Wieczór, środek tygodnia, godzina 22. Normalnie w tym czasie na drogach gminy Czarnia króluje cisza, czasem zakłócana przez powracające z pola traktory. Ale w minioną środę (3 września) w ruch poszedł zestaw z przyczepą pełną… obornika. I to właśnie ten ładunek – jak podejrzewamy – miał spory wpływ na „styl jazdy” załogi ciągnika.
Policjanci z Myszyńca dostrzegli maszynę, której tor jazdy przypominał bardziej narciarski slalom gigant niż utrzymywanie się na pasie ruchu.
Mundurowi dali sygnały świetlne i dźwiękowe, ale kierujący traktorem uznał najwyraźniej, iż najlepiej sprawdzi się taktyka „uciekamy – może się uda”. Traktor z obornikiem poruszał się całą szerokością jezdni, skutecznie uniemożliwiając wyprzedzanie.
A żeby nie było nudno – w trakcie tej brawurowej jazdy dwaj panowie w kabinie postanowili… zamienić się miejscami za kierownicą. Trudno powiedzieć, czy to miało podnieść komfort podróży, czy poprawić „osiągi” pojazdu, ale efekt był taki, iż po kilkuset metrach zestaw w końcu się zatrzymał.
Na miejscu kierowcy siedział 20-latek – po użyciu alkoholu, bez prawa jazdy. Obok niego, w roli pasażera, 24-latek – i tu sprawa jeszcze ciekawsza: 2,5 promila alkoholu w organizmie i cofnięte już wcześniej uprawnienia do kierowania.
Dwóch kierowców, zero prawa jazdy, a do kompletu przyczepa obornika – zestaw żywcem zaczerpnięty z filmów Stanisława Barei.
Panowie zostali zatrzymani, a teraz zamiast orki, obornika i jazdy po drogach czeka ich spotkanie z prokuratorem i sędzią.
Młodszy odpowie za jazdę po alkoholu i bez uprawnień. Starszy – za niezatrzymanie się do kontroli, kierowanie w stanie nietrzeźwości i również za brak uprawnień.
Warto przypomnieć, iż niezatrzymanie się do kontroli to nie „chłopski wybieg”, tylko przestępstwo, za które grozi choćby 5 lat więzienia i obowiązkowy zakaz prowadzenia pojazdów. Czyli – paradoksalnie – obaj panowie będą mieli teraz jeszcze dłuższe „wakacje od kierownicy”.
Trzeba tu przypomnieć, że: „obornik to nawóz, nie napęd”. W tym przypadku zawartość przyczepy nie tylko nie pomogła w ucieczce, ale wręcz dodała całej historii ciężaru – dosłownie i w przenośni.
Morał? Zanim wsiądziesz do traktora – lepiej sprawdź nie tylko paliwo i ciśnienie w kołach, ale i trzeźwość kierowcy. Bo inaczej cała droga skończy się w policyjnym areszcie, a obornik zamiast w polu, wyląduje na płatnym policyjnym parkingu.