Claas Columbus – pierwszy europejski kombajn “dla mas”. Z silnikiem… Garbusa

5 godzin temu

W rozwoju niemal każdego produktu przychodzi, czas gdy ktoś wpada na pomysł sukcesu poprzez upowszechnienie budżetowej wersji wśród mas. Claas zrobił to po mistrzowsku, dlatego warto przypomnieć sobie historię modelu Columbus.

Historia firmy Claas zaczęła się na początku XX wieku. W roku 1913 po założeniu małego przedsiębiorstwa August Claas wraz z braćmi rozpoczął wytwarzanie snopowiązałek. Rok później przedsięwzięcie nabrało tempa i formalnego ujęcia w postaci firmy “Gebrüder Claas”. Prawdziwy rozgłos firma zyskała po wynalezieniu i opatentowaniu unikalnego na tamte czasy supłacza ze swobodną wargą górną, który sprawił, iż snopowiązałki stały się niemalże niezawodne i znacznie mniej uciążliwe podczas obsługi.

Bracia Claas gwałtownie dostrzegli, iż przyszłość maszyn rolniczych należy do takich, które będą innowacyjne, niezawodne i pomogą rolnikom zwiększyć wydajność pracy. Nie dziwi więc fakt, iż ich zainteresowanie skradły bardzo egzotyczne wówczas w Europie maszyny, jakimi były kombajny. Z racji rozdrobnionej struktury gospodarstw oraz ogólnego dość niskiego poziomu techniki, skomplikowane konne kombajny z USA czy Australii nigdy nie upowszechniły się na starym kontynencie, a firmy amerykańskie nie były raczej zainteresowane ich miniaturyzacją.

Pierwszy kombajn w Europie

Sporadycznie trafiały się mniejsze maszyny wytwarzane na zamówienia dużych folwarków. Dla braci z Harsewinkel to była szansa. Już w 1936 roku gotowy był prototyp pierwszego kombajnu ciąganego, który po testach w folwarku w miejscowości Zschernitz został tam na dobre, a MDB czyli Mäh-Dresch-Binder (Koś-Młóć-Wiąż) rok później trafił do seryjnej produkcji. Od nazwy maszyny Claasa wzięła się także nazwa kombajn w języku niemieckim – Mähdrescher, po odrzuceniu członu oznaczającego wiązanie, gdyż kolejne konstrukcje wcale nie musiały wiązać słomy, ale o tym za chwilę.

Passa trwała do roku 1943 i objawiła się wyprodukowaniem 1400 sztuk MDB, kiedy to producenci maszyn innych niż wojskowe nie mogli liczyć na dostawy surowców. Jeszcze przed zawieszeniem produkcji firma miała już niemal gotowego następcę, czyli model Super z całkowicie metalową konstrukcją.

Model Junior – Automatic, z regulacją szczeliny ale w zmniejszonej wersji, można powiedzieć, iż pod wieloma względami jest to poprzednik Coluombusa, fot. GS

Produkcja została rozpoczęta wraz ze wznowieniem działalności w 1946 roku, a model Super wraz z odmianami Junior i Automatic rozszedł się w ilości 65 tys. sztuk na całym świecie wyznaczając nową jakość. Gdyby sukces modelu Super uśpił czujność braci Claas, to prawdopodobnie firma nie przetrwałaby do dzisiejszych czasów. Tak się jednak nie stało, bowiem innowacja została wpisana do zakładowego słownika na pierwszym miejscu. Tak narodziła się koncepcja, by kombajn otrzymał własny napęd i stał się niezależną maszyną.

Takie próby miały już miejsce w przypadku modelu Super, gdyż występował on z własnym silnikiem, co pozwalało na obniżenie wymagań wobec ciągnika – Super z silnikiem z Käftera, wymagał zaledwie 15-konnego ciągnika. Na prawdziwy samobieżny kombajn przyszła pora w roku 1952 – Hercules (później oficjalnie SF). Kombajn imponował parametrami i możliwościami – w najwyższych wersjach mógł mieć heder o szerokości 3,6 metra. Był to jeden z najsławniejszych, ale także najdroższych kombajnów na ówczesnych polach. Tutaj dochodzimy do momentu, w którym, narodziła się koncepcja ekonomicznej linii maszyn żniwnych Claas.

Claas Columbus dołącza do Herculesa

Nowy kombajn miał być tańszy od Herculesa, który choćby w najmniejszych wariantach kosztował niemało. Celem było przecież dotrzeć do obiorców, którzy albo użytkowali właśnie model Super, albo zastanawiali się nad małymi maszynami konkurencji. Konstrukcja została więc oparta o dotychczasowy bestseller – Super-Junior Automatic (heder 1650 mm, bęben 450-1250 mm), ale z uwzględnieniem zmian jakie wprowadzono w Herculesie, czyli całkowicie jednokierunkowy przepływ materiału, zarzucając system z MDB.

Sześcioprętowy bęben w nowym kombajnie miał 450 mm średnicy i 800 mm szerokości, ale nowy układ umożliwił podniesienie wydajności. Dodatkowo można było nieco zwiększyć szerokość cięcia z 1650 mm do 1800 mm. Z modelu Automatic, została przeniesiona możliwość hydraulicznej regulacji szczeliny. Columbus – bowiem taką nazwę otrzymał nowy kombajn, miał trzy klawisze wytrząsające o szerokości 266 mm.

Napęd z Garbusa czyli VolksMähdrescher

To co jednak było najważniejsze, to całość udało się napędzić dzięki silnika VW 122, a więc używanym na szeroką skalę w przeróżnych powojennych konstrukcjach w RFN, nie tylko samochodach VW Typ 1 i Typ 2. To pozwoliło na znaczne obniżenie kosztów, a także przekonanie sceptycznych rolników, iż w razie potrzeby każdy poradzi sobie z naprawami, a ceny i dostępność części będą na zadowalającym poziomie.

Więcej niż zadowalający był dostęp do silnika, który w zasadzie wisi nad prawym przednim kołem niemal nieobudowany. Jedynie pod i nad silnikiem znajdują się nieduże osłony. Po przeciwnej stronie, nad kołem lewym, znajduje się podest dla kombajnisty. Eksploatację ułatwia ogromny siatkowy filtr wstępny, który można było łatwo czyścić, oraz rewelacyjny dostęp do pozostałych komponentów napędu, które w późniejszych egzemplarzach otrzymywały jedynie siatkowe osłony.

Silnik VW o pojemności 1,1 l w modelu z 1959 roku, bez osłony dolnej i daszku, fot. GS

Czterocylindrowy, chłodzony powietrzem i olejem silnik o pojemności 1,1 i mocy 27 KM został z czasem zastąpiony przez jednostkę 1,6 i mocy 38 KM, która uchodziła za jedną z najlepszych odmian boksera VW. Radziła sobie także z dodatkową dedykowaną prasą, a przy tym wciąż oferowała niezłą ekonomię. Dla najbardziej wymagających został przygotowany wariant z silnikiem OM 636 firmy Mercedes-Benz o mocy 34 KM lub, co zdarzało się sporadycznie, Perkinsem A4.107.

Napęd realizowany był zawsze poprzez trzystopniową przekładnię z jednym biegiem wstecz oraz wariatorem zapewniającym płynną regulację prędkości. Bogata była za to paleta opcji, począwszy od tego co ma się dziać ze słomą – standardowo układaną w pokosy, a w opcji była możliwość zainstalowania rozdrabniacza słomy lub dedykowanej prasy kostkującej. Ziarno mogło być przechowywane w zbiorniku o pojemności 1100 l albo pakowane do worków – wówczas kombajn wymagał dodatkowej osoby do obsługi workownicy. Całkowicie podstawowy Claas Columbus z podestem do załadunku worków oraz układaniem słomy w pokosy ważył zaledwie 2100 kg, mierzył 8700 mm długości, 2800 mm szerokości, oraz 2450 mm wysokości.

Ten wzmocniony

Swoistą wersją DeLuxe był model eksportowy nazwany „Europa”, który standardowo był wyposażany we wzmocniony silnik OM o mocy 45 KM, większy zbiornik z Herculesa (1700 l) oraz szerszy heder 2100 mm, który można było dobrać za dopłatą także do późniejszych Coluombusów, a także nieco zmienione przełożenia w skrzyni biegów, co było możliwe dzięki większej mocy silnika.

Następcą ekonomicznego Columbusa stał się model Comet, który przejął od pierwowzoru nieduże gabaryty, proste rozwiązania oraz ogólny zamysł konstrukcyjny na maszynę skierowaną do odbiorców z mniejszych gospodarstw. O sukcesie rodziny Columbus/Europa może świadczyć ponad 60 tys. wyprodukowanych i sprzedanych maszyn – trzy razy więcej od Herculesa.

Idź do oryginalnego materiału