
Fed może obniżyć stopy już w grudniu. Czy to początek nowej fali hossy na rynku kruszców?
W ubiegły piątek złoto ponownie przypomniało, dlaczego od tysięcy lat uznawane jest za najpewniejszy miernik wartości. Po serii słabszych danych makroekonomicznych z USA notowania kruszcu poszybowały o niemal 3 proc., osiągając poziom 4 111 USD za uncję – najwyższy od ponad dwóch tygodni. Równocześnie srebro, platyna i pallad również zanotowały wzrosty, tworząc szeroką falę zakupową na rynku metali szlachetnych.
Według informacji Reutersa z 10 listopada 2025 r., impuls wzrostowy wywołały dane o spowolnieniu rynku pracy i słabszej aktywności konsumentów w Stanach Zjednoczonych. Wskaźnik nastrojów konsumenckich Conference Board spadł do najniższego poziomu od ośmiu miesięcy, a liczba nowych miejsc pracy była mniejsza od prognoz ekonomistów. Dla rynków oznacza to jedno – większe prawdopodobieństwo, iż Rezerwa Federalna obniży stopy procentowe już w grudniu.
„Słabe dane przechyliły szalę. Fed może już nie mieć pola do dalszego zacieśniania polityki” – powiedział Peter Grant, wiceprezes i starszy strateg metali w Zaner Metals, cytowany przez Reutersa. „Złoto zareagowało klasycznie – gdy rentowności spadają, inwestorzy wracają do aktywa, które nie generuje odsetek, ale chroni kapitał.”
Analitycy wskazują, iż za obecną siłą złota stoi nie tylko Fed, ale też szeroki kontekst gospodarczy. Dług publiczny USA przekroczył 35 bilionów dolarów, a koszty jego obsługi rosną w tempie najszybszym od wojny w Wietnamie.
„Rynek zaczyna kalkulować, iż w takiej sytuacji jedynym wyjściem jest inflacja i dalsze osłabienie dolara” – zauważył Ole Hansen, szef działu strategii surowcowej w Saxo Bank
Wzrostowi złota towarzyszyła szeroka poprawa nastrojów w sektorze metali. Srebro zyskało ponad 4 proc., przebijając poziom 50 USD za uncję. Platyna i pallad podrożały odpowiednio o 2,4 proc. i 3,1 proc., reagując na oczekiwania wzrostu popytu przemysłowego.
Jednocześnie wzrosła liczba otwartych pozycji w funduszach ETF. Według danych Bloomberga, fundusze oparte na złocie odnotowały największy jednodniowy napływ od sierpnia 2025 r. To sygnał, iż do gry wracają duzi inwestorzy instytucjonalni, którzy przez ostatnie miesiące trzymali się z boku.
Rynek fizyczny również nie pozostaje obojętny. Dealerzy w Hongkongu i Dubaju raportują rosnące zamówienia na sztabki o wadze jednej uncji, a popyt w Chinach utrzymuje się mimo ostatnich zmian podatkowych.
Czy to już początek nowej fali hossy? Analitycy są ostrożni. „Dopóki złoto utrzymuje się powyżej 4 000 USD, trend pozostaje wzrostowy” – ocenia Edward Meir, analityk Marex Spectron. – „Jednak by mówić o kolejnym etapie hossy, potrzebne byłoby trwałe przebicie poziomu 4 200 USD.”
Dla inwestorów indywidualnych oznacza to powrót do klasycznych strategii: utrzymywania ekspozycji na kruszce i czujnego obserwowania danych z USA. W końcu to właśnie te dane w 2025 r. decydują, jak długo jeszcze złoto będzie błyszczeć w blasku globalnej niepewności.

2 godzin temu










