Prezydent Karol Nawrocki zawetował ustawę o rynku kryptoaktywów, uznając ją za nadmiernie inwazyjną wobec wolności obywatelskich oraz zbyt obciążającą dla polskich firm – szczególnie mniejszych podmiotów i start-upów, które dopiero budują swoją pozycję. Decyzja ta na kilka miesięcy zamraża implementację unijnego rozporządzenia MiCA w Polsce i ponownie wpycha branżę w stan niepewności regulacyjnej, który trwa już od 2020 r.
To jedno z najbardziej znaczących wet gospodarczych ostatnich lat – również dlatego, iż Polska staje się jednym z niewielu unijnych krajów, które nie dostosowały legislacji krajowej do MiCA w wymaganych terminach.
Co przewidywała ustawa o kryptowalutach
Sejm przegłosował ustawę 7 listopada 2025 r. Jej głównym celem było:
- pełne wdrożenie MiCA (Markets in Crypto-Assets Regulation) do polskiego porządku prawnego,
- uregulowanie działalności firm krypto poprzez licencje, nadzór i wymogi kapitałowe,
- ochrona klientów korzystających z giełd, kantorów, platform pośredniczących i dostawców portfeli krypto,
- stworzenie spójnych zasad funkcjonowania dla ponad tysiąca zarejestrowanych w tej chwili podmiotów z branży.
Projekt zakładał odejście od obecnego, bardzo ograniczonego modelu — gdzie firmy wpisywane są jedynie do rejestru działalności w zakresie walut wirtualnych (prowadzonego przez KAS) i nie podlegają realnemu nadzorowi finansowemu.
Nowa ustawa miała to zmienić, wprowadzając nadzór KNF, obowiązki raportowe, standardy bezpieczeństwa oraz licencjonowanie operatorów.
Argumenty prezydenta: wolność, blokowanie stron i nadregulacja
Kluczowym elementem uzasadnienia weta okazały się przepisy dotyczące blokowania witryn internetowych. Ustawa dawała rządowi możliwość odcinania domen firm krypto w uproszczonym trybie administracyjnym, bez wymogu decyzji sądu.
Prezydent wskazał, że:
- kryteria blokowania były nieprecyzyjne,
- procedura mogła odbywać się „jednym kliknięciem”,
- mechanizm niósł ryzyko nadużyć wobec legalnie działających firm,
- przepisy naruszały wolność gospodarczą i zasadę proporcjonalności.
W praktyce było to zbliżone do kontrowersyjnego „mechanizmu blokowania stron hazardowych” z 2017 r., który do dziś budzi emocje.
Prezydent uznał więc, iż ustawa de facto tworzy narzędzie pozwalające na arbitralne wyłączanie działalności on-line, co w sektorze innowacyjnym mogłoby działać paraliżująco.
Kluczowy spór: wysokość opłat i koszty nadzoru
Drugą osią konfliktu stały się planowane opłaty nadzorcze, które miały sfinansować nowe obowiązki KNF.
Według projektu:
- firmy musiałyby ponosić wysokie koszty licencji, audytów i raportowania,
- opłaty były ustalone „sztywno”, bez elastyczności zależnej od skali działalności,
- małe podmioty zostałyby obciążone w sposób nieproporcjonalny,
- rynek mógłby zostać faktycznie zdominowany przez największych graczy – banki, globalne giełdy i fintechy.
W opinii Kancelarii Prezydenta opłaty „faktycznie uniemożliwiałyby rozwój” małych firm, co oznaczałoby:
- spadek konkurencyjności,
- ograniczenie innowacji,
- preferencję dla zagranicznych podmiotów dysponujących większą strukturą kapitałową.
Branża od miesięcy ostrzegała, iż polska wersja MiCA jest jedną z najbardziej restrykcyjnych w UE.
Konsekwencje dla polskiej branży krypto
Weto nie oznacza, iż wymogi MiCA przestają obowiązywać — rozporządzenie unijne ma bezpośredni skutek. Problem polega na tym, iż bez krajowej ustawy:
- nie ma pełnych procedur licencyjnych,
- nie ma krajowego systemu opłat i nadzoru,
- firmy nie wiedzą, jak mają formalnie spełnić unijne wymogi.
Eksperci ostrzegają, że:
- od 1 lipca 2026 r. nie da się uzyskać licencji na prowadzenie działalności krypto w Polsce w obecnych ramach,
- polskie firmy mogą przenieść się do Czech, Estonii, Słowacji lub na Litwę,
- może dojść do „szarego okresu regulacyjnego”, w którym działalność jest prowadzona, ale brak jest jasnego trybu zgodności z MiCA,
- inwestorzy indywidualni również pozostaną w zawieszeniu — bo krajowe zasady ochrony klienta nie wejdą w życie.
Najbardziej ryzykowny scenariusz to zamrożenie rozwoju całego sektora, w tym polskich fintechów planujących emisje tokenów czy tworzenie infrastruktury Web3.
Co dalej z regulacją rynku krypto w Polsce?
Po wecie ustawa wraca do Sejmu. Możliwe są trzy drogi:
1. Odrzucenie weta 3/5 głosów
Mało realne — obecna większość nie dysponuje odpowiednią liczbą posłów.
2. Nowy projekt ustawy
Najbardziej prawdopodobny scenariusz. Rząd będzie musiał przygotować:
- zmodyfikowaną wersję ustawy,
- mniej inwazyjne przepisy dotyczące blokowania stron,
- bardziej proporcjonalny system opłat,
- być może bardziej „odchudzone” wymogi dla mniejszych firm.
3. Opóźnienie wdrożenia MiCA w praktyce
Grozi to:
- brakiem licencji dla firm po 1 lipca 2026 r.,
- ryzykiem kar ze strony UE za niewdrożenie rozporządzenia,
- dalszym odpływem biznesu krypto do zagranicznych jurysdykcji.
Polska na tle Europy – krok w tył czy korekta kursu?
W większości państw UE implementacja MiCA przebiega szybciej i bez takich kontrowersji. Kraje takie jak Estonia, Czechy, Holandia czy Francja już przyciągają firmy z Polski dzięki:
- znacznie niższym opłatom,
- sprawniejszym procedurom licencyjnym,
- liberalniejszym podejściu do działalności fintechowej.
Weto prezydenta może więc paradoksalnie pomóc — jeżeli wymusi stworzenie regulacji, które nie zabiją branży na starcie. Ale może też zaszkodzić — jeżeli proces legislacyjny ponownie utknie w martwym punkcie.
Rynek w zawieszeniu, branża czeka na nowy projekt
Weto ustawy o kryptoaktywach to decyzja politycznie głośna, ale przede wszystkim gospodarczo znacząca. Polska branża krypto ponownie znalazła się w punkcie, w którym:
- regulacje są niezbędne,
- ale ich obecny kształt był zbyt restrykcyjny,
- a czas na wdrożenie MiCA ucieka.
Jeśli rząd gwałtownie przygotuje skorygowaną, bardziej proporcjonalną wersję ustawy — rynek może odetchnąć. jeżeli nie — polskie firmy mogą stracić konkurencyjność na lata.

10 godzin temu






