Polskie hutnictwo na krawędzi. "Już nie wiemy jakich słów używać"

2 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Prezes Zarządu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Mrosław Motyka podczas posiedzenia Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych (ESK) zwracał uwagę na to, iż problemy polskiego hutnictwa, to także problemy miast, w których działają huty, gdyż zapewniają miejsca pracy i dopływ pieniędzy. - Gdy nam się źle wiedzie, im także - mówił.




Jak pisaliśmy pod koniec lipca na łamach Interii - polskie hutnictwo walczy z kryzysem. Produkcja stali spadła do najniższego poziomu w powojennej historii, a zatrudnienie w sektorze zmniejszyło się aż sześciokrotnie od 1989 roku - podawała Hutnicza Izba Przemysłowo - Handlowa. Polscy hutnicy uważają, iż ich problemy wynikają głównie z polityki Unii, liberalizacji handlu z Ukrainą, oraz importu taniej stali z Chin. Eksperci zwracali uwagę na to, iż w 2024 roku ok. połowa ukraińskiej stali trafiła do Polski, w tym głównie pręty zbrojeniowe i blachy kręgowane - typowe produkty krajowych hut. Hutnicy obawiają się także skutków unijnej polityki dekarbonizacyjnej i utraty konkurencyjności na rynku unijnym. Unia chce m.in. wspierać produkcję stali niskoemisyjnej przy użyciu energii odnawialnej, wodoru i surowców recyklingowanych.Reklama

Kryzys w polskich hutach. "Hutnictwo będzie potrzebne zawsze"


We wtorek, 5 sierpnia odbyło się posiedzenia Komisja do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych (ESK) dotyczące konkurencyjności polskiego przemysłu stalowego w kontekście polityki dekarbonizacyjnej i handlowej UE oraz skutków liberalizacji handlu z Ukrainą. Wziął w nim udział Mirosław Motyka - prezes zarządu HIPH, który mówił, iż "polskie hutnictwo jest na krawędzi". - Już nie wiemy jakich słów używać, żeby te dramatyczne słowa zostały przekute w działania. [...] Hutnictwo będzie zawsze potrzebne. Stal będzie zawsze używana - mówił Mirosław Motyka, zwracając uwagę na obecną sytuację geopolityczną.



Kryzys przemysłu stalowego dotyka polskie miasta


Jak wyjaśnił prezes HIPH polski przemysł stalowy "jest bardzo skoncentrowany" i znajduje się głównie na południu kraju. - To jest dobra rzecz, jeżeli chodzi o kooperację, jeżeli chodzi też o wysiłki na przykład na rzecz dekarbonizacyji ale i zła - powiedział Motyka, a następnie wyjaśnij, iż koncentracja dużych zakładów przemysłowych, które są ze sobą powiązane, powoduje, iż gdy jeden sektor zaczyna mieć problemy, drugi także. To także jest problem dla małych miast, gdzie zakłady przemysłowe są głównym pracodawcą. Nie tylko dają miejsca pracy w samym hutnictwie, ale także pobudzają rozwój tych miejscowości. To są małe miasteczka lub średniej wielkości miasteczka. W większości przypadków utrzymywane właśnie dzięki istnieniu huty lub firm pracujących na rzecz hut czy hutnictwa. [...] Gdy nam się źle dzieje, im także - wyjaśnił Motyka.

Importowana stal zalewa Polskę


Prezes HIPH zwracał uwagę na to, iż od kilkunastu lat zwiększa się udział importu stali na polskim rynku i w tej chwili wynosi 80 proc. - Czyli jeżeli mamy 13 milionów ton zużycia skali w kraju, to 11 milionów ton przyjechało z zagranicy - wskazywał Motyka. To powoduje, iż polski przemysł stalowy "ucieka w eksport". - A ten eksport staje się coraz bardziej ciasny - dodawał prezes, wyjaśniając, iż polski huty na rynku unijnym muszą konkurować ze stalą z Azji, w szczególności z Chin.
Mirosław Motyka podkreślał, iż przemysł stalowy w innych krajach europejskich również znajduje się w kryzysie, ale inne państwa przystąpiły do pilnego działania. - Mieliśmy niedawno przykład z rządu brytyjskiego, który znacjonalizował hutę. Na północy kraju ze względu na tak trudną sytuację i prawdopodobną ucieczkę jednego z inwestorów wielokrotnie podkreślaliśmy, co trzeba zrobić dla tego, żeby ratować hutnictwo - wskazywał Motyka. Zdaniem prezesa HIPH problem stanowi także - w jego opinii - słabość Unii Europejskiej. - Jesteśmy jedynym regionem na świecie nadal, który ma praktycznie zerowe stawki dla wszystkich towarów spoza Unii Europejskiej. Dotyczy to nie tylko stali - wskazywał. Przedstawiciel polskiego przemysłu stalowego przyznał, iż rząd w tym ministerstwo przemysłu podejmuje działania, by pomóc sektorowi, ale "nie ma jeszcze żadnych skutków tych programów, a sytuacja z każdym miesiącem się pogarsza".



Wyroby stalowe z Ukrainy zostały zwolnione z cła


Motyka zwrócił również uwagę na zwolnienie z cła stali z Ukrainy. - Zostały praktycznie bez konsultacji zawieszone. Stąd jeszcze przez najbliższe 3 lata będziemy mieć bezcłowy ruch stali z Ukrainy [...] - wyjaśniał. - Z 3 mln ton stali sprzedanych przez Ukrainę 1/3 trafia do Polski. [...] W okresie od stycznia do maja udział Polski w dostawach wyrobów z Ukrainy był jeszcze i wyniósł ogółem 41 proc. [...] a w zakresie niektórych wyrobów choćby 90 proc., czyli większość stali trafia, trafia do nas - dodawał Motyka.
Zdaniem prezesa "nawet jeżeli będziemy mieli tanie ceny energii, to bez ochrony granic nic to nie da". Motyka wyzywał również na wysokie kontyngenty po przekroczeniu, których jest naliczane cło. "Jest tak wysoko ustawiony, o wiele wyżej niż w największych latach kryzysowych" - stwierdził. W jego opinii, jeżeli Ukraina chce być członkiem Unii Europejskiej, to powinna zrobić to, co Polska robiła przed rokiem 2004, jeżeli chodzi o hutnictwo, czyli m.in. przeprowadzić restrukturyzację sektora oraz dostosować się do rynku unijnego.

Tańszy prąd dla sektora energochłonnego


Wiceminister przemysłu Wojciech Wrochna, który pełni rolę pełnomocnika rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej mówił, iż jednym z istotnych elementów, które są dyskutowane z sektorem, jest zmiana zasad poboru opłaty jakościowej od roku 2026. Opłata jakościowa finansuje działania mające zapewnić stabilność systemu elektroenergetycznego. W jego opinii stanowi ona duże obciążenie dla sektora. - Podjęliśmy prace zmierzające do tego, żeby wprowadzić takie rozwiązanie, które pozwoli na zmniejszenie wysokości opłaty jakościowej - zapewnił Wrochna, dodając, iż należy mieć świadomość, iż "opłata jakościowa jest kosztem operatora". - Model wprowadzania ulg w opłatach sieciowych dla odbiorców przemysłowych w ramach stref rozwoju zrównoważonego przemysłu to jest deregulacja, która pierwotnie została przyjęta do realizacji przez Ministerstwo Przemysłu - wskazał wiceminister.
Drugim rozwiązaniem pomocowym dla sektora energochłonnego jest wprowadzenie systemu zaliczkowych wypłat rekompensaty kosztów pośrednich. - To jest kwestia zaproponowanego jeszcze przez pana ministra Paszyka [...] zagwarantowania stałej ceny energii elektrycznej na poziomie. 250 zł za megawatogodzinę, której korelatem miałaby być zobowiązanie do inwestycji w odnawialne źródła energii. My jesteśmy gotowi na to rozwiązanie. [...] Ze względu na to, iż Komisja Europejska w tej chwili uważa, iż to jest model potencjalnie pomocowy, będzie wymagała przeprowadzenia najprawdopodobniej notyfikacji w KE tej pomocy publicznej - wyjaśniał wiceminister. Jak zapewnił - rząd będzie chciał aby to zobowiązanie dotyczyło "jeżeli już to czystych źródeł energii, żebyśmy mogli mieć szerszą paletę inwestycji". - Żeby tej inwestycji mogły być rozliczane z inwestycjami w elektrownię jądrową. Nie chcemy się tutaj ograniczać tylko wyłącznie do odnawialnych źródeł energii - powiedział Wrochna.
Idź do oryginalnego materiału