Cześć!
Mam nadzieję, iż dobrze wykorzystaliście weekend i odpoczeliście od ekranów i informacyjnego szumu. Oby druga połowa 2025 roku była dla Was udana, a reszta drugiego kwartału przyniosła jeszcze więcej satysfakcji – zarówno inwestycyjnej, jak i prywatnej. My właśnie wróciliśmy z krótkiego wypadu do Kopenhagi, podczas którego odbyliśmy wiele ciekawych rozmów i doszliśmy do wielu ciekawych refleksji, również inwestycyjnych – ale już czas wrócić do tego, co na rynkach najważniejsze.
Zastanawiasz się, co wydarzyło się w ostatnich dniach? Jakie dane przykuły uwagę inwestorów, jakie narracje dominowały w mediach, a które aktywa zaskoczyły zachowaniem? Zebrałem dla Ciebie najciekawsze obserwacje, wykresy i liczby – konkretnie i bez lania wody. Spróbujemy też odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: gdzie dziś jesteśmy na rynku i dokąd ta droga może nas zaprowadzić. Zapraszam!

Miniony tydzień na rynkach był pełen szumu informacyjnego. Wszystko zaczęło się od ogłoszenia przez Trumpa przesunięcia terminu wprowadzenia 50-procentowych ceł na Unię Europejską. Pierwotnie miały one wejść w życie 1 czerwca, ale nową datę ustalono na 9 lipca, by dać obu stronom czas na wypracowanie potencjalnego porozumienia. Rynki zareagowały na te wieści pozytywnie i indeksy otworzyły tydzień luką wzrostową.
Później Donald Trump ogłosił zawarcie nowej umowy handlowej z Chinami, która ma przywrócić kruchy rozejm zawarty wcześniej w Genewie. USA utrzymają łączne cła na poziomie 55%, a Chiny na poziomie 10%. Pekin zgodził się też znieść ograniczenia eksportu metali ziem rzadkich i magnesów oraz umożliwić chińskim studentom dostęp do amerykańskich uczelni. Tutaj jednak rynki zareagowały bez entuzjazmu, czekając bowiem na konkrety.
Następnie jednak zaczęło się robić bardziej nerwowo i tydzień upłynął pod znakiem wahań i licznych nagłówków. W połowie tygodnia pojawiła się informacja, iż sąd federalny próbuje zablokować politykę celną Trumpa. Choć sprawa została natychmiast skierowana do apelacji i cła formalnie przez cały czas obowiązują, to sądy mają zbadać, czy decyzje Trumpa rzeczywiście można uznać za działanie w stanie wyjątkowym. Innymi słowy: medialnie działo się dużo, ale realnie… kilka się zmieniło.
Ponadto, w nocy z 12 na 13 czerwca 2025 roku Izrael przeprowadził skoordynowany atak powietrzny na strategiczne cele w Iranie. Iran odpowiedział, wystrzeliwując ponad 100 dronów oraz setki rakiet balistycznych w stronę Izraela. Wymiana ognia trwa już od kilku dni, z kolejnymi falami ataków z obu stron. Wiele jednak wskazuje na to, iż sytuacja ta nie wyeskaluje w pełnoskalowy konflikt, o czym więcej napisze w dalszej części wpisu.
Przed nami więc interesujący tydzień, również z punktu widzenia publikacji danych makro. W piątek poznamy dane NFP, które przynajmniej na papierze mają pokazać dalsze ochłodzenie rynku pracy. Konsensus zakłada wzrost zatrudnienia o 130 tys. (vs. 177 tys. miesiąc wcześniej), przy niezmienionej stopie bezrobocia na poziomie 4,2%. I choć nie są to dane katastrofalne, to jednak wpisują się w szerszą narrację o stopniowym hamowaniu amerykańskiej gospodarki. Co ważne, raport NFP to ostatni tak duży odczyt przed kolejnym posiedzeniem FOMC a więc jego wydźwięk może mieć niemały wpływ na decyzje Fedu.

Na tym tle pojawi się również Powell, który dziś przemówi, ale trudno oczekiwać, by rzucił coś naprawdę nowego. Fed jest dziś zakładnikiem swojej podwójnej misji: musi jednocześnie gasić inflację i nie zabić wzrostu gospodarczego. A iż twarde dane są póki co jeszcze zbyt niejednoznaczne, a wpływ ceł wciąż rozmyty, to bazowym scenariuszem pozostaje pauza. Pauza, która może trwać długo, bo dopóki Fed nie dostanie wyraźnych sygnałów osłabienia z rynku pracy lub gwałtownego spadku presji inflacyjnej, tak długo nie będzie mieć solidnych przesłanek do cięć. Rynek przestał już wierzyć w szybkie obniżki stóp, ale wciąż próbuje wypchnąć indeksy wyżej na fali „miękkiego lądowania”. jeżeli dane z rynku pracy okażą się zbyt mocne – pojawi się obawa, iż Fed nie obniży gwałtownie stóp. jeżeli zaś będą zbyt słabe to wróci temat spowolnienia i recesji.
A skoro już jesteśmy przy temacie Powella i Fedu, to legendarny zarządzający funduszem hedgingowym Paul Tudor Jones zwrócił uwagę na coś, co stało się wiralem — choć dla nas brzmi to dość oczywiście. Mianowicie: jego zdaniem prezydent Donald Trump ma zamiar mianować „ultra gołębiego” następcę Jerome’a Powella na stanowisku szefa Rezerwy Federalnej. Ba, pojawiły się choćby plotki, iż może nim zostać sam Bessent. To scenariusz sprzyjający wzrostowi gospodarczemu, większym deficytom, obniżkom stóp procentowych – a w konsekwencji także wyższej inflacji.
Ciekawe dane rynkowe
Czytaj wszystkie treści BEZ OGRANICZEŃ!
Premium
Dołącz do Strefy Premium DNA.
Już od 69 zł miesięcznie!
Sprawdź wszystkie korzyści
Kliknij tutaj i dołącz do nas.
Jesteś już subskrybentem? Zaloguj się!