Korona, peleryna i 31 tys. zł/kg. Jak pierwsze czereśnie zrobiły show w Australii

1 godzina temu

31 tys. zł/kg czereśni

Przenosimy się na chwilę do Australii, ale tylko w celu rozpoczęcia dyskusji. Tamtejsza produkcja nie ma żadnego wpływu na nasz rynek, ale australijscy producenci robią coś, co moglibyśmy lub powinniśmy robić i my. Oczywiście nie są w tym jedyni na świecie.

Chodzi o aukcję pierwszych czereśni w sezonie, którą niedawno przeprowadził największy rynek hurtowy w Australii. Za ile „poszło” pierwsze pudełko owoców o masie 5 kg? Za zawrotne 155 tysięcy złotych, a to daje 31 tysięcy zł za kilogram. Zwycięzca zakłada koronę i pelerynę, otrzymuje tytuł „czereśniowego króla”. Czy to nie genialne?

Zlicytujmy Burlata na start sezonu

Czy w Polsce da się zorganizować podobną aukcję? Na pewno się nie dowiemy, jeżeli nie spróbujemy. Znajdujemy dojrzałe drzewo wczesnej odmiany czereśni. Ponieważ „majówka” (Rivan) nie ma u nas żadnego znaczenia ekonomicznego, weźmy jako przykład Burlata. Zrywamy dojrzałą partię pierwszych owoców i organizujemy aukcję charytatywną.

Pieniądze z tej licytacji powinny trafić do najbardziej potrzebujących dzieci. Nie jest istotna sama kwota – czy ktoś zapłaciłby 500, czy 5000 zł za pierwszy kilogram polskich czereśni. Trudną do oszacowania wartość miałby natomiast efekt medialny. Wyobraźcie sobie, iż o takim wydarzeniu piszą największe portale internetowe, a wieczorne wydania programów informacyjnych wspominają o nim…

W mediach przez 2–4 dni pojawia się magiczne hasło „pierwsze polskie czereśnie”. To najlepszy sygnał dla konsumentów, iż zaczyna się sezon i czas na lokalne zakupy. Łączymy przyjemne z pożytecznym. Do konsumentów dociera jasny sygnał, iż już czas na krajowe owoce. Do tego ocieplamy wizerunek branży… Dlaczego jeszcze tego nie robimy?

źródło: www.freshplaza.com

Idź do oryginalnego materiału