Polska dogoniła Zachód szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał. Jak utrzymać ten sukces?

1 miesiąc temu

„Firma bez zysków? Omijaj szerokim łukiem.” to jedno z najczęstszych zdań, jakie usłyszysz od rynkowych „komentatorów”. Tylko co jeżeli brak zysków jest częścią strategii?

Amazon, Tesla, Uber, Spotify – wszystkie przez lata spalały setki milionów dolarów. Wszystkie wyszły na tym lepiej niż niejeden zyskowny biznes. Dlaczego? Bo rozumiały, iż najpierw trzeba zdobyć skalę i przewagę. Dopiero potem można je monetyzować.

W tym materiale pokażę Ci, dlaczego obsesja na punkcie rentowności może być dla firmy… pułapką. Jak działa efekt skali, dźwignia operacyjna i sieciowa dominacja. I kiedy strata to tak naprawdę inwestycja, a nie porażka.

Czasem, żeby wygrać, trzeba najpierw pozwolić sobie na to, żeby chwilowo… nie zarabiać.

Polska dogoniła Zachód szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał. Jak utrzymać ten sukces?

Załóż konto firmowe z Revolut Business!
Zgarnij 500 zł na start i korzystaj z wymiany walut po super kursach – aż w 30 walutach.
Idealne konto na dobry start dla Twojej firmy!

Załóż konto na:
: https://www.revolut.com/pl-PL/business/rb/dna500/

Od montowni do klasy średniej Europy

Jeszcze dwadzieścia lat temu Polska była symbolem gospodarki na dorobku. Taniej siły roboczej, niskich płac i montowni dla Zachodu. Dziś dane pokazują, iż ten etap dobiega końca. Według parytetu siły nabywczej PKB na mieszkańca w Polsce przekroczył 45 tysięcy dolarów, Wielka Brytania ma nieco ponad 52 tysiące. Przeciętny Polak jest dziś jedynie o trochę „biedniejszy” od przeciętnego Brytyjczyka.

Jeśli podzielimy sobie oba kraje na poszczególne regiony, to w niektórych regionach Polski ludzie już dziś są bogatsi od Brytyjczyków. 20 lat temu to było nie do pomyślenia. Na wykresie każda czerwona kropka to konkretny region Polski. Niebieskie kropki to z kolei regiony UK. Po lewej jest rok 2005, a po prawej 2025. Doskonale tutaj widzimy, jak nasz kraj dogania Brytyjczyków.

Na przestrzeni jednego pokolenia dogoniliśmy kraje, które przez dekady były poza naszym zasięgiem. Polska przeskoczyła Portugalię i Grecję, zbliża się do Włoch, a jeżeli utrzyma obecne tempo wzrostu, to niedługo może zrównać się z Francją.

To nie jest pojedynczy przypadek dobrej koniunktury. To długotrwały efekt transformacji, integracji z Unią Europejską, rozwoju przemysłu, technologii i eksportu. Od 1990 roku PKB per capita wzrósł w Polsce niemal ośmiokrotnie, a nasz kraj był jednym z nielicznych na świecie, które uniknęły recesji choćby w czasie globalnego kryzysu finansowego.

Jednak w świadomości wielu osób przez cały czas funkcjonujemy jako „kraj taniej pracy”. Ten materiał ma wam pokazać, dlaczego ta narracja się wyczerpuje. Polska przestaje być „doganiającą gospodarką”, a powoli zaczyna być punktem odniesienia dla Europy Środkowej.

Trzy dekady bez zadyszki

Nasza gospodarka od trzech dekad rośnie niemal nieprzerwanie. To ewenement nie tylko na tle regionu, ale i całego świata. Od 1991 roku nie było żadnego okresu długotrwałej recesji. W tym czasie Polska przeszła drogę od gospodarki postsocjalistycznej do jednej z najbardziej zdywersyfikowanych w Europie.

Cztery filary polskiego sukcesu

Kluczowe było dla tego sukcesu połączenie czterech filarów wzrostu:

Po pierwsze – integracja z Unią Europejską. Otwarcie rynków i napływ kapitału sprawiły, iż Polska stała się jednym z głównych beneficjentów jednolitego rynku. Dzięki inwestycjom zagranicznym powstały setki tysięcy miejsc pracy, a kraj został wpięty w europejskie łańcuchy dostaw – szczególnie istotne było to w sektorach motoryzacyjnym, AGD i elektroniki. Przez 15 lat między rokiem 2008, a 2023 Bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Polsce rosły o niemal 6% średniorocznie, co oznacza, iż w sumie ich wartość od 2008 roku urosła o 124%.

Po drugie – stabilność makroekonomiczna. Po trudnym okresie transformacji z lat 80. i 90. Polska wyszła niejako „oczyszczona” i w efekcie utrzymała niskie zadłużenie, zrównoważone finanse publiczne i stosunkowo bezpieczny system bankowy. To zaowocowało w czasie globalnego kryzysu z 2008 roku. Polska była jedynym krajem Unii Europejskiej, który uniknął wtedy recesji. Nasze banki nie miały tylu trupów w szafie, co zagraniczne.

Po trzecie – silny rynek wewnętrzny. Rosnące dochody, dynamiczny sektor małych i średnich firm oraz stabilne zatrudnienie sprawiły, iż konsumpcja krajowa stała się jednym z głównych motorów wzrostu. Polacy w ostatnich dekadach gonili zachód i stawali się odczuwalnie bogatsi z roku na rok, a w efekcie dużo konsumowali i dużo wydawali. To napędzało popyt na produkty i usługi choćby w okresach, kiedy reszta świata zmagała się ze spowolnieniem. Dziś około połowa polskiego PKB pochodzi z popytu wewnętrznego, co czyni gospodarkę odporną na globalne wstrząsy, bo jesteśmy mniej uzależnieni od zewnętrznego popytu i mniej podatni na ewentualne problemy innych. Pomiędzy 2004 a 2022 rokiem przeciętne wynagrodzenie w Polsce rosło średnio o 5,1% i to już po uwzględnieniu inflacji cen. Efekt? Po niemal dwóch dekadach rozwoju gospodarczego, Polacy realnie zarabiają dwa i pół razy więcej.

Po czwarte – kapitał ludzki. Relatywnie wysoki poziom edukacji, wyspecjalizowana kadra techniczna i kultura pracy zorientowana na efektywność przyciągnęły inwestorów. Polska na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat konsekwentnie zwiększa udział usług „wiedzochłonnych” w PKB i zatrudnieniu.

Było to możliwe między innymi dzięki temu, iż wydawaliśmy konsekwentnie coraz więcej na Badania i Rozwój. Dalej o wiele mniej niż Zachód, ale konsekwentnie coraz więcej na przestrzeni lat.

W 2023 roku Polska wydała na Badani i Rozwój 1,6% PKB, to więcej niż średnia państw z Europy Środkowo-Wschodniej, która wynosi 1,3% PKB. Wydajemy na R&D więcej niż Chorwacja, Węgry, Litwa, Słowenia, Łotwa, Bułgaria, czy Rumunia, a w naszym regionie jesteśmy pod tym kątem na czwartym miejscu.

Efekty w danych i awans w UE

Efekty wszystkich czynników widać w danych. W latach 2015–2025 realny PKB Polski wzrósł o 37%, co było najlepszym wynikiem w całej Unii Europejskiej. PKB per capita (w parytecie siły nabywczej) zwiększył się z 70% do 80% średniej unijnej, a Polska przeskoczyła Portugalię i Grecję, zbliżając się do poziomu Hiszpanii.

Koniec przewagi kosztowej

Przez lata Polska rosła dzięki przewadze kosztowej. Byliśmy krajem „tanim”, w którym produkcja i usługi mogły być realizowane taniej niż na Zachodzie, przy zachowaniu porównywalnej jakości.

Ten etap właśnie się kończy. W ostatnich latach tempo wzrostu płac znacząco przewyższyło tempo wzrostu produktywności, a inwestorzy, którzy wybierali Polskę wyłącznie ze względu na koszty, coraz częściej będą myśleć o przenoszeniu się gdzie indziej.

Paradoksalnie, to może być dobra wiadomość. Polska przestaje być gospodarką opartą na taniej pracy i coraz bardziej przypomina rynki rozwinięte, gdzie wartość tworzy się nie przez niskie koszty, ale przez technologię i specjalizację.

Od taniej pracy do usług wiedzochłonnych

Struktura polskiej gospodarki w ostatniej dekadzie już zmieniła się radykalnie. Jak już wspominałem coraz większy udział w PKB mają usługi wiedzochłonne – informatyka, centra finansowe, inżynieria i doradztwo. Polska stała się jednym z europejskich centrów usług biznesowych – działa tu ponad 1,8 tys. centrów BPO, SSC i IT, które zatrudniają ponad 450 tysięcy specjalistów. Firmy takie jak Google, Intel, UBS, czy AstraZeneca prowadzą w Polsce swoje huby technologiczne czy analityczne.

Poniższy wykres pokazuje, jak dynamicznie rozwijały się poszczególne sektory gospodarki w Polsce w latach 2014–2023 na tle państw Grupy Wyszehradzkiej (V4) i całej Unii Europejskiej (UE). Miernikiem jest wzrost wartości dodanej w mln euro, czyli faktyczny przyrost gospodarczej produkcji netto w poszczególnych branżach.

Dla przypomnienia grupa Wyszehradzka składa się z Polski, Czech, Słowacji i Węgier.

Polska w latach 2014–2023 rozwijała się szybciej niż średnia UE i co najważniejsze niż porównywalna grupa Wyszehradzka niemal w każdym sektorze, a szczególnie dynamicznie w branżach cyfrowych i finansowych. Wzrost wartości dodanej w sektorze IT o 132% to mocny sygnał, iż Polska stała się jednym z liderów cyfrowej transformacji w Europie Środkowo-Wschodniej.

W efekcie coraz większą część naszego eksportu stanowią usługi wysokiej jakości – programowanie, projektowanie, itp. To charakterystyczne dla gospodarek bardziej zaawansowanych, które sprzedają nie tyle produkty fizyczne, co wiedzę i kompetencje. Jeszcze w 2015 roku usługi stanowiły 18% całkowitego eksportu Polski, a w 2024 roku było to już ponad 23%.

Polska utrzymuje tu unikalne połączenie. Dalej relatywnie niskich kosztów pracy (choć już nie tak niskich jak dekadę temu) z gwałtownie rosnącym zapleczem wiedzy, technologii i know-how. Do tego dochodzi wysoki poziom znajomości języków.

Poniższa mapa dobrze pokazuje, iż spośród krajów, które oferowały tanią siłę roboczą w Europie, to właśnie Polska wyróżniała się wysoką znajomością angielskiego. Nasz kraj łączył więc kilka kluczowych cech, które na różnych etapach rozwoju nam pomagały:

  • Koszty
  • Języki,
  • Satysfakcjonująca skala i rozmiar gospodarki w porównaniu z Czechami, Węgrami, czy Słowacją
  • Relatywnie duże nakłady na R&D na tle regionu.

W Europie to właśnie Polska była jedynym krajem, który łączył wszystkie te cechy naraz. Czechy czy Słowacja oferowały tanią siłę roboczą, ale były znacznie mniejsze, mniej inwestowały w badania i rozwój, a znajomość angielskiego ograniczona.

Z kolei kraje takie jak Niemcy czy Szwecja od lat przeznaczają ogromne środki na innowacje i mają świetnie wykształcone społeczeństwa, ale nigdy nie mogły konkurować kosztami pracy. Połączyliśmy najlepsze cechy obu tych światów.

Efekty widać w skali makro. Polska odpowiada dziś za 5,3% całkowitego eksportu Unii Europejskiej, podczas gdy jeszcze dziesięć lat temu było to 4%. Zyskujemy udziały w europejskim rynku, konkurując skutecznie z krajami zachodnimi, a rosnący eksport przekłada się na wysokie zatrudnienie i rekordowo niską stopę bezrobocia, wzmacniając całą gospodarkę.

W każdym razie – w tej chwili jeden z tych czterech czynników się wyczerpuje. Wysokie wynagrodzenia i rosnące koszty pracy wymuszają zmianę kierunku. Polska wchodzi w nową fazę wzrostu, w której głównym motorem przestaje być konsumpcja wewnętrzna, napędzana rosnącymi wynagrodzeniami. Motorem wzrostu muszą się stawać się innowacje i inwestycje – publiczne, prywatne i zagraniczne.

Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Nowy motor: inwestycje publiczne i prywatne

To właśnie inwestycji Polska potrzebuje, żeby utrzymać satysfakcjonujące tempo rozwoju w przyszłości. Inwestycje natomiast mają być napędzane przez trzy główne siły:

Po pierwsze – transformacja energetyczna. Polska przeznacza rekordowe środki na budowę farm wiatrowych, fotowoltaicznych i sieci przesyłowych. Według PEKAO Analizy do 2035 roku około 60% energii elektrycznej ma pochodzić ze źródeł zeroemisyjnych, w tym z pierwszych reaktorów jądrowych. To ogromny rynek zamówień publicznych i inwestycji prywatnych, który tworzy tysiące miejsc pracy w inżynierii, logistyce i produkcji.

Po drugie – infrastruktura transportowa. Program CPK i sieć Kolei Dużych Prędkości to przedsięwzięcie o wartości ponad 120 mld złotych, które zmieni układ komunikacyjny kraju. Do tego dochodzi modernizacja dróg ekspresowych i lokalnych, budowa nowych terminali logistycznych i portowych.

Po trzecie – bezpieczeństwo i zbrojeniówka. Wydatki obronne przekroczą 4% PKB, co czyni Polskę liderem NATO pod względem nakładów na obronność. Część tego budżetu trafia bezpośrednio do krajowych firm – Huty Stalowa Wola, Mesko, WB Electronics czy PGZ, co ma budować lokalne kompetencje technologiczne i przemysłowe.

Właśnie teraz jesteśmy u progu konieczności tej transformacji: od gospodarki opartej na konsumpcji i taniej pracy, do gospodarki inwestycyjnej i kapitałochłonnej. W długim terminie to właśnie inwestycje zdecydują o tym, czy Polska przejdzie z kategorii „doganiających” do grona pełnoprawnych gospodarek wysoko rozwiniętych. Czy inwestycje będą udane, czy pozwolą osiągnąć przyjęte założenia, czy rozwiną odpowiednie kompetencje i czy zmodernizują naszą infrastrukturę?

Cel na dekadę: poziom inwestycji i R&D

Kluczowym czynnikiem, który będzie determinował odpowiedź na te pytanie, ma być udział inwestycji w PKB. Powinien się on zbliżać do Unijnej średniej na poziomie 26%, co byłoby najwyższym wynikiem Polski od ponad 20 lat. W ubiegłej dekadzie inwestycje odpowiadały w Polsce jedynie za 15% wzrostu PKB.

Wzrost nakładów na infrastrukturę, energetykę i przemysł pozwoli Polsce nie tylko przyspieszyć wzrost gospodarczy, ale też zwiększyć produktywność całego sektora prywatnego.

Równolegle dalej powinny rosnąć wydatki na badania i rozwój (R&D). To przybliży Polskę do średniej unijnej i stworzy warunki do dalszego rozwoju krajowych technologii. Wraz z tym jeszcze bardziej zmieni się struktura gospodarki. W 2035 roku dominującą rolę powinny odgrywać branże oparte na wiedzy, a nie przemysł niskomarżowy.

Takie zmiany przełożą się nie tylko na wzrost gospodarczy, ale też na jakość życia. W perspektywie kolejnych 10 lat to nie tylko scenariusz optymistyczny, ale realny plan, oparty na trendach, które już się rozpoczęły: wysokiej aktywności inwestycyjnej, rosnącej innowacyjności i silnym rynku pracy.

To jest to, czego dziś potrzebujemy i potrzebujemy myśleć o tym, jak najszybciej. Tym bardziej, iż do osiągnięcia tego cleu mamy silne bariery, które trzeba pokonać.

Bariery do pokonania

Polska wydaje na R&D relatywnie dużo na tle regionu i dotychczas było to wystarczająco, ale cały czas za mało w stosunku do państw rozwiniętych. jeżeli mamy całkowicie zmienić model gospodarczy ten poziom musi wzrosnąć. Wydatki firm na R&D są niższe niż średnia unijna, a wiele przedsiębiorstw wciąż działa w modelu podwykonawczym. Brakuje krajowych marek o globalnym zasięgu i silnych centrów innowacji, które potrafiłyby przekuwać pomysły w produkty o wysokiej wartości dodanej.

To największe wyzwanie, jeżeli Polska ma utrzymać tempo wzrostu po wyczerpaniu efektu taniej pracy.

Jednym z głównych problemów pozostaje również biurokracja i nieprzewidywalność prawa. Częste zmiany przepisów, złożony system podatkowy i przeciążona administracja utrudniają planowanie długoterminowych inwestycji. Polska poprawiła cyfryzację administracji, ale pod kątem efektywności w procedurach inwestycyjnych jesteśmy daleko w tyle za zachodem.

Wciąż mamy również za słabo rozwinięty rynek kapitałowy. W porównaniu z wielkością gospodarki, polski rynek finansowy jest dość płytki. Brakuje źródeł prywatnego finansowania innowacji, a krajowe przedsiębiorstwa wciąż w dużym stopniu polegają na funduszach unijnych. Rozwój gospodarki opartej na wiedzy wymaga rozbudowy systemu venture capital i większego udziału inwestorów instytucjonalnych oraz prywatnych w finansowaniu przedsiębiorstw.

Mówić wprost potrzeba więcej inwestorów podwyższonego ryzyka, którzy będą wykładać pieniądze na innowacyjne, ryzykowne przedsięwzięcia. Bez tego rozwój technologiczny i innowacje staną w miejscu, bo w dzisiejszych czasach globalne korporacje nie powstają już w garażach. Ktoś musi na nie wyłożyć konkretne pieniądze, a społeczeństwo akceptować, iż masa gotówki zostanie w efekcie przepalona. Tak to po prostu działa.

Ostatnia kwestia, to transformacja energetyczna, która i szansą i zagrożeniem. Polska wciąż ma jedną z najbardziej węglowych gospodarek w Europie, a szybkie przejście na OZE wiąże się z dużymi kosztami modernizacji sieci, przemysłu i ciepłownictwa. jeżeli tempo transformacji będzie zbyt wolne, Polska może zostać obciążona kosztami regulacyjnymi i utracić konkurencyjność wobec krajów, które wcześniej zmodernizowały swoje systemy energetyczne. jeżeli jednak będzie za szybka, to w naszym wypadku z naszą historią wywoła spore napięcia społeczne.

Ambicja: z doganiania do wyznaczania tempa

Polska gospodarka przeszła w trzy dekady drogę, na którą inne kraje potrzebowały pół wieku. Od kraju o niskich płacach i wysokim bezrobociu, do jednego z najstabilniejszych i najszybciej rozwijających się rynków w Europie. Dziś nie konkurujemy już tylko taniością, ale małymi krokami coraz mocniej stawiamy na kompetencje, technologie i kapitał.

Przez lata mówiono, iż Polska „dogania Zachód”. W wielu obszarach przestajemy już gonić, a zaczynamy wyznaczać tempo. Teraz wchodzimy w etap, w którym nasz rozwój zależy nie od niskich kosztów, ale od umiejętności tworzenia własnych rozwiązań.

Taka transformacja musi mieć swoją cenę i czas ją zaakceptować. jeżeli Polska ma utrzymać kurs, potrzebne będą decyzje, które pozwolą przejść z etapu nadrabiania zaległości do etapu budowania przewagi.

Polska przeszła drogę, której zazdrości nam dziś pół Europy. Z kraju peryferyjnego staliśmy się jednym z głównych motorów wzrostu UE. I to nie na kredyt, nie z eksportu surowców tylko dzięki pracy, edukacji i otwartości na biznes.

Tylko im wyżej jesteśmy, tym trudniej rosnąć dalej. Bo dziś nie konkurujemy już z Rumunią, tylko z Niemcami. Nie o tanią siłę roboczą, tylko o innowacje, kapitał i inwestorów.

Jeśli chcemy utrzymać to tempo, musimy przejść od bycia „szybkim wykonawcą” do roli świadomego kreatora. Takiego, który nie tylko goni, ale sam wyznacza kierunek.

Polska nie walczy już o samo wejście do najwyższej ligi w tej grze. Teraz walczy już o główny puchar i z tą myślą was zostawiam.

Załóż konto firmowe z Revolut Business!
Zgarnij 500 zł na start i korzystaj z wymiany walut po super kursach – aż w 30 walutach.
Idealne konto na dobry start dla Twojej firmy!

Załóż konto na:
https://www.revolut.com/pl-PL/business/rb/dna200/

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału