Głównym argumentem „za” jest zdaniem zwolenników skuteczne wyrównanie międzyrzędzi. Faktycznie, po wiosennym czy letnim przejeździe kosiarką bijakową obok skoszonej trawy widzimy również duże ilości ziemi z kretowisk i innych nierówności. Jednak właśnie to wyrównanie będzie kosztowało nas szybsze zużycie młotków.
Nie będziemy rozwodzić się nad konstrukcją obu typów maszyn, ponieważ każdy sadownik doskonale wie, o co chodzi. Mając na uwadze cykliczne koszenie trawy kosiarką bijakową, warto przede wszystkim zwrócić uwagę dwa główne ujemne czynniki tej decyzji.
- Szybsze zużycie młotków bijakowych. Oznacza to częstszy i znacznie droższy serwis niż w przypadku tradycyjnej kosiarki pielęgnacyjnej/sadowniczej.
- Większe obciążenie ciągnika. Po co nadmiernie eksploatować traktor, zwłaszcza jeżeli mamy w gospodarstwie zwykłą kosiarkę pielęgnacyjną?
– jeżeli ktoś gospodaruje na małym areale sadu, powiedzmy do 3 hektarów, to wówczas wystarczy nam kosiarka bijakowa do koszenia trawy i rozdrabniania. Przy większych areałach nie ma to moim zdaniem sensu. Po to wymyśliliśmy kosiarki pielęgnacyjne, żeby kosić nimi trawę – mówi z uśmiechem Jan Nowakowski, dystrybutor maszyn z gminy Mogielnica.
