Rynki reagują na wybory w Polsce. "Ryzyko polityczne wzrosło"

6 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Przed wyborami faworytem był Trzaskowski, ale wyrównany wynik zwiększył niepewność. Rynki obawiają się, iż rząd Tuska może nie mieć sprzyjającego prezydenta. – Wzrosło ryzyko polityczne i prawdopodobieństwo mniej stabilnych scenariuszy – mówi Interii Biznes Piotr Bielski.


Polski złoty osłabił się wobec euro, a indeks WIG20 jest dziś najsłabszy w Europie;Zdaniem ekspertów, inwestorzy mogą obawiać się o losy koalicji, bo prezydent nieprzychylny rządowi może wetować jego ustawy;Wyniki pierwsze tury wyborów rodzą też obawy o zwrot w prawo w polskiej scenie politycznej - w stronę władzy, która jest mniej proeuropejska.
Wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce, w której Rafał Trzaskowski zdobył 31,36 proc. głosów, a Karol Nawrocki 29,54 proc., dla rynków oznaczają konieczność uwzględnienia nowego scenariusza. To scenariusz, w którym - w przypadku wygranej kandydata popieranego przez PiS - napięcia na polskiej scenie politycznej wzrastają. Rząd Donalda Tuska i Karol Nawrocki w Pałacu Prezydenckim - taki układ nie oznaczałby spokojnej kohabitacji, czyli zgodnego współegzystowania Rady Ministrów i prezydenta. Inwestorzy już to wiedzą.Reklama


Ekonomista: Po pierwszej turze wyborów w Polsce wzrosła percepcja ryzyka politycznego


- Po pierwszej turze wyborów wzrosła percepcja ryzyka politycznego i prawdopodobieństwo scenariuszy politycznych mniej stabilnych - to już się trochę odbiło i na kursie naszej waluty, i na zachowaniu giełdy, i na zachowaniu obligacji - mówi Interii Biznes Piotr Bielski, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych Santander Banku Polska.
- Złoty osłabił się dzisiaj rano wobec euro i umocnił lekko wobec dolara, co było efektem podbicia kursu eurodolara, ale osłabienie to zostało skorygowane w dalszej części handlu. Natomiast warto zwrócić uwagę, iż WIG20 jest dziś najsłabszym indeksem giełdowym w Europie i jest to faktycznie jakiś sygnał, iż coś może być na rzeczy - dodaje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.


WIG20


2 784,65


-25,70


-0,91%


akt.: 19.05.2025, 16:30


Otwarcie
2 769,77


Max (czas)
2 789,25(19.05.2025 16:26)


Min (czas)
2 727,47(19.05.2025 12:47)


Wartość odniesienia
2 810,35


Suma obrotów
1 354 530 802


Liczba akt. instr.
20/20


Waga akt. instr. %
100,00


Poziom indeksu
RZECZYWISTY


Zobacz również:


WIGdivplus


WIGind


WIGmed


Wyszukaj inne


Aby wyszukać rozpocznij wpisywanie nazwy waloru


Indeks WIG 20, skupiający 20 największych i najpłynniejszych spółek warszawskiej GPW, otworzył się na 1,44-procentowym minusie. Spadały zresztą wszystkie główne indeksy - indeks szerokiego rynku WIG, indeks średnich spółek mWIG40, indeks małych spółek sWIG80. Negatywnie wyróżniał się sektorowy subindeks WIG-banki.
- Bardzo mocno traci sektor bankowy; subindeks WIG Banki przejściowo spadał dzisiaj o 4,5 proc., podczas gdy indeks Euro Stoxx Banks tracił niecały 1 proc. (0,8 proc.). Wyraźnie tutaj zatem odstajemy - być może inwestorzy zaczynają obawiać się, iż rząd mocniej poluzuje politykę fiskalną, jeżeli nowy prezydent będzie de facto przedstawicielem opozycji (obecny prezydent, choć teoretycznie niezależny, reprezentuje jednak obóz opozycyjny i oczekiwania były takie, iż to się zmieni). W konsekwencji wzmożonego luzowania fiskalnego poziom długu do PKB mogłyby zostać potencjalnie podwyższony - zauważa Konrad Ryczko z DM BOŚ.


Wyniki pierwszej tury jak żółta kartka dla koalicji. Rząd zacznie "kupować poparcie"?


Piotr Bielski z Santandera wyjaśnia, iż wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce "zwiększa prawdopodobieństwo tego, iż w drodze do kolejnych wyborów parlamentarnych polska polityka gospodarcza może być prowadzona mniej bezpiecznie". - Koalicja rządząca, widząc, iż opinia publiczna się od niej odwraca, może kupować poparcie. Ślady tej pokusy już widzieliśmy - Rafał Trzaskowski zasugerował, iż będzie proponował podniesienie kwoty wolnej od podatku. Oczywiście, jako prezydent sam nie może tego dokonać, niemniej to już pokazuje nam kierunek, w którym możemy pójść. Ostatnie lata dowiodły tego, iż politycy zawsze, kiedy chcieli zaskarbić sobie poparcie wyborców, kupowali je kosztownymi dla budżetu obietnicami.


To właśnie te kosztowne obietnice kryją się pod pojęciem "luzowania fiskalnego". Mogą one przybierać formę obniżek podatków albo zwiększania wydatków z budżetu (np. w postaci transferów socjalnych albo podwyżek pensji w budżetówce).
Kłopot w tym, iż Polska stąpa po cienkim lodzie: jesteśmy objęci procedurą nadmiernego deficytu i musimy pilnować, aby deficyt sektora finansów publicznych w relacji do PKB spadał zamiast rosnąć. Tymczasem w 2024 r., według danych GUS, deficyt ten wyniósł 6,6 proc. PKB wobec deficytu 5,3 proc. PKB w 2023 r. Przypomnijmy, iż Polska zobowiązała się zredukować deficyt do poziomu poniżej 3 proc. PKB w 2028 r. Wynika to z przyjętego przez rząd Średniookresowego planu budżetowo-strukturalnego na lata 2025-2028, który został wysłany do Brukseli.
W obliczu "żółtej kartki", jaką wyborcy pokazali obozowi rządzącemu w pierwszej turze wyborów prezydenckich (to nie tylko nieznaczna różnica między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim, ale też niskie wyniki Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat - odpowiednio 4,99 proc. i 4,23 proc.), pokusa zabiegania o przychylność elektoratu może być silna.


Inwestorzy patrzą na trendy w polskiej polityce. Skręt w prawo może ich niepokoić


Rynki patrzą też pilnie, w którą stronę skręca w tej chwili polska polityka i sympatie wyborców.
- O ile same wyniki pierwszej tury wyborów nie były zaskoczeniem dla rynku - inwestorzy spodziewali się, iż nastąpi druga tura, w której spotkają się Trzaskowski i Nawrocki - to zaskoczeniem może być skala poparcia dla 3. i 4 miejsca. Jednak trendy polityczne na świecie, wygrana Donalda Trumpa - wszystko to pokazuje, iż prawica jest mocno reprezentowana w ostatnich latach. Założenie, iż Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie w Polsce, jest w tej chwili mocno kwestionowane. Tymczasem prezydent z innego obozu politycznego to ryzyko, iż wprowadzanie reform będzie trudniejsze dla gabinetu Donalda Tuska, co nasila obawy o kondycję koalicji - mówi Konrad Ryczko z DM BOŚ.
- Zagraniczni inwestorzy mogą się obawiać, iż Polska może skręcać w stronę władzy, która jest mniej proeuropejska i prowadzi bardziej kontrowersyjną politykę - obawy takie może budzić spore poparcie dla prawicowych kandydatów - potwierdza Piotr Bielski z Santandera. - Oczywiście, wybory prezydenckie nie zmieniają rozkładu sił w parlamencie, ale jest dość powszechne mniemanie, iż prezydent wspierany przez obecną koalicję rządzącą byłby gwarantem stabilności i proeuropejskiej polityki, natomiast kandydat opozycji w Pałacu Prezydenckim mocno skomplikowałby życie koalicji rządzącej. To z kolei zwiększałoby prawdopodobieństwo powrotu do władzy obozów mniej proeuropejskich.


Czego nie może, a co może prezydent w kwestiach gospodarczych?


W polskim systemie politycznym prezydent nie ma dużych prerogatyw w dziedzinie gospodarki. Ma wprawdzie inicjatywę ustawodawczą - a więc może wnieść do Sejmu projekt ustawy, który posłowie będą rozpatrywać. W Sejmie przewagę liczebną ma koalicja rządząca, może ona więc skutecznie torpedować plany prezydenta z "przeciwnego" obozu. Ale jest też druga strona medalu. Jak piszą w raporcie ekonomiści Banku Millennium, prezydent, korzystając z przysługującego mu prawa weta, "ma możliwość oddziaływania na politykę gospodarczą, a także inne kwestie istotne dla inwestorów, w tym praworządność, sądownictwo, czy relacje z UE".


"Układ, w którym prezydent i rząd są z innych obozów politycznych potencjalnie mógłby wpływać na ocenę instytucjonalną kraju, i przez to podwyższać premię za ryzyko. Tym bardziej, iż wyniki I tury wyborów prezydenckich pokazują, iż rządząca koalicja traci poparcie. Mogą pojawić się tam wewnętrzne napięcia, skutkujące w skrajnym scenariuszu nowym rozdaniem w wyborach parlamentarnych" - zauważają ekonomiści Millennium.
Premia za ryzyko to z kolei wyższe rentowności polskich obligacji rządowych. Inwestorzy, którzy będą je kupować, będą oczekiwać większego zwrotu z inwestycji w niepewnych warunkach. A wyższe odsetki, które trzeba spłacać od długu, to kolejne kłopoty dla rządu. Na razie rentowności polskich obligacji 10-letnich rosną (o ponad 1,3 proc. około 15:30 czasu polskiego, do 5,549 proc.) - w poniedziałek rosną jednak rentowności także na rynkach bazowych, w Niemczech i USA, a to zwykle pociąga za sobą wzrosty także na polskim rynku.
Dlaczego rosną rentowności amerykańskich Treasuries i niemieckich Bundów? Piotr Bielski z Santandera zastrzega, iż wybory w Polsce nie były jedynym wydarzeniem, które w miniony weekend miało wpływ na rynki. - Był downgrade USA (agencja Moody's obniżyła w piątek rating kredytowy dla USA, ścinając go z najwyższej oceny AAA do AA1 - red.), co może mieć wpływ na niechęć do inwestowania na różnych rynkach - zaznacza.


Miał być bezpieczny margines dla Trzaskowskiego, a mamy wyrównany pojedynek


- Widoczne jest lekkie podbicie ryzyka politycznego - pamiętajmy jednak, iż od rana spadały też futures (kontrakty terminowe - red.) w USA, na rynkach za oceanem jest lekka podaż, po drodze mieliśmy obniżenie ratingu Stanów Zjednoczonych. Czynnik, który u nas lokalnie podbija niepewność, łączy się więc ze schłodzeniem, które nastąpiło na rynkach bazowych - dodaje Konrad Ryczko z DM BOŚ.
- Niemniej reakcja naszego rynku walutowego jest wyraźnie większa niż innych rynków w regionie, a więc na globalną awersję do ryzyka nałożył się wynik wyborów, który był zaskoczeniem - stwierdza Piotr Bielski. - O ile żadne sondaże nie pokazywały, iż nie będzie drugiej rundy - ona była wręcz scenariuszem oczywistym - to okazuje się, iż różnica poparcia między kandydatami wyniosła ok. 2 pkt. proc., podczas gdy przez wiele tygodni sondaże sugerowały, iż różnica ta może wynieść choćby około 10 pkt. proc. Zamiast bezpiecznego marginesu dla lidera sondaży, mamy więc wyrównany pojedynek w drugiej turze wyborów.
Katarzyna Dybińska
Idź do oryginalnego materiału