Z pytaniem: Co mam robić, bo ten ciągnik mnie zaczyna…? Zwrócił się do mnie znajomy rolnik. Cóż, odpowiedź była prosta i jej udzieliłem, ale jest też inne wyjście. Przyjrzyjmy się dziś, co mogło i poszło nie tak w hydraulice Władimirca, co się psuje najczęściej i jak wyeliminować usterki.
Z radziecką techniką jest trochę jak z rosyjską literaturą – niby prosta, ale człowiek, zanim zrozumie, o co autorowi (konstruktorom) chodziło, zdąży już raz czy dwa rozebrać cały traktor.
Władimirec T-25 to przykład tej filozofii w czystej postaci: prosty, toporny, a mimo to potrafi zaskoczyć. W jego hydraulice nie znajdziemy żadnych cudów, żadnej elektroniki, zaworów proporcjonalnych, czujników kąta podnoszenia. Nic z tych rzeczy.
Znajdziemy tam tylko cztery elementy na krzyż: pompa NSz-10, rozdzielacz hydrauliczny R-75, siłownik C-75 i zbiornik oleju. Ot, układ prosty jak drut telegraficzny. Ale jak wiadomo – choćby drut telegraficzny potrafi się czasem zaplątać.
Działa? To nie ruszaj! Czyli filozofia Władimirca
Zanim zaczniemy obwiniać radzieckich konstruktorów, warto zadać sobie pytanie: a kiedy ostatnio serwisowaliśmy hydraulikę? No właśnie. W większości przypadków winny jest nie Władimirec, tylko jego operator. Bo przecież działało! To po co zaglądać?
Olej w hydraulice pewnie ma jeszcze „ten sam kolor, co za Breżniewa”, filtr dawno zarósł osadem, a w siłowniku od lat nikt nie widział nowego uszczelnienia.

A jednak hydraulika, choćby w tak prostym traktorze, nie lubi zaniedbania. I choć Władimirec (czasem) ma opinię nie do zdarcia (to nie moja opinia), to jego układ hydrauliczny bywa kapryśny. Bo jak się zaciśnie brud, jak zapowietrzy przewód albo siądzie zaworek, to i ta cała prostota poradziecka staje się zagadką dla Sherlocka Holmesa.
Pompa NSz-10 – serce hydrauliki z lekką arytmią
Wszystko zaczyna się od pompy NSz-10. To serce całego układu, choć bije raczej spokojnym, niemal emeryckim rytmem. W założeniu pompa miała być używana… do wspomagania kierownicy w MTZ-tach i JUMZ-ach. No ale iż Związek Radziecki nie lubił się rozdrabniać, to wsadzono ją też do Władimirca – niech robi za pompę główną.
Pompa hydrauliczna NSz-10 nie należy do wydajnych. Można by powiedzieć, iż w ogóle nie należy… Choć we Władimircu pracuje jako pompa podnoszenia, to w radzieckim sprzęcie stosowana jest głównie do napędzania wspomagania kierownicy ciągników MTZ. Trudno więc tu mówić o wydajności.
Pompa w tym układzie podnoszenia jest raczej dychawiczna. Poza tym jest napędzana przez dziwny rodzaj sprzęgiełka przesuwnego z kulkami, które samo w sobie jest nieco mniej archaiczne niż koło u wozu. Wymieniając pompę, warto więc zwrócić na to uwagę, czy napęd nie ma zbyt dużych luzów i czy nie jest do wymiany.
Objawy niesprawności pompy hydrauliki we Władimircu są typowe:
- podnośnik działa dopiero po rozgrzaniu oleju,
- trzeba „przygazować”, żeby coś ruszyło,
- podnosi się z przerwami, jakby pompa łapała powietrze,
- słychać ciche „bzyczenie” – znak, iż w środku olej miesza się z powietrzem.
Jeśli masz takie w swoim ciągniku, to… idziemy dalej.
Rozdzielacz – niby prosty, ale nie do końca szczelny
Kolejny element – rozdzielacz hydrauliczny. Z zewnątrz wygląda jak kawałek żeliwa z dwiema dźwigniami, ale to on decyduje, czy pług pójdzie w górę, czy w dół. W teorii – niezniszczalny. W praktyce – kapryśny jak pogoda w kwietniu.
Starsze, radzieckie rozdzielacze z lat 80. potrafiły pracować latami bez awarii. Ale te nowsze, produkowane już „po kosztach”, mają swoje humory. Najczęstsza bolączka to oringi – uszczelnienia sekcji, które wyglądają, jakby faktycznie zrobiono je ze starych dętek rowerowych.

Po kilku miesiącach pękają, kruszą się, a ciśnienie ucieka, choć na zewnątrz nic nie widać. Efekt? Suwak ciężko chodzi, trzeba się siłować z dźwignią, a podnośnik reaguje z opóźnieniem. No i te uszczelnienie dźwigni… szkoda gadać.

Dalej mamy zawór przelewowy. Ten z kolei potrafi przepuszczać olej do zbiornika wtedy, gdy najbardziej potrzebujemy ciśnienia. Zawór bezpieczeństwa – zamiast trzymać, puszcza go z powrotem, jakby mówił: „a niech se spłynie, szkoda pompować”. W rezultacie traktor z trudem podnosi pług, a operatorowi za to wzrasta ciśnienie (ale krwi).
Siłownik C-75 – zło wcielone w stalowej rurze
Jeśli hydraulika T-25 ma swoje „czarne owce”, to bez wątpienia należy do nich siłownik C-75. Został w nim zastosowany chyba za karę albo po prostu – jak przypuszczam, w ZSRR była nadprodukcja tych siłowników i gdzieś je musieli wcisnąć. Żeby nie było, ten element to techniczne zło wcielone. Był, jest i będzie zły.
Świadczy o nim już jego budowa, bo jej bardzo mało odporny na skręcanie i wystarczy lekkie mechaniczne przeciążenie i już cieknie. Poza tym czasem w starych typach posiada w sobie jeszcze taki fikuśny zaworek, którego zadaniem jest wyłączanie dopływu po osiągnięciu nastawionego ogranicznikiem zakresu.

Ów zaworek w głównej mierze służy do robienia przecieków, bo moim zdaniem jego główna funkcja wyłączania – nie działa. Choć całość brzmi dobrze, ale działa – jak to we Władimircu – tylko w teorii. W praktyce służy głównie do generowania przecieków i psucia humoru.
Wielu użytkowników radzi sobie z tym w prosty sposób – po prostu zaworek usuwa, uszczelnia siłownik porządnie i zapomina o jego istnieniu. I nagle – cud! – podnośnik zaczyna działać płynnie.
Zbiornik oleju to nie kompostownik
No i zostaje nam jeszcze zbiornik hydrauliczny. Zbiera się w nim nie tylko olej, ale też wszystko, co z niego spływa: opiłki, kurz, osady, resztki starych uszczelek czy – nie daj Boże kłaki silikonu. Pytanie brzmi: czy ktoś go kiedykolwiek czyścił? Nie? No właśnie.
Bo po co? Przecież olej i tak wygląda jak smoła, więc brud mu nie zaszkodzi. Tymczasem zanieczyszczenia w oleju zatykają filtr ssawny przy pompie, ograniczają przepływ i powodują zacinanie się całego układu. Wtedy zaczyna się klasyka: podnosi – nie podnosi – znowu podnosi – i znowu nie.

Dlatego przy każdej wymianie oleju warto poświęcić chwilę, odkręcić dekiel i przemyć wnętrze korpusu zbiornika. Nie zaszkodzi też wymienić filtr, który najczęściej jest zanieczyszczony.
Jak diagnozować problemy z podnoszeniem?
Kiedy Władimirec zaczyna się buntować, nie trzeba od razu wymieniać połowy hydrauliki. Wystarczy odrobina systematyki:
Zacznij od pompy.
- Zmierz ciśnienie na wyjściu – powinno być około 16 MPa.
- Jeśli jest dużo niższe – pompa do wymiany
- Sprawdź też sprzęgiełko napędu – czy nie ma luzów.
- Sprawdź rozdzielacz.
- Czy nie przecieka, nie gubi ciśnienia i nie blokuje się suwak?
- Jeśli dźwignia chodzi ciężko lub z opóźnieniem – wymiana oringów tez może nic nie dać
Przyjrzyj się siłownikowi C-75.
- Czy nie cieknie spod tłoczyska?
- Czy nie ma luzów lub skrzywienia?
- Jeśli tak – regeneracja uszczelek lub wymiana całości na nowy.
Na końcu – czystość układu.
- Wymień olej (Hydrol L-H-46 lub L-H-68),
- Przepłucz zbiornik i przewody,
- Wyczyść filtr ssawny.
Naprawiać można, ale po co? Lepiej kup nowe
Hydraulika we Władimircu T-25 to konstrukcja, która – jak to w Związku Radzieckim – miała być prosta, tania i niezniszczalna. I w zasadzie taka jest, dopóki ktoś o nią dba. Ale wystarczy kilka lat braku serwisu, żeby zaczęła się buntować.
Więc jeżeli Twój T-25 zaczyna się „zacinać” przy podnoszeniu, spójrz na podstawy: czystość, szczelność, serwis. Później zamów pompę, rozdzielacz i siłownik – w sumie kosztują grosze. Wyczyść dokładnie zbiornik i pamiętaj o dobrych uszczelka miedzianych do rozdzielacza. Takich, które mimo grubości 2 mm jesteś w stanie zgiąć palcami. Tylko takie gwarantują zachowanie szczelności.