Zagubiony bagaż był warty 30 tys. zł. Linie lotnicze zamknęły reklamację

3 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


W trakcie podróży do Peru jeden z polskich podróżników stracił bagaż ze sprzętem wspinaczkowym wartym ok. 30 tys. zł. Walizka zaginęła na pierwszym odcinku lotu obsługiwanego przez Finnair. Mimo wielokrotnych interwencji odnaleziono ją dopiero po tygodniach.


Zagubiona walizka ze sprzętem wspinaczkowym


Jakub Kaczmarczyk postanowił spędzić urlop ze znajomymi w Ameryce Południowej, a dokładnie w Peru. Niestety podróż uprzykrzył mu fakt, iż do miejsca docelowego nie dotarł bagaż ze sprzętem wspinaczkowym, którego wartość to około 30 tys. zł. "Pan Jakub do wycieczki do Peru szykował się długie miesiące. Wraz ze znajomymi kompletował sprzęt wspinaczkowy z zamiarem zdobycia Alpamayo, nazywanej czasem jedną z najpiękniejszych gór świata" - pisze portal wpfinanse.pl. Reklama
Pierwszym etapem podróży był lot z Warszawy do Helsinek, a następnie do Madrytu i stamtąd do Limy. Zdaniem podróżnika bagaż zaginął już na pierwszym odcinku. Po odkryciu zguby pasażer postanowił jednak wyruszyć w dalszą podróż z nadzieją, iż zostanie on odesłany do miejsca docelowego. Zgłoszenie zostało wysłane do fińskich linii Finnair - przewoźnika, u którego pan Jakub zakupił bilet.


Mimo iż linia obiecała interwencję i odesłanie bagażu do 4 dni, w rzeczywistości sprzęt nie pojawił się na miejscu. "Za wypożyczenie sprzętu, który był niższej jakości, niż ten zabrany przez nas, zapłaciliśmy 6 tys. zł. Gdy zeszliśmy z gór 20 lipca, naszych rzeczy wciąż nie było. Zacząłem się niepokoić" - wspomina pan Jakub.
Mimo stałego kontaktu mailowego i zapewnień przewoźnika, iż bagaż trafi do Peru, 25 lipca pan Jakub dostał informację, iż sprzęt został odesłany z Limy do Madrytu ze względu na brak kontaktu ze strony nadawcy zgłoszenia. "Nikt z przewoźników nie kontaktował się ze mną w tym czasie" - mówi podróżnik, w odpowiedzi na pytania portalu wpfinanse.pl.
"Na lotnisku w Madrycie dostałem informację, iż w sumie to oni tego bagażu nie mają i pewnie jest w Helsinkach. W Helsinkach powiedziano mi, iż bagaż powinien być w Madrycie. Po czym pani z call center zamknęła zgłoszenie, mimo iż bagaż do mnie nie wrócił" - dodaje.


Interwencja Urzędu Lotnictwa Cywilnego


Niedługo po tamtej rozmowie Finnair ponownie otworzył sprawę. Przewoźnik twierdził, jednak ze wciąż nie wie, gdzie znajduje się bagaż. Ostatecznie odnalazł się on na lotnisku w Madrycie - tym razem jednak gwałtownie trafił do Warszawy.
Pan Jakub poprosił o interwencję Urząd Lotnictwa Cywilnego. Tam poinformowano go, iż ULC zajmuje się sprawami związanymi z odwołanymi lub opóźnionymi lotami oraz sytuacjami, gdy przewoźnik odmawia pasażerowi wejścia na pokład wbrew jego woli. W przypadku zagubienia bagażu należy zgłosić się do Europejskiego Centrum Konsumenckiego, które jednak interweniuje dopiero po odrzuceniu reklamacji przez linię lotniczą. Pan Jakub miał też kłopot z uzyskaniem wypłaty od ubezpieczyciela - firma mogła zwrócić maksymalnie 1200 zł, ponieważ nie miał potwierdzenia trwałej (powyżej 21 dni) utraty bagażu, a Finnair nie reagował na prośby o wydanie takiego dokumentu.
Po publikacji artykułu przez portal wpfinanse.pl, Finnair poinformował, iż zgodnie z wewnętrzną polityką nie udziela komentarzy dotyczących indywidualnych spraw pasażerów, jednocześnie wyjaśniając, iż proces dostarczania bagażu realizowany jest we współpracy z lokalnymi partnerami odpowiedzialnymi za obsługę naziemną. Przewoźnik podkreślił, iż miesięczne opóźnienie należy traktować jako sytuację nadzwyczajną, zapewnił o utrzymywaniu bezpośredniego kontaktu z klientem oraz przeprosił za powstałe niedogodności. Dodał również, iż w przypadku zagubienia bagażu pasażerowie mogą ubiegać się o odszkodowanie od ubezpieczyciela lub samej linii, pod warunkiem złożenia wniosku w ciągu 21 dni od jego zwrotu.
Idź do oryginalnego materiału