OPEC+ przymierza się do zwiększenia wydobycia ropy

2 godzin temu

OPEC+ prawdopodobnie zatwierdzi kolejny wzrost wydobycia i przetwarzania ropy naftowej o 137 tys. baryłek dziennie na najbliższym październikowym spotkaniu. Jak dotąd rynek wchłania nadwyżki bez spadku cen. Problem dla odbiorców stanowią efekty sankcji nałożonych na Rosję – Indie szukają tanich zastępników rosyjskiej ropy, a Słowacja i Węgry mimo nacisków UE i USA wcale nie zamierzają z niej rezygnować.

OPEC+ wydobywa około połowy światowej ropy naftowej, a w jego skład wchodzi Organizacja państw Eksportujących Ropę Naftową (OPEC+), Rosja i inni sojusznicy.

Całkowita redukcja wydobycia tego kartelu wyniosła w szczytowym okresie 5,85 mln baryłek dziennie, na co złożyły się trzy elementy – dobrowolne cięcia o 2,2 mln baryłek dziennie, 1,65 mln baryłek dziennie wprowadzone przez ośmiu członków kartelu oraz kolejne 2 mln baryłek dziennie wprowadzone już przez cały kartel. Od września następuje stopniowa rezygnacja z owych 2,2 mln baryłek dziennie, zaś w październiku dojdzie rezygnacja z drugiego elementu wynoszącego 1,65 mln baryłek poprzez wzrost o 137 tys. baryłek dziennie. Do końca 2026 roku działa trzecia część systemu cięć OPEC+ wynosząca 2 mln baryłek dziennie.

Przyczyną dość łatwej rezygnacji ze strategii utrzymywania zmniejszania wydobycia, pomimo ostrzeżeń ze strony całego sektora naftowego o zbliżającej się nadwyżce, była odpowiedź rynku na testowe zwiększenie przerobu. Ceny baryłki wcale nie spadły a choćby wzrosły. OPEC+ podniósł już kwoty produkcyjne kwoty o ponad 2,5 mln baryłek dziennie, co stanowi około 2,4% światowego popytu. Kartel chce zwiększyć udziały w rynku pamiętając, iż prezydent USA naciska na obniżenie cen ropy. Na spotkaniu ośmiu państw OPEC+ 5 października decyzja co do wydobycia w listopadzie jest przesądzona.

Zdaniem wszystkich analityków to efekt zachowania rynku. Na początku roku ceny zaczęły spadać z pułapu 80 dolarów za baryłkę, ale mimo iż OPEC zaczął zwiększać produkcję ceny stanęły w przedziale 60-70 dolarów. w tej chwili znowu rosną przekraczając 70 dolarów za baryłkę. Przyczyniły się do tego ataki dronów ukraińskich na rosyjską infrastrukturę przerobu ropy, które zakłóciły rafinację i dostawy od jednego z największych eksporterów ropy na świecie.

Rosja sporo na tym traci, choćby w organizacji, bowiem OPEC+ zgodził się, by Zjednoczone Emiraty Arabskie zwiększyły między kwietniem a wrześniem produkcję o 300 tys. baryłek dziennie, by „odpowiednio zaspokoić popyt”.

Jak dotąd rynek ropy naftowej wchłonął dodatkowe baryłki ropy bez większych zakłóceń, a ceny kontraktów terminowych na ropę Brent wzrosły w tym miesiącu o 3%, jednak utrzymanie październikowego wzrostu produkcji w listopadzie świadczy o barierach nie po stronie rynku, a producentów – niektóre kraje nie mają możliwości zwiększenia podaży.

Warto zauważyć, iż październikowe spotkanie może zaważyć na bardzo istotnych dla kartelu rozmowach – w listopadzie planowana jest podróż saudyjskiego następcy tronu księcia Mohammeda bin Salmana do Waszyngtonu. Spotka się on z prezydentem Donaldem Trumpem, który nie tai, iż będzie poprzez saudyjskiego następcę tronu naciskał na kartel by zwiększyć wydobycie tak, by spadły ceny paliw w USA.

Problemem po stronie kupujących są jeszcze efekty rosyjskich sankcji. Ostatnio Indie zwróciły się z bezprecedensową prośbą do USA, by nie obejmować sankcjami zakupów ropy Wenezueli i Iranu, jakie zamierzają poczynić ze względu, iż mają one zastąpić dostawy rosyjskiej ropy. Nieoficjalnie w Waszyngtonie mówi się, iż USA mogą zaproponować Indiom dostawy amerykańskiej ropy z dyskontem.

Jednak Węgry i Słowacja, mimo nacisków Unii Europejskiej i USA, wcale nie zamierzają wycofać się z dostaw rosyjskiej ropy.

„Nikt nie powinien nam mówić, skąd mamy brać gaz i ropę, ponieważ zgodnie z prawem międzynarodowym to suwerenne państwo decyduje o swoim miksie energetycznym” – powiedział premier Słowacji Robert Fico do niewielkiego tłumu w Ostrzyhomiu na Węgrzech w czasie wspólnej uroczystości 130-lecia mostu granicznego.

Fico poparł tu Orbana twierdząc, iż ambicje Unii Europejskiej, by odciąć dostawy rosyjskiej energii, to „decyzja polityczna i ideologiczna”, która najmocniej uderzy nie tylko w Słowację i Węgry, ale i w całą Europę. Fico, podobnie jak Orban, stwierdził, iż rezygnacja z dostaw rurociągiem Przyjaźń byłaby ekonomicznie i technicznie niewykonalna, ponieważ ich sytuacja bez dostępu do morza ogranicza ich możliwości zmniejszenia zależności od rosyjskiej energii. Nie jest to prawdą, bowiem możliwe są dostawy poprzez Turcję i sieć ropociągów południowoeuropejskich. Takie otwarte działanie stawia Węgry i Słowację w konflikcie nie tylko z Unią Europejską, ale także i ze Stanami Zjednoczonymi, które domagały się, by wszystkie kraje UE wycofały się z zakupów rosyjskiej ropy. Może to spowodować, iż przybiorą na sile naciski administracji Trumpa na Węgry, które są najbardziej uzależnione od rosyjskiej ropy, i z politycznych staną się gospodarcze.

Idź do oryginalnego materiału