Ustawa o kryptoaktywach utknęła w Sejmie. Co dalej z polskimi regulacjami?

1 dzień temu
Zdjęcie: partie polityczne


Co dalej z ustawą o kryptoaktywach? W piątek senacka Komisja Budżetu i Finansów Publicznych ogłosiła przerwę w obradach nad tym dokumentem. Do tematu powróci dopiero w styczniu.

Ustawa o kryptoaktywach w polskim Sejmie

Ustawa o kryptowalutach wróciła do Sejmu – w dokładnie takim samym stanie jak wcześniej. Z jakiś dziwnych przyczyn rządzący uznali, iż tym razem prezydent ją podpiszę. W rezultacie prawdopodobnie będziemy mieć powtórkę z wątpliwej rozrywki: Sejm ustawę przegłosuje, Senat także, a następnie prezydent zawetuje. Finał będzie ponownie taki sam: Sejm nie da rady odrzucić weta.

W piątek senacka Komisja Budżetu i Finansów Publicznych zajęła się ustawą rynku. Wcześniej wspomniałem, iż dokument wrócił do Sejmu w takiej samej formie co wcześniej. To prawda, ale w czasie obrad został lekko zmieniony – zmodyfikowano datę wejścia w życie nowych regulacji oraz wysokość opłat na rzecz Komisji Nadzoru Finansowego. Opłata została obniżona z 0,4 do 0,1%.

Przewodniczący komisji senator Kazimierz Kleina (KO) wycofał swój wniosek o przyjęcie ustawy bez poprawek, którym „trzeba się będzie przyjrzeć na spokojnie”. W rezultacie komisja ogłosiła przerwę w obradach – do prac nad ustawą wróci w styczniu.

KNF przez cały czas będzie miała za dużą władzę?

Jeżeli ustawa wejdzie w życie, KNF przez cały czas będzie miała możliwości nakładania kar na osoby zawodowo pośredniczące w zawieraniu transakcji związanych z kryptoaktywami. W przypadku naruszenia przepisów będzie mogła wpisywać na swoją czarną listę domeny internetowe służące do prowadzenia działalności dot. kryptowalut i je blokować. Problem w tym, iż przez lata urzędnicy z KNF pokazali, iż względem rynku kryptowalut potrafią zachowywać się bezwzględnie, a wręcz histerycznie. Stąd obawy, iż uzbrojeni w takie regulacje będą kontynuować swoją krucjatę.

Dodajmy, iż osobom, które łamią prawo, groziłaby grzywna w wysokości do 10 mln zł.

Wiele wskazuje na to, iż w tle toczy się jednak gra polityczna: rząd chce, by prezydent ponownie zawetował ustawę, by móc w niego uderzać. Sugeruje to infantylna, kompletnie pozbawiona merytoryki narracja polityków z obozu rządzącego.

Idź do oryginalnego materiału