Pomimo trudnego czasu, a może właśnie dzięki niemu, małe maszyny są w tej chwili na topie. W miarę przystępne w zakupie, proste i o ekstremalnie niskim koszcie utrzymania odwdzięczają się tym, iż eliminują pracę ludzkich rąk. Ale jak wybrać taką maszynę do swoich potrzeb? Tym razem doradzamy, jak wybrać mikrokoparkę.
Chyba każdy, kto ma do czynienia z jakimiś pracami ziemnymi, ma swoją ziemię lub planuje jej zakup i rozpoczęcie jakichś prac, choć raz myślał nad zakupem lub najmem koparki. Sęk w tym, iż choćby maszyny z segmentu mini potrafią kosztować ponad 100 tys. zł o ile mowa o nówkach. Poza tym, pozostaje jeszcze kwestia transportu czy miejsca, aby taką maszynę trzymać. Naturalnie pojawienie się koparek z Chin utworzyło niszę maszyn budżetowych, czasem choćby bardzo, co nie ułatwia wyboru. Bo czy warto iść drogą kompromisów, aby wydusić jak najniższą cenę?
Minikoparka nie, to może mikro-?
Poniżej segmentu mini, mogłoby się wydawać, iż nie ma prawa już nic istnieć, no bo jak to tak? Koparka 1,5-tonowa wygląda niczym kabina przenośnego WC postawiona na gąsienicach z doczepionym wysięgnikiem. Czy da się zrobić coś mniejszego? Da się. I okazuje się, iż segment poniżej 1 t wcale nie jest taki zabawkowy, jak by się mogło wydawać. Oczywiście maszyny takiej jak chociażby Komatsu PC01 nie da się nazwać inaczej niż urocza, ale dodajmy parę kilogramów więcej mocy, masy i oleju a otrzymamy koparkę, która może nie będzie tytanem wydajności, ale za to wjedzie praktycznie wszędzie, zrobi robotę, a za kilkanaście lat wasze plecy i stawy wam podziękują, iż łopaty używaliście tylko w ogródku.
Mikrokoparka o klasycznej budowie – K008-3; sterowanie w panelu przed operatorem, przeciwwaga nieco wystaje poza obrys maszyny, fot. mat prasoweJaki silnik w minikoparce?
A jaka inna maszyna mogłaby posłużyć za przykład jak nie Kubota? W końcu ten japoński producent jest znany z tego, iż sztukę projektowania i produkowania małych maszyn opanował do perfekcji. Co też wywarło wpływ na innych, zwłaszcza tych zza Wielkiego Muru, którzy właśnie maszyny Kuboty stawiają za „wzory” w swoich fabrykach. Raz 1 do 1, czasem z delikatnym pakietem zmian.
Niemniej koparka Kubota K008-3 to przykład najprostszego typu maszyny z segmentu mikrokoparek. Pod maską (fotelem) silnik, jakże by inaczej, Kubota D722 o mocy 10,2 KM – punkt kulminacyjny każdego innego producenta, o ile chce się pochwalić, iż maszyna jest zbudowana z komponentów premium. Mocną stroną tej jednostki jest dobra dostępność części, trzy cylindry i niezła (cicha) kultura pracy.
Na rynku możemy znaleźć maszyny z silnikami jednocylindrowymi (Weima, Koop), jednak tam można zapomnieć o komforcie. Lepiej jest w przypadku silników benzynowych; tutaj prym wiedzie Honda, jednak wraz z przejściem na benzynę wzrosną koszty pracy. Do okazjonalnego kompania to niezły wybór, ale do pracy w małej firmie czy dużym gospodarstwie może to nie być ekonomiczne rozwiązanie. Choć trzeba docenić, iż w przypadku awarii naprawy będą śmiesznie tanie, choćby o ile przyjdzie nam wymienić cały silnik (model GX390 to około 4,5 tys. zł netto).
Na co jeszcze zwrócić uwagę?
Jeżeli chodzi o aspekty technicznie, to w większości mikrokoparek znajdziemy najprostsze z możliwych rozwiązań. Komponenty hydrauliczne albo będą pochodziły z fabryk włoskich (maszyny chińskie i cześć europejskich), albo z Rexrotha (coraz częściej w chińczykach premium) czy też japońskich, tu oczywiście mowa o Kubocie, Takeuchi, Hitachi, Kobelcko czy Komatsu. Warto sprawdzić, jaka jest konfiguracja pomp. W koparkach, które mają tylko jedną pompę, czyli najtańszych, bywa tak, iż składanie kilku ruchów jest trudne, bo maszyna słabnie tam, gdzie ma największy opór, a i z jadą bywają problemy. Minimum to dwie pompy, co zadowoli większość operatorów.
Przy mocy silnika rzędu 10-12 KM można liczyć na sumarycznie 18-22 l/min i ciśnienie robocze na poziomie 150-170 barów. To wystarczające parametry, aby obsłużyć łyżkę skarpową, chwytak a choćby mały młot hydrauliczny. Przydatne jest, o ile maszyna fabrycznie jest wyposażona w instalację do podłączania osprzętu. W K008-3 jest to rozwiązane w najbardziej elegancki sposób, czyli dodatkowa linia jest wbudowana w wysięgnik, eliminując wystające po bokach dodatkowe rurki czy przewody. o ile nie ma co liczyć na coś takiego, warto postawić na koparkę z instalacją na rurkach niż przewodach, zwłaszcza iż te często są puszczone byle jak i łatwo jest je zerwać.
Model o ograniczonym obrysie, całe nadwozie mieści się w obrysie gąsienic, U10-5 ma już sterowanie jak w większych maszynach na dwóch dżojstikach w podłokietnikach, pod fotelem klasyk gatunku, czyli motor Kubota D722, fot. GSRodzaj sterowania
Przez długi czas w przypadku mikrokoparek nie było mowy o jakimś wymyślnym sterowaniu; operator siedział na swoim fotelu i wszystkie dźwignie miał przed sobą, ponieważ pod stopami znajdował się rozdzielacz sterowany całkowicie mechanicznie. Wymusza to określoną pozycję, z rękami zawieszonymi na dźwigniach bez podparcia. w tej chwili jest to rozwiązanie, które coraz częściej ustępuje temu zaadaptowanemu z większych maszyn. Tutaj przykładem może być inna Kubota, model U10-5; nieco większa, ale z tej samej kategorii mikrokoparek. W odróżnieniu od K008-3, do sterowania maszyną mamy dwa dżojstiki umieszczone w uchylnych podłokietnikach po obu stronach fotela. o ile zamierzamy kopać zawodowo, często lub po prostu cenimy sobie komfort, to jest to jedna z najważniejszych cech, jakie powinna posiadać nasza przyszła koparka.
Oczywiście jazda w U10-5 jest wciąż w dźwigniach przed operatorem. Bez względu czy dżojstiki są na linkach, hydraulice czy elektryce, praca będzie wygodniejsza a poza tym, przyzwyczaimy się do pracy w systemie jak na „dużej maszynie”, więc pracę taką mikrokoparką będzie można dodatkowo zaliczyć w poczet treningu przed czymś większym. w tej chwili choćby w koparko-ładowarkach producenci preferują taki układ.
Typ maszyny. Czy warto postawić na maszynę zeroobrysową?
To zależy od tego, co mamy zamiar robić. Maszyna, która mieści się w swoim obrysie, tzn. podczas obrotu nadwozia, nie wystaje ono poza obrys gąsienic, ułatwia pracę w ciasnych warunkach, pomieszczeniach oraz pozwala uniknąć obcierek i nadprogramowych zniszczeń. Z drugiej strony jest to konstrukcja znacznie bardziej upakowana, a co za tym idzie, podczas obsługi serwisowej będzie trzeba się nieco bardziej naodkręcać, by dojść do głębiej umieszczonych komponentów. Niemniej producenci coraz chętniej idą w stronę takich maszyn, bo są one prostsze w obsłudze dla nowych operatorów.

3 godzin temu






