Sałata z biurowca pięć razy droższa niż z pola. Czy rolnictwo miejskie ma sens?
Zdjęcie: | Foto: yosmoes815 / Shutterstock
Farmy wertykalne w opuszczonych biurowcach, szklarnie na dachach centrów handlowych, ryby hodowane w filtrujących pływających platformach – rolnictwo miejskie kusi innowacyjnością i wizją samowystarczalnych miast. Ale jest też druga strona medalu: rachunki za prąd nierzadko przewyższają wartość zbiorów, inwestorzy tracą cierpliwość, a koszt sałaty potrafi być pięciokrotnie wyższy niż z pola. Miejska produkcja żywności rozciąga się dziś pomiędzy tymi dwoma biegunami: obietnicy przyszłości i kosztownej iluzji.