Rzeczywiste skutki czterodniowego tygodnia pracy.

oszczednymilioner.pl 4 dni temu

Pocisnąłem ostatnio Piotrowi Dudzie, ale czas wrócić do rządowego pomysłu i cofnąć się w czasie.

Na początku ostrego kapitalizmu obowiązywał w Anglii 77 godzinny tydzień pracy, potem łaskawie skrócony do 66 godzin. 8-godzinny dzień pracy, zdobycz lewicy w II Rzeczypospolitej przez cały czas jednak oznaczał 6 dni roboczych w tygodniu. Zmiana następowała stopniowo za czasów komuny i 5-dniowy tydzień pracy powitaliśmy w PRL-u. Ale i wtedy obowiązywał 46-godzinny tydzień pracy. W III RP skrócono go do 42, a potem 40 godzin (2001 r.).

Za każdym razem zarządzający przemysłem darli szaty, iż wywrócimy w ten sposób gospodarkę, a bankructwa staną się masowe. Zagrozi nam bezrobocie, ogólna bieda i dramat. Czy stało się tak? Nie. ale te fakty nie przeszkadzają powtarzać bzdur o lenistwie, bankructwie, niskich pensjach. I o dziwo takie słowa padają z ust przedstawicieli tzw. prawicy socjalistycznej jak Piotr Duda. Bo, iż przeciw są Rafał Brzoska, dr Sławomir Mentzen, czy prof. Matczak, choćby się nie dziwię. Oni zarobią mniej. Ustaliliśmy zatem – innego końca świata nie będzie.

Co się wtedy stanie? Pojawią, podobnie jak w historii, cztery dobre zjawiska:

  1. Znaczna część pracowników wykorzysta dodatkowy dzień wolny racjonalnie – spędzi czas z rodziną, pójdzie z nią na lody, do kina, pojedzie na weekend, a może dokształci, założy firmę. Napędzi w ten sposób gospodarkę, dając jej dodatkowy impuls. Tak zadziałały urlopy wypoczynkowe w II RP, tak samo skrócenie czasu pracy w PRL-u i III RP.
  2. Po trzech dniach odpoczynku, pracownik stanie się bardziej wydajny. Czy od 1997 r. spadła produktywność (przypominam zeszliśmy z 46 godzin do 40 w tygodniu)? Odwrotnie. Dlatego i przedsiębiorcy nic nie stracą, zostaną tylko zmuszeni do przeorganizowania pracy.
  3. Część firm zautomatyzuje pracę, aby zwiększyć wydajność i utrzymać zyski. Ten proces działa ciągle od końca XVIII w. Wtedy szewc robił buty przez cały dzień, dzisiaj w fabryce w trakcie zmiany powstają ich dziesiątki-setki na jednego zatrudnionego.
  4. I wreszcie, pewna grupa wykorzysta ten dzień na dorobienie. W konsekwencji w gospodarce pojawi się dodatkowy impuls, jak w pkt 1, podnoszący PKB i wpływy z podatków bez ich podnoszenia.

Gdzie strata? Dla społeczeństwa – nigdzie. Stracą Janusze biznesu, wszyscy zwolennicy kultury zapierdolu i …. Piotr Duda. Ludzie mając więcej czasu zaczną kombinować, może popatrzą jak lepiej im się żyje i kto był przeciw. Szczerze mówiąc bardzo się dziwię politykom centro-lewicowym, iż nie grzali wystąpienia Piotra Dudy w kampanii wyborczej, nie pytali o to kandydatów prawicy, ponieważ słowa padły akurat przed 1 maja 2025, co dodaje dodatkowego smaczku.

A inne straty firm? Konieczność reorganizacji produkcji, zapłacenia za rekrutację i … podniesienia pensji (równowaga na rynku pracy zostanie naruszona na korzyść pracowników). Menedżerowie po raz kolejny zmuszeni zostaną do ruszenia głową, przemyślenia strategii, bo wiadomo – rynkiem taniej pracy od przynajmniej 10 lat już nie jesteśmy.

Teraz czas na moje osobiste refleksje. Czytelnicy bloga wiedzą, iż pół roku temu spędzałem na pracy, ok. 50 godzin/tydzień (dwa specjalne etaty plus dg). Teraz zmniejszając czas poświęcony wykonywaniu zawodu do 30 godzin, czyli o 40%, zarabiam więcej. Jak to możliwe? Czary czy fizyka czarnej dziury?

Otóż nie. Wzrosła moja produktywność. Nie odsiaduję godzin, ale działam wydajniej. Cała zmiana polegała na zastąpieniu 2-dniowego (ponad 70 h/m-c) etatu za 5k, obciążeniem się (dobrowolnym) 30 godzinami w dg za 7k.

I o tym warto pamiętać. Skok wydajności o 100% da się osiągnąć w pracy biurowej, ale czy i w produkcji? Nie. Tam wystarczy 12,5%, żeby wolumen pozostał ten sam, a może 25%, po to, by nie zmniejszać zysków firm. Wiem jak pracują fizyczni. Normy z KNR-ów da się przeskoczyć o 50%, jeżeli faktycznie skupimy się na pracy. Albo, co ważniejsze zastosujemy nowoczesne narzędzia. Pamiętacie moją „rolniczą opowieść”? W III RP plony z ha jabłoni wzrosły o 100% (z 28 ton do ok. 60-ciu), przy zmniejszeniu nakładu siły roboczej. Spadek zatrudnienia w rolnictwie wyniósł w tym czasie 75%. Na roli został co czwarty. Jak widzicie nie mówimy tu o wzroście kosmetycznym ale ośmiokrotnym (dwukrotny wzrost produkcji przy czterokrotnym spadku zatrudnienia). Dalej uważacie 5-dniowy tydzień pracy za niezbędny do rozwoju? Dla mnie to mit.

Idź do oryginalnego materiału