Zdrowe stada świń, chory system. Piotrków został z tucznikiem

3 godzin temu

Zdrowe stada świń w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego zostały nagle odcięte od rynku. Nie z powodu choroby w hodowlach, ale decyzji administracyjnej, która zaskoczyła wszystkich. Rolnicy zostali z tucznikiem, kosztami i spadającą ceną. Tymczasem rozwiązania zapowiadane przez ministerstwo w terenie wciąż są tylko planem.

Hodowcy z okolic Piotrkowa muszą przetrzymać swoje stada świń, gdyż nikt od nich tuczników nie kupi. Co więcej, lekarz świadectwa nie wyda, zakład nie ma zgody na odbiór. Tymczasem zwierzęta nabierają masy, stąd ich wartość spada. Dzików w okolicy z jakiś powodów wybić nie można. Ostatecznie rozwiązaniem ma być ogrodzenie „izolujące” dziki. Tylko…, w rejonie Piotrkowa nikt o tym nic nie wie. O co więc chodzi i w co gra ministerstwo?

Stada świń bez choroby, ale w strefie

Do dzisiaj w gospodarstwach hodowlanych w powiecie piotrkowskim nie stwierdzono ASF u świń. Choroba dotyczy wyłącznie dzików, których kolejne zakażone sztuki są znajdowane w terenie. Mimo to wprowadzenie strefy objętej zakażeniem automatycznie objęło ograniczeniami również hodowców.

Wszystko zaczęło się od tzw. dzika zero — oskórowanego i wypatroszonego zwierzęcia podrzuconego na terenie gminy Rozprza. Od tego momentu służby weterynaryjne rozpoczęły intensywne poszukiwania padłych dzików. Z czasem potwierdzano kolejne przypadki ASF u dzików, również poza pierwotnym obszarem.

Problem polega na tym, iż stada świń pozostały zdrowe, a konsekwencje ponoszą wyłącznie rolnicy, którzy jak widać, przestrzegają bioasekuracji.

Z dnia na dzień nie możemy sprzedać świń

Największym wstrząsem dla hodowców było nagłe wprowadzenie strefy, bez wcześniejszego sygnału ostrzegawczego. Dla produkcji trzody termin sprzedaży jest ważny. Każdy dzień opóźnienia oznacza wzrost kosztów i spadek ceny żywca.

Rolnicy nagle dowiedzieli się, iż nie mogą sprzedać zwierząt. Część zakładów po prostu nie odbiera świń. Gdyby był jasny przekaz wcześniej, przygotowalibyśmy się. Szczególnie, iż w naszych hodowlach choroby nie ma. Są tylko chore dziki” — mówi Janusz Terka, hodowca świń i przewodniczący rolniczej „Solidarności” w powiecie piotrkowskim.

Zdrowe stada świń w gospodarstwach pod Piotrkowem znalazły się w administracyjnej strefie ASF. Mimo braku choroby u zwierząt, nagłe ograniczenia zablokowały sprzedaż trzody i uderzyły bezpośrednio w hodowców

fot. agrofoto.pl karuś

Jak podkreśla, harmonogramy dostaw ustala się choćby z miesięcznym wyprzedzeniem. Wprowadzenie strefy z dnia na dzień zerwało te ustalenia.

Weterynarz mówi, iż nie wyda świadectwa zdrowia. W efekcie nikt tych świń nie odbierze. Rolnicy zostali sami ze zwierzętami” — dodaje Terka.

Podkreślmy, nie chodzi wyłącznie o duże hodowle, ale także o mniejsze — liczące kilka, do kilkunastu sztuk trzody. Całe to piotrkowskie zagłębie hodowlane, odpowiadające za 5% ogólnopolskiej produkcji świń zostało w dnia na dzień „zamknięte”.

Stada świń stoją, cena spada

Blokada sprzedaży zbiegła się z okresem świątecznym, kiedy rynek i tak działa wolniej. Każdy kolejny dzień przestoju oznacza dla hodowców realne straty.

Świnia ma swój optymalny termin sprzedaży. Po tym czasie cena idzie w dół, a dziś i tak jest mizerna” — słyszymy od hodowców.

Problem dotyczy szczególnie mniejszych gospodarstw, które współpracowały z lokalnymi zakładami. Jeden z nich nie posiadał pozwolenia na ubój świń ze strefy, choć — jak podkreśla właściciel — gdyby wiedział o decyzji wcześniej, mógł wystąpić o zgodę na skup zwierząt ze strefy z wyprzedzeniem.

Zakład by to załatwił, ale wszyscy zostali zaskoczeni” — mówi Terka.

„Dziki są w strefie, a rolnikom się dostaje”

Hodowcy zwracają uwagę na paradoks systemu. Świnie są zdrowe, oznakowane i kontrolowane, ale po wjeździe do zakładu „strefowość” znika w dokumentach.

Z powodu wystąpienia ASF u dzików, piotrkowski obszar hodowlany został objety strefą, mimo iż wszystkie stada świń w tym rejonie są zdrowe

fot. zrzut ekranu/GIW

Świnia wyjeżdża ode mnie jako strefowa, tańsza. Wjeżdża do zakładu ubojowego jako „strefowa”. Natomiast po uboju „strefowość” znika w dokumentach i jest pełnowartościowym mięsem o normalnej cenie. Dziki są w strefie, a rolnikom się dostaje” — podkreśla Janusz Terka.

Decydujące zdanie w sprawie obrotu mają lekarze weterynarii. choćby zakłady posiadające pozwolenia mogą zostać zablokowane decyzją administracyjną.

Jak lekarz powie „nie”, to właściciel zakładu nie ma nic do powiedzenia” — dodaje hodowca.

Mur jako rozwiązanie? W terenie nikt nic nie wie

Podczas spotkania hodowców z wiceministrem rolnictwa Jackiem Czerniakiem 23.12.2025 r. zapowiedziano m.in. budowę ogrodzenia izolującego dziki. W praktyce jednak informacje te nie znajdują potwierdzenia w terenie.

Samorządowcy z Sulejowa i Woli Krzysztoporskiej nic o tym nie wiedzą. Dyrektor Lasów Państwowych powiedział, iż nie ma żadnych ustaleń w sprawie budowy płotu” — relacjonuje Terka.

Na razie mowa jest o planach bezterminowych, nie o realizacji. Tymczasem — jak podkreślają rolnicy — ASF u dzików rozprzestrzenia się dalej w rejonie piotrkowskim, a czas działa na niekorzyść hodowców.

Stada świń w potrzasku systemu

Sytuacja w powiecie piotrkowskim pokazuje, jak stada świń mogą znaleźć się w potrzasku administracyjnych decyzji, mimo braku choroby w gospodarstwach. Nagłe wprowadzenie strefy, brak komunikacji i niejasne rozwiązania sprawiły, iż ciężar walki z ASF spadł na hodowców.

Zostaliśmy na święta ze świniami. Trzeba to jakoś przetrwać” — mówi Janusz Terka.

Dla wielu gospodarstw to nie jest problem wizerunkowy ani teoretyczny. To realne straty finansowe i pytanie, jak długo jeszcze system będzie „chory”, gdy stada świń pozostają zdrowe.

Idź do oryginalnego materiału