Claas Jumbo – kombajn, który powstał za wcześnie

8 godzin temu

W świecie maszyn rolniczych nie brakuje konstrukcji odważnych, szalonych, a czasem wręcz pięknych w swojej dziwaczności. Jedną z takich legend, choć bardziej z krwi i aluminium niż z pola i kurzu, był Claas Jumbo, znany też jako Orion, a wśród wtajemniczonych – po prostu „tłuścioch”.

Patrząc na niego trudno go pomylić z czymkolwiek innym. To nie był kombajn, to była wizja przyszłości, która zabłądziła o pół wieku za wcześnie. Ale jak zawsze zacznijmy od początku.

Claas zaprezentował ten prototypowy kombajn podczas 51. wystawy DLG w Kolonii – i choć minęły dekady, pamięć o tej maszynie wciąż elektryzuje fanów techniki rolniczej, konstruktorów i… estetów.

Bo choć wyglądał jak beczka na kołach z doszczepionym hederem, nie sposób odmówić mu futurystycznego uroku. Gdyby Ridley Scott kręcił „Blade Runnera” na niemieckiej wsi, to właśnie Jumbo jeździłby po zbożu w migającym świetle neonowych lamp.

Forma przed treścią?

W czasach, gdy większość kombajnów przypominała kanciaste pudła z rurą, Claas pozwolił sobie na gest rodem z salonu samochodowego – opływowe kształty, nietypowa kabina, nowoczesne linie. Czy to było praktyczne? Pewnie nie do końca. Czy potrzebne? Na tamte czasy – niekoniecznie. Ale czy ważne? Bez dwóch zdań.

Bo „tłuścioch” był manifestem odwagi. Pokazywał, iż technika rolnicza to nie tylko walka o wydajność, ale też emocje, estetyka, komfort pracy.

Claas Jumbo miał być nie tylko wydajny – miał być kombajnem przyszłości: ergonomicznym, intuicyjnym, przyjaznym dla operatora. Idea wyprzedzająca epokę, zanim jeszcze ktokolwiek w ogóle pomyślał, iż rolnik może oczekiwać czegoś więcej niż tylko suchego ziarna w zbiorniku.

Tak miały wyglądać kombajny – twierdził 55 lat temu Claas. I tak wyglądają

Powstały zaledwie 22 egzemplarze. Nigdy nie ruszyła produkcja seryjna. Nie wiadomo, czy zaważyły na tym koszty, techniczne wyzwania, czy może fakt, iż rynek rolniczy w latach 70. nie był gotów na taką rewolucję. Być może – jak to często bywa – geniusz został uznany za szaleństwo, a wizjonerzy musieli ustąpić miejsca księgowym.

Jak na przełom lat 60. i 70. XX wieku, to Clas Jumbo miał bardzo futurystyczny wygląd, fot. mat. prasowe

Dziś Claas Jumbo to biały kruk, obiekt westchnień kolekcjonerów i nostalgiczna legenda, która mogłaby ubarwić nasze pola, gdyby tylko dano jej szansę. Trzeba jednak przyznać: mimo iż nie trafił na masową skalę do gospodarstw, jego duch wciąż unosi się nad współczesnymi kombajnami.

Obłe linie, wystająca niczym kiosk łodzi podwodnej kabina, dbałość o komfort, design – to wszystko, co dziś traktujemy jako standard, kiedyś było futurystyczną ekstrawagancją. Jumbo wydeptał tę ścieżkę jako pierwszy. Kto by się tego spodziewał po praktycznych Niemcach.

Claas – firma z fantazją

Historia Jumba pokazuje też coś jeszcze – iż Claas to nie tylko fabryka maszyn, ale też laboratorium marzeń. Firma, która nie bała się pójść pod prąd, zaryzykować, zaprojektować coś, co bardziej przypominało rzeźbę niż narzędzie pracy.

I choć Jumbo pozostał ciekawostką, to jego znaczenie historyczne jest nie do przecenienia. Był świadectwem odwagi i kreatywności – wartości, których dzisiaj często brakuje w zunifikowanej, księgowo zaprojektowanej technice.

Gdyby trafił do produkcji, być może dziś mielibyśmy na polach więcej maszyn, które budzą emocje nie tylko swoją mocą, ale też urodą. A tak, pozostaje nam tylko wspominać. I patrzeć z lekkim uśmiechem, gdy nowoczesne kombajny zaczynają przypominać… no właśnie, „tłuściocha”.

Bo może forma to też treść, a technika rolnicza nie musi być tylko użyteczna – może być też piękna.

Idź do oryginalnego materiału