Sprawę pana Marka opisała "Gazeta Wyborcza". Mężczyzna pochodzi z Rzeszowa, ale od dawna tam nie mieszka. Najpierw wyprowadził się do Trójmiasta, a potem osiadł w stolicy. Sąd chce, aby on i jego brat zapłacili karę za korzystanie z rzeszowskiej nieruchomości. W 2003 roku firma ojca zbankrutowała, a dom rodzinny trafił na licytację komorniczą. Kupił go przedsiębiorca Jarosław K.
REKLAMA
Zobacz wideo Chcesz głosować poza miejscem zameldowania? To musisz zrobić
Mieszkali w domu, który już nie był ich. Zawarli słowną umowę
Jest to znana postać w Rzeszowie. "Gazeta Wyborcza" informowała już w lutym 2023 roku, iż pożyczał ludziom pieniądze, a potem domagał się zwrotu większej sumy, niż została ustalona. Dom pana Marka trafił w ręce przedsiębiorcy w 2006 roku. - K. nie doprowadził jednak do eksmisji. Zawarł słowną umowę z moim ojcem, iż mogą mieszkać, byleby płacili rachunki za prąd i ogrzewanie, a kiedyś, jak staną na nogi, to nieruchomość odkupią - opowiadał mężczyzna. Wyprowadził się z Rzeszowa w 2008 roku, a jego brat w 2015. Jarosław przez cały ten czas nie domagał się od rodziny zapłaty i nie żądał wyprowadzki.
Rodzice mieszkali na piętrze, a przedsiębiorca wynajmował parter studentom. - Rodzicom łatwo nie było. Najpierw imprezował w domu syn Jarosława K., potem lokatorzy. Węgiel na spółkę kupowali Jarosław K. i ojciec. Ale to mój tata był osobą, która dokładała do ognia. Stał się, można śmiało powiedzieć, zarządcą tej nieruchomości. To on opalał w piecu, on płacił rachunki - wyznał Marek. Poważniejsze problemy zaczęły się w 2018 roku. Jarosław poinformował wtedy rodziców mężczyzny, iż przygotowuje nieruchomość do sprzedaży.
Meldunek (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl
Olbrzymia kara za meldunek. Rodzina musi zapłacić prawie 200 tys. zł
- Przysłana przez niego ekipa zaczęła przebudowywać wspólną klatkę schodową. Moich rodziców odcięto od dostępu do piwnicy, a więc i ogrzewania oraz do korków instalacji z elektrycznej. Zabrano też z piwnicy rzeczy osobiste: narty, części samochodu. K. rozpoczął też procedurę wymeldowania wszystkich osób zameldowanych w domu - wspominał Marek. Prezydent Rzeszowa odmówił jednak wymeldowania rodziców, bo dom stanowił ich centrum życia. W kwietniu 2019 roku rodzina odebrała pozew sądowy. W 2013 przedsiębiorca aktem darowizny przekazał dom swojemu synowi. Po 6 latach Jan K. zaczął domagać się odszkodowania za bezumowne korzystanie z lokalu. W listopadzie 2024 roku sąd wydał wyrok.
Cała czwórka musiała zapłacić Janowi 96 tys. zł, a z odsetkami ok. 200 tys. zł. Dla sądu istotny był fakt, iż bracia wciąż byli zameldowani w nieruchomości, mimo iż nie mieszkali z rodzicami. Marek nie zgodził się z tą decyzją. - Dlaczego mam płacić za lokal, w którym nie mieszkałem. Zameldowanie nie ma nic do rzeczy. Nie przebywałem ani nie korzystałem z tej nieruchomości - mówił. "Nic nie stało na przeszkodzie, ażeby już w połowie 2018 roku zaktualizowali miejsce swojego stałego pobytu, jak również z własnej inicjatywy wymeldowali się ze spornego lokalu, czego ostatecznie z nieznanych przyczyn nigdy nie uczynili" - cytuje sąd "Gazeta Wyborcza". Pod koniec 2024 roku bracia złożyli apelację. Sprawa wciąż jest w toku. Uważasz, iż Marek i jego brat powinni płacić karę? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.