Kryzys w Airbusie! Dostawy opóźnione przez… brak foteli

12 godzin temu

Kiedy mowa o opóźnieniach w dostawach samolotów, większość osób odruchowo wskazuje na problemy z silnikami czy kadłubami. Jednak dziś to nie one są największym zmartwieniem europejskiego giganta w produkcji samolotów. Kryzys w Airbusie wybuchł przez zaskakujący czynnik – fotele pasażerskie. Rosnące zapotrzebowanie na nowe maszyny zbiega się bowiem z gigantycznym napięciem w łańcuchu dostaw siedzeń, które coraz mocniej zakłócają harmonogramy największego europejskiego producenta samolotów.

Kryzys w Airbusie trwa

Na pierwszy rzut oka fotele mogą wydawać się mało istotnym elementem w porównaniu do skomplikowanych podzespołów lotniczych. Jednak w praktyce ich produkcja wymaga niezwykle rozbudowanego łańcucha dostaw, zaangażowania dziesiątek dostawców z całego świata oraz czasochłonnej certyfikacji bezpieczeństwa. Producent przyznaje, iż wyzwania związane z wyposażeniem kabiny mogą wpływać na tempo dostaw jeszcze przez kilka lat, a ten swoisty kryzys w Airbusie może potrwać choćby do 2027 roku.

Podobne trudności przeżywa także Boeing. W ostatnich miesiącach niektóre egzemplarze modelu 787 utknęły w fabrykach, bo brakowało im kluczowych elementów kabiny. Jednak to Airbus jest dziś w centrum uwagi, bo europejski producent nie nadąża z dostawami samolotów szerokokadłubowych, które są najbardziej dochodowe i strategiczne dla największych przewoźników.

Gdzie tkwi największy problem? W klasach premium. To tam proces projektowania, zamawiania i montażu foteli jest najbardziej złożony. Często zdarza się, iż samolot stoi gotowy do odbioru, ale nie można go przekazać klientowi, bo… brakuje kluczowych elementów kabiny.

Czytaj też: Historyczna umowa! Airbus dostarczy nowe samoloty A220 dla LOT-u

Dla linii lotniczych siedzenia w klasach biznes i pierwszej to nie tylko komfort dla pasażera, ale przede wszystkim ogromny potencjał zarobku. Według Tronos Aviation Consultancy w ciągu najbliższych dziesięciu lat linie będą potrzebować ponad 8 milionów foteli, o łącznej wartości aż 52 miliardów dolarów. Jeden fotel klasy biznes potrafi kosztować od 80 do choćby 100 tysięcy dolarów, a za w pełni spersonalizowane siedzenie w pierwszej klasie linie płacą choćby milion dolarów za sztukę.

Nie powinno więc dziwić, iż przewoźnicy, chcąc zdobyć pasażerów szukających luksusu, coraz częściej inwestują w rozbudowane, niestandardowe konfiguracje. Jednak im bardziej skomplikowane zamówienia, tym większe wyzwanie dla producentów foteli i tym dłuższy czas potrzebny na dostarczenie gotowego produktu.

Seat shortages are adding pressure to Airbus’ delivery timelines as increased demand for new aircraft clashes with limited availability. Discover how these supply chain challenges are impacting major manufacturers. Read more about this critical issue here: https://t.co/sTxUVWxoSE

— Airline Hub (@AirlineHub1) July 2, 2025

Airbus i Boeing w tym samym potrzasku

Fotele klasy premium to konstrukcje składające się choćby z tysiąca części, pochodzących od kilkudziesięciu dostawców w kilkunastu krajach. Ta złożoność sprawia, iż każda najmniejsza przerwa w łańcuchu dostaw – czy to spowodowana brakami kadrowymi, czy opóźnieniami u podwykonawców – od razu przekłada się na cały harmonogram produkcji samolotów.

Najwięksi gracze w branży foteli, tacy jak Safran czy Collins Aerospace, wiedzą, iż muszą zmienić swoje podejście, by sprostać rosnącym wymaganiom. Safran wprowadził platformowe projektowanie siedzeń – linie lotnicze mogą wówczas personalizować wygląd foteli w ograniczonym zakresie, bez konieczności przechodzenia przez pełen cykl projektowy i certyfikacyjny od zera. To pozwala skrócić czas realizacji i ograniczyć ryzyko wąskich gardeł.

Z kolei Collins Aerospace koncentruje się na projektach modułowych. Dzięki nim można elastycznie dopasować fotel do różnych grup pasażerów: rodzin, osób starszych czy młodych podróżników premium. Jednocześnie coraz więcej producentów foteli zaczyna odrzucać najbardziej niestandardowe zamówienia, które mogą zbyt mocno wydłużyć proces produkcji i nieść ryzyko finansowe.

Kryzys w Airbusie trwa, a producent nie ukrywa, iż rozważa wprowadzenie mechanizmów kontraktowych nakładających kary za opóźnienia wynikające z dostaw foteli. Gigant lotniczy analizuje też szerszą standaryzację kabin, by w przyszłości unikać podobnych problemów. Jednak dla linii lotniczych, które chcą przyciągnąć pasażerów luksusem i wyjątkowym designem kabin, oznacza to ryzyko mniejszej personalizacji.

Airbus zamiast Embraera? LOT finalizuje duży przetarg na zakup samolotów!

Znajdziesz nas w Google News

Idź do oryginalnego materiału