Tanie chińskie produkty zalewają Europę. Stawką są miejsca pracy i przemysł

4 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Unia Europejska nie chce wyścigu ku najniższym standardom pracy i ochrony środowiska. UE ostrzega przed zagrożeniem dla europejskiego rynku ze strony chińskiej nadprodukcji wspieranej przez państwowe dotacje. Wiceprzewodnicząca KE ds. czystej transformacji Teresa Ribera apeluje o "uczciwą konkurencję", podkreślając, iż obecna sytuacja może podważyć podstawy unijnej transformacji energetycznej.


Unia Europejska wchodzi w decydującą fazę konfrontacji gospodarczej z Chinami, której konsekwencje mogą sięgnąć daleko poza poziom celnych stawek i dyplomatycznych oświadczeń. Bruksela wskazuje, iż obecna skala chińskiej nadprodukcji - szczególnie w sektorze paneli słonecznych i pojazdów elektrycznych - grozi poważnym zaburzeniem równowagi rynkowej w Europie. Produkty, które zalewają światowe rynki, trafiają także do UE w cenach, które - według europejskich urzędników - nie odzwierciedlają rzeczywistych kosztów produkcji, ale są efektem masowych, ukierunkowanych subsydiów ze strony państwa chińskiego. To nie tylko podważa szanse uczciwej konkurencji, ale również może prowadzić do wyparcia europejskich producentów z rynku i zahamowania kluczowych inwestycji w nowoczesne technologie energetyczne.Reklama


Bruksela reaguje na zagrożenie. Taryfy i śledztwa antydumpingowe


Obawy Komisji Europejskiej nie są czysto teoretyczne. Już w październiku 2024 roku UE zdecydowała się na zdecydowaną reakcję, wprowadzając dodatkowe cła importowe sięgające choćby 35 procent na chińskie samochody elektryczne. To był pierwszy sygnał, iż Bruksela nie zamierza biernie przyglądać się skutkom chińskiej ekspansji gospodarczej w sektorze zielonej energii. Dodatkowo, Komisja prowadzi postępowania antydumpingowe wobec chińskich producentów paneli fotowoltaicznych, co może w przyszłości doprowadzić do kolejnych ograniczeń importowych.


W wywiadzie dla agencji AFP, udzielonym podczas wizyty w Pekinie, wiceprzewodnicząca KE ds. czystej transformacji Teresa Ribera wyraźnie zaznaczyła, iż Unia Europejska nie zamierza rezygnować z zasad, które uznaje za fundament swojego ładu gospodarczego. "My, Europejczycy, nie chcemy uczestniczyć w wyścigu do najniższych dochodów, ograniczonych praw pracowniczych czy niższych standardów środowiskowych" - podkreśliła Ribera. "Jest oczywiste, iż nie moglibyśmy być w dobrej sytuacji, gdyby nasze rynki zostały zalane produktami z cenami, które nie odzwierciedlają rzeczywistych kosztów".


Krótkoterminowy zysk może okazać się długoterminową stratą


Chociaż restrykcje handlowe mogą w krótkim okresie przynieść europejskim producentom pewne korzyści - ograniczając napływ tanich produktów i poprawiając ich pozycję konkurencyjną - to Komisja Europejska nie traci z oczu długofalowych skutków. Teresa Ribera przyznała, iż obecne działania mogą przynieść doraźną ulgę. "Można powiedzieć, iż tak, może to przynieść korzyści w bardzo krótkim terminie" - powiedziała polityk cytowana przez agencję AFP.
Jednocześnie wiceszefowa KE ostrzegła, iż jeżeli UE nie zadba o odpowiednie warunki do inwestowania w rodzime moce produkcyjne, w dłuższej perspektywie może dojść do wyhamowania rozwoju całej europejskiej branży zielonych technologii. Nadmierna ekspozycja na chińską konkurencję - jej zdaniem - może "zabić możliwość" długoterminowych inwestycji w unijną infrastrukturę niskoemisyjną, co podważyłoby cele klimatyczne Wspólnoty i osłabiło niezależność gospodarczą państw członkowskich.


Chińska ofensywa handlowa w cieniu napięć globalnych


Wizyta Teresy Ribery w Pekinie odbywa się w czasie, gdy Chiny starają się poprawić relacje z Unią Europejską, widząc w niej potencjalną przeciwwagę wobec napięć z Waszyngtonem. Zdaniem wiceprzewodniczącej KE, obecna strategia Pekinu może być odpowiedzią na politykę Stanów Zjednoczonych, które, jak wskazała, zdecydowały się na "daleko idącą izolację". Ribera zauważyła, iż "Chińczycy mogą uważać, iż Stany Zjednoczone dały im wielką szansę, by stać się dużo bardziej istotni na arenie międzynarodowej".
W tle pozostaje nierozstrzygnięty jeszcze spór handlowy pomiędzy UE a USA, który nabrał tempa po tym, jak Donald Trump zagroził nałożeniem nowych ceł na europejskie towary, jeżeli do 1 sierpnia nie zostanie zawarte nowe porozumienie. To dodatkowo komplikuje sytuację, w której Bruksela musi balansować między potrzebą ochrony własnego rynku a koniecznością utrzymania globalnych sojuszy i otwartości na handel międzynarodowy.


UE zapowiada dalszą obronę rynku i standardów


Pomimo rosnącej presji geopolitycznej, Komisja Europejska deklaruje, iż nie zrezygnuje z podstawowych zasad funkcjonowania wspólnego rynku. "To kwestia suwerenności" - powiedziała Ribera, odnosząc się do unijnych przepisów cyfrowych, które Donald Trump wielokrotnie krytykował jako "bariery pozataryfowe".
Wiceprzewodnicząca KE wykluczyła możliwość ich renegocjacji, choćby w kontekście przyszłych porozumień handlowych. "Nie zamierzamy iść na kompromis w kwestii tego, jak rozumiemy potrzebę obrony naszych obywateli i naszego społeczeństwa, naszych wartości i naszego rynku" - dodała.
Agata Jaroszewska
Idź do oryginalnego materiału