Piekło nad Krakowem: Grad zmasakrował uprawy warzyw. Koniec sezonu dla wielu rolników

15 godzin temu

Miniona noc okazała się katastrofą dla producentów warzyw i rolników, którzy swoje gospodarstwa prowadzą w południowej części Polski. Superkomórka burzowa, która przyniosła silne porywy wiatru, nawalny deszcz i grad mierzony w centymetrach, wyrządziła ogromne szkody w uprawach. Ucierpiały również budynki w gospodarstwach. Skala zniszczeń jest ogromna. W wielu przypadkach sezon zakończył się w zaledwie moment. Ogromne koszty produkcji, włożona praca – wszystko poszło na marne.

Kataklizm nad Krakowem. Zaatakował i nic nie zostawił

W godzinach nocnych sytuacja nad Krakowem i na północ od miasta pozostawała niezwykle groźna. Superkomórka burzowa, która zaatakowała tamtejsze regiony, okazała się bowiem nadzwyczaj silna. Warto przy tym zaznaczyć, iż tereny położone na północ od Krakowa są znane z produkcji szerokiej gamy warzyw. Na tym etapie sezonu królują tam kapusta i kalafior, jednak producenci nierzadko stawiają również na marchew, cebulę, buraki ćwikłowe czy inne warzywa. Sprzedaż wyprodukowanych plonów dla większości tamtejszych gospodarstw stanowi podstawowe źródło dochodu.

Producenci nie mają jednak łatwo. Na początkowym etapie sezonu występowały liczne przymrozki. Zmusiło to gospodarzy do dodatkowych inwestycji, które miały na celu zabezpieczenie roślin przed negatywnymi skutkami ujemnych temperatur. W ostatnich tygodniach sytuacja stopniowo się unormowała i wszystko wskazywało, iż sezon przebiegnie pomyślnie. Uprawa warzyw wiąże się jednak z nieustannym ryzykiem. Rośliny, jeżeli nie ulegną wysokiej presji ze strony chorób czy szkodników, wciąż pozostają zagrożone z uwagi na grad czy silne, nawalne opady deszczu.

Nie inaczej było w tym przypadku. Superkomórka, która wystąpiła w Krakowie i północnych regionach od miasta, okazała się katastrofą dla producentów warzyw. Kataklizm był silny, niezwłocznie wydano najwyższy, trzeci stopień zagrożenia. Wówczas było jednak zbyt późno, by zabezpieczyć dobytek w gospodarstwach. Producenci zostali skazani na bardzo silne porywy wiatru, który osiągał do 120 km/h, a według relacji niektórych mieszkańców, podmuchy były znacznie silniejsze. Nie to było jednak najgorsze. Okoliczne plantacje, pomijając silne opady deszczu, zostały wręcz zmasakrowane przez grad. Gradziny, jak relacjonują producenci, osiągały kilka centymetrów.

Warto wskazać, iż choćby niewielki grad może wyrządzić olbrzymie szkody w młodych roślinach. Tymczasem, region został zbombardowany przez gradziny osiągające po kilka centymetrów. Nie trzeba tłumaczyć, iż w większości przypadków wiąże się to ze 100% stratami w plonie. Najgorszy jest w tym fakt, iż wiele warzyw było niemal gotowych do zbioru. Kapusta czy kalafior – gatunki te osiągnęły dojrzałość zbiorczą w wielu gospodarstwach. To prawdziwa tragedia dla producentów, których dotknął opisywany kataklizm. Tragedia, która niesie za sobą olbrzymie koszty.

Sezon się skończył

Sezon dla wielu gospodarzy, którzy włożyli w produkcję całe serce, skończył się w mgnieniu oka. Warto przy tym wskazać, iż produkcja warzyw nie jest tania i jest niezwykle czasochłonna. Każdy producent musi rozpocząć pracę od przygotowania stanowiska, co wiąże się z dużym wydatkiem na paliwo rolnicze i eksploatacją maszyn. Wliczyć należy koszt profesjonalnych nasion, koszt przygotowania lub zakupu rozsady, a także kwestie związaną wykonaniem analiz gleby, wykonaniem planu nawożenia i aplikacją poszczególnych składników pokarmowych, a to wciąż ułamek kosztów.

Co więcej, producenci nie mają innych możliwości. Sezon trwa, natomiast wiele gatunków i odmian cechuje się długim okresem wegetacji. Ponowne nasadzenia nie zawsze będą możliwe, a choćby jeżeli istnieje taka opcja, wiąże się ona z dodatkowymi kosztami, których nikt poszkodowanym nie zwróci. Warto tu przypomnieć, iż produkcja jest podstawowym źródłem dochodu dla wielu gospodarstw. Co więc mają zrobić gospodarze, którzy utracili większość lub wszystkie warzywa w wyniku kataklizmu?

Olbrzymie szkody. Niszczycielska siła natury

Sytuacja eskalowała bardzo szybko. Co gorsza, superkomórka burzowa uderzyła dosłownie w największe zagłębia produkcyjne. – Gmina Kocmyrzów-Luborzyca i Koniusza po sezonie – informował niedługo po zdarzeniu Mirosław Kupiec, producent z okolic Proszowic, czyli jednego z kluczowych regionów produkcyjnych. Na tym się jednak nie zakończyło – straty notowane są w wielu regionach, w których pojawiła się anomalia. Można tu niestety wymieniać bez końca. I nie dotyczy to tylko województwa małopolskiego, kataklizm pojawił się chociażby w okolicach Sandomierza czy Kraśnika, również niosąc za sobą falę zniszczeń. Warto dodać, iż nie dotyczą one tylko upraw warzyw. Szkody zostały wyrządzone również bezpośrednio w gospodarstwach. Zerwane czy uszkodzone dachy budynków gospodarczych nie są rzadkością. Wszystko za sprawą tej samej komórki burzowej.

Trud poszedł na marne. Co dalej?

Sytuacja, której doświadczyli producenci z południowych regionów Polski, pozostaje prawdziwą tragedią. Raz jeszcze przypomnijmy, każdy z gospodarz ciężko pracował przez ostatnie miesiące, aby wyprodukować warzywa, które spełnią restrykcyjne normy i zmieniające się oczekiwania konsumentów. Liczba godzin, które każdy z producentów poświęcił, aby zajmować się i doglądać uprawy, zdecydowanie wykracza poza zwykłą pracę na etacie. Wszystko po to, aby w kilkanaście minut stracić wszystko, a w tym możliwość zwrotu kosztów. Nie wspominając o jakimkolwiek zysku.

Idź do oryginalnego materiału