Polska staje się świadkiem kolejnego politycznego rozłamu. Michał Kołodziejczak, dotychczasowy wiceminister rolnictwa, „niespodziewanie” ogłosił swoje odejście z rządu, rzucając cień na współpracę z ministrem Czesławem Siekierskim i ujawniając kulisy wewnętrznych tarć w resorcie. Jego decyzja, poprzedzona tygodniami spekulacji, zwiastuje dalsze napięcia w polskim rolnictwie, które, zdaniem Kołodziejczaka, stoi w obliczu poważnych wyzwań i wymaga “silnego głosu” oraz “jedności”. Co wydarzyło się w MRiRW?
Odmienne wizje i spór o tempo działania. Co w trawie piszczy?
Kołodziejczak otwarcie przyznał, iż jego wizja rozwoju polskiego rolnictwa oraz tempo prac okazuje się nieco inna niż ta prezentowana przez ministra Siekierskiego. Chociaż zaznaczył, iż nie ocenia, która wizja jest lepsza, to jednoznacznie podkreślił potrzebę szybkiego podejmowania decyzji w obliczu uciekającego czasu i braku następców w polskiej wsi. Wiceminister, będący praktykującym rolnikiem, chwalił polskich rolników za ich dynamikę i zdolność do szybkiego działania.
Zasygnalizował, iż właśnie tej dynamiki zabrakło mu w ministerstwie, gdzie decyzje muszą być podejmowane szybko. Co więcej, Kołodziejczak już kilka tygodni temu informował o chęci opuszczenia resortu, a moment swojej rezygnacji – po wyborach prezydenckich i wotum zaufania dla rządu – wybrał świadomie, by “nie wprowadzać jakiegokolwiek zamieszania”.
Ukryte barykady. Krytyka Siekierskiego
Kołodziejczak nie omieszkał uderzyć w “machinę administracyjną”. W kontrowersyjnych słowach oskarżył, iż wielu osobom często zależy na obsadzaniu różnych stanowisk w instytucjach rolnych tysiącami politycznych nominatów, zamiast fachowców, którzy znają się na rzeczy i mają praktykę. Tę aluzję można interpretować jako pośredni zarzut pod adresem Siekierskiego, który jako minister miałby odpowiadać za te wpływy. Co więcej, Kołodziejczak jasno wyraził, iż nie zamierza firmować swoją twarzą polityki, z którą nie do końca się zgadza, widząc w niej bardzo dużo zagrożeń.
Przyznał również, iż wiele z jego projektów było „bombardowanych” z różnych stron, co uniemożliwiło ich wprowadzenie. Kołodziejczak, który przyszedł do resortu z konkretnymi pomysłami, czuł się ograniczony w ich realizacji. Dodatkowo wskazał, iż podlegały mu jedynie dwa departamenty, co nie dawało szerokiego pola do działania, a kooperacja z dyrektorami była utrudniona.
Niezrealizowane ambicje. Walka o wpływy
Odejście Kołodziejczaka może być interpretowane jako kulminacja frustracji związanej z brakiem realnego wpływu i swobody działania w ministerstwie. Z jednej strony deklarował, iż jego misją była pomoc Siekierskiemu, z drugiej jasno stwierdził, iż nie dano mu zrealizować pomysłów, z którymi przyszedł. Teraz to minister Siekierski ponosi odpowiedzialność za to, w jaki sposób resort pracuje, a Kołodziejczak ironicznie zasugerował, iż bez jego dynamiki może będzie Siekierskiemu łatwiej.
Przyszłość „wojownika wsi”: Kołodziejczak poza MRiRW
Mimo rezygnacji z funkcji wiceministra, Michał Kołodziejczak nie zamierza rezygnować z walki o polskie rolnictwo. Obiecał rolnikom, iż zmienia miejsce, zmienia pozycję, ale nie zmienia celu, którym zawsze będzie silne polskie rolnictwo. Zapowiedział, iż w nadchodzących tygodniach i miesiącach skupi się na przedstawianiu szerokiej wizji dla polskiego rolnictwa i tworzeniu konkretnych programów. Kluczowym elementem jego przyszłych działań ma być także budowanie kadr i zapewnienie fachowców dla instytucji rolnych w Polsce, co stanowi bezpośrednie nawiązanie do jego krytyki politycznego obsadzania stanowisk. Kołodziejczak jasno zadeklarował, iż wraca do rolników, podkreślając swoją gotowość do dalszej pracy na ich rzecz, niezależnie od zajmowanego stanowiska. Nawoływał ponadto do zachowania jedności w obliczu wyzwań takich jak Mercosur czy Zielony Ład.