Mokre żniwa i pogodowe huśtawki – co czeka polskie zboża. Komentarz eksperta

11 godzin temu

Trwające żniwa to niełatwy czas dla rolników. Po wiośnie pełnej przymrozków i suszy, teraz zmagają się z intensywnymi opadami. Jak to wpłynie na jakość i ilość zebranych zbóż? Czy można było się lepiej przygotować? I co zrobić, by w przyszłości ograniczyć straty? Komentarza udzieliła prof. UPP dr hab. Zuzanna Sawinska z Katedry Agronomii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Mokre żniwa i pogodowe huśtawki – co czeka polskie zboża. Komentarz eksperta

Trudny sezon – winna pogoda z wiosny

Straty w uprawach zbóż i rzepaku już są notowane” – mówi prof. Sawinska. Winna jest przede wszystkim pogoda w kwietniu i maju. W kwietniu odnotowano bardzo niskie opady – tylko 22,3% normy z lat 1991–2020 oraz wyższe niż zwykle temperatury. Z kolei maj przyniósł ochłodzenie i przymrozki, które dodatkowo zahamowały rozwój roślin.

„Paradoksalnie, niska temperatura mogła uratować sytuację” – podkreśla ekspertka. Gdyby było cieplej przy tak małej ilości wody, straty byłyby znacznie większe.

Mokre żniwa psują jakość ziarna

Po wiosennych problemach przyszło lato z intensywnymi opadami. Dziś rolnicy muszą zmagać się z mokrymi żniwami, które nie zmniejszają plonów, ale poważnie pogarszają ich jakość.

„Wilgoć sprzyja rozwojowi grzybów z rodzaju Alternaria i Cladosporium. Porażają one kłosy i łuszczyny” – tłumaczy prof. Sawinska. Co więcej, zarodniki tych grzybów unoszą się w powietrzu i mogą być niebezpieczne dla ludzi. „Alergicy powinni unikać przebywania w pobliżu pracujących kombajnów – mogą wystąpić silne reakcje alergiczne” – ostrzega ekspertka.

Czy rolnik jest bezradny wobec pogody?

Nie! – odpowiada zdecydowanie prof. Sawinska. „Nie jesteśmy bezradni, ale musimy działać z wyprzedzeniem i inwestować w rozwiązania długoterminowe”. Ekspertka wskazuje trzy konkretne działania, które mogą pomóc przystosować się do zmiennego klimatu:

1. Dbałość o zawartość próchnicy w glebie

Próchnica to naturalna gąbka, która pomaga zatrzymać wodę w glebie. Niestety, aż 7% użytków rolnych w Polsce ma mniej niż 1% próchnicy, a połowa to gleby o średniej zawartości (1,1–2%).

Szacuje się, iż każdy 1% materii organicznej zatrzymuje do 150 mł wody na hektarze. Gleby z większą ilością próchnicy lepiej znoszą zarówno suszę, jak i ulewne deszcze – chłoną wodę i ograniczają szkody.

2. Zadrzewienia śródpolne

Pasy drzew i krzewów zmniejszają siłę wiatru, a co za tym idzie – parowanie wody z gleby i roślin. Utrzymują też stabilniejszą temperaturę, co ogranicza straty wody.

Już 200 lat temu gen. Dezydery Chłapowski zakładał zadrzewienia śródpolne w Turwi koło Kościana, by chronić pola przed wiatrem i poprawić wchłanianie wody przez glebę.

3. Pasy roślin przyjaznych dla zapylaczy i owadów pożytecznych

Wzdłuż rowów melioracyjnych i dróg można by tworzyć strefy buforowe, które wspierają retencję wody i bioróżnorodność. Wystarczyłoby wycofać uprawy na 3 metry z każdej strony.

Zyskalibyśmy 3300 km² pasów ochronnych, które:

  • chronią glebę przed spływem i erozją,
  • wspierają zapylacze i mikroorganizmy,
  • oczyszczają wodę z nadmiaru biogenów.

Podsumowanie: inwestycja w odporność upraw

Zmiany klimatu są faktem i musimy się do nich adaptować” – mówi prof. Sawinska. Rolnicy mają ograniczony wpływ na pogodę, ale mogą wzmacniać odporność swoich pól.

Rząd szykuje zmiany w ubezpieczeniach rolnych – co się zmieni dla rolników?

Gleba bogata w próchnicę, zadrzewienia i strefy dla zapylaczy to nie tylko sposób na wyższe plony, ale inwestycja w przyszłość polskiego rolnictwa i bezpieczeństwo żywnościowe.

Idź do oryginalnego materiału