
Microsoft zdecydował się zakazać pracownikom korzystania z aplikacji sztucznej inteligencji chińskiego startupu Deepseek. Firma usunęła ją także ze swojego sklepu z aplikacjami, wskazując na zagrożenia związane z przepływem danych do Chin i możliwością generowania treści powiązanych z propagandą. Choć sprawa została nagłośniona w kontekście przesłuchania w Senacie USA, ma znacznie szerszy kontekst – i technologiczny, i geopolityczny.
Deepseek to jeden z dynamicznie rozwijających się chińskich projektów AI, budujących duże modele językowe na wzór ChatGPT. Ich rosnąca popularność – także poza Chinami – wzbudza niepokój Zachodu, zwłaszcza iż chińskie prawo wymusza na lokalnych firmach dzielenie się danymi z rządem. Microsoft, jako główny partner OpenAI i globalny gracz w wyścigu AI, wysyła jasny sygnał: tolerancja dla nieprzejrzystych źródeł AI się kończy.
To nie pierwszy raz, gdy amerykańskie firmy odcinają się od chińskich dostawców wrażliwych technologii – ale tym razem chodzi o rynek, który dopiero się kształtuje. Dla europejskich firm technologicznych to także moment na refleksję: gdzie leży granica zaufania do zewnętrznych narzędzi AI i jak ją skutecznie wyznaczyć w praktyce.
Czy AI stanie się kolejnym polem cyfrowego rozdziału świata – tak jak infrastruktura 5G? Microsoft wydaje się już znać odpowiedź.