyzontem miesięcznym!!!
Peter Lynch, jeden z moich ulubionych inwestorów powiedział jasno.
„Jeśli kurs czegoś spadł z 10 do 6, a Ty rozumiesz, co robi ta firma i wiesz, iż jest wypłacalna w biznesie, to będzie ok. jeżeli nie rozumiesz biznesu, to najprawdopodobniej zrobisz coś złego.”
Dlatego tak różni się inwestowanie w indeks vs w akcje. Inwestujesz w indeks? Po prostu kupuj. Inwestujesz w akcje pojedyncze? O ile rozumiesz swoje inwestycje, to będzie ok.
Przypomnij sobie, czemu masz coś w portfelu i zastanów się, w jakim stopniu twoja teza jest zagrożona? Czy na pewno chcesz się teraz pozbywać biznesów, które uważasz za dobre po nieatrakcyjnych cenach? Ja nie chcę. Zdecydowanie wolę być po stronie kupujących.
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk
Załóż konto z kodem DNARYNKOW i odbierz bezpłatny kurs inwestowania dla początkujących:
Załóż konto na:
https://link-pso.xtb.com/pso/kdg44