Proboszcz z polskiej parafii kupił bitcoiny za 1 mln zł ze środków wiernych

6 dni temu
Zdjęcie: bitcoiny


Z czego słyną dziś żorskie Baranowice na Śląsku? Media piszą o miejscowym proboszczu, który zamiast remontu kościoła wydał środki wiernych na bitcoiny.

Miał być remont…

Wierni w Baranowicach od lat zbierali wspólnie na remont lokalnego kościoła. Kibicował im lokalny proboszcz Franciszek: apelował o hojność, kilka lat temu przesłał mieszkańcom swoje wyliczenia, z których wynikało, iż na termomodernizację świątyni potrzeba 1,5 mln złotych. Na terenie jego parafii mieszka 500 rodzin, więc jak każda da mu w ciągu pięciu lat 3000 zł, uda się kościół wyremontować.

Udało się zebrać z datków prawie milion zł. Tyle iż duchowny był wymagający tylko względem innych, a nie względem siebie. W niedzielę 7 września w czasie mszy dożynkowej przyznał, iż zebrane pieniądze wydał, ale nie na termomodernizację.

Drodzy parafianie, staję przed wami w poczuciu wstydu i pokory. Wiele już słyszeliście na mój temat, między innymi z mediów, ale nie wszystko jest prawdą. Dzisiaj mogę powiedzieć tylko: przepraszam i bardzo żałuję. Czekam na wyjaśnienie sytuacji. Proszę o modlitwę za mnie, ja zagubiony kapłan

– powiedział w czasie uroczystości, odnosząc się do medialnych doniesień, z których wynikało, iż nieprawidłowo wydał datki na remont kościoła. Wystarczyło zresztą spojrzeć na budynek, by wiedzieć, iż coś poszło nie tak.

Sprawa stała się jeszcze bardziej intrygująca, ale ks. Franciszek Pawlas w rozmowie z Faktem nie chciał powiedzieć, co zrobił z fortuną zebraną przez wiernych.

Ks. proboszcz spotkał się z biskupem Markiem Szkudło, została przeprowadzona rozmowa, po której uruchomiono już audyt finansowy parafii. Dzisiaj kanclerz Kurii metropolitalnej spotka się też z radą parafialną. Po tym spotkaniu zapadną decyzje

— więcej wyjaśnił ks. Rafał Bogacki, rzecznik Archidiecezji Katowickiej.

… i miały być bitcoiny

Okazuje się, iż sprawę bada policja. Chodzi o to, iż ksiądz wydał pieniądze na bitcoiny. A dokładniej: chciał to zrobić, ale wiele wskazuje na to, iż padł ofiarą oszustów.

W kwietniu br. proboszcz zgłosił się na policję, iż padł ofiarą oszustwa. Pierwsze zgłoszenie dotyczyło kwoty ok. 600 tys. zł. Potem było kolejne zgłoszenie. Ogółem chodzi o kwotę ok. miliona złotych. Aktualnie toczy się śledztwo w tej sprawie

— powiedział Faktowi Marcin Leśniak, rzecznik policji w Żorach.

Wiele więc wskazuje na to, iż duchowny został oszukany przez osoby, które okradają od dawna Polaków z różnych części Polski: obiecują szybki, pewny i łatwy zysk oraz pomoc w inwestycji w bitcoiny, a gdy ofiara wpłaci im środki, znikają.

Idź do oryginalnego materiału