Szkodnik numer jeden niszczy rzepaki. Można liczyć tylko na szczęście, bo nie na środki ochrony

4 godzin temu

Masowy nalot chowacza czterozębnego w lutym, spowodowany ociepleniem klimatu, doprowadził do poważnych uszkodzeń rzepaku. Larwy żerują w ogonkach liściowych i łodygach, osłabiając rośliny i otwierając drogę groźnym chorobom. Skutecznej pomocy już nie ma, a straty mogą się pogłębiać.

Larwy chowacza czterozębnego żerują masowo w ogonkach liściowych rzepaku, a także w łodygach, tuż przy nasadzie liści. Powoduje to, iż organy te w miejscach żerowania są puste, a zatem nie przewodzą soków, a ponadto skórka pęka od rosnących wewnątrz ogonków larw oraz po żerowaniu wygryzają otwory. W wyniku tego wzrasta ryzyko kolejnych strat, tym razem wywołanych przez chorobę – zgniliznę twardzikową.

Na plagę chowacza nie da się nic poradzić

– Na plagę chowacza czterozębnego nic teraz nie poradzimy. Zabieg trzeba było wykonać w lutym – mówi prof. Marek Mrówczyński z IOR – PIB w Poznaniu. Zapytany o przyczynę obecnej sytuacji ekspert tłumaczy, iż do nalotów owadów i składania jaj doszło jeszcze w lutym, kiedy miało miejsce chwilowe ocieplenie. Choć owadów nie było wtedy dużo i praktycznie nie został przekroczony próg szkodliwości, lub nie było sposobu na jego stwierdzenie, to liczebność ta wystarczyła do złożenia jaj w skali wywołującej obecne straty.

Objawy żerowania larw chowacza czterozębnego; Fot. P. Strażyński

Chowacz czterozębny wyprzedza złą sławą brukwiaczka

– Niestety, zmiany klimatu, brak prawdziwej zimy z mrozami i pojawiające się co pewien czas ocieplenia powodują, iż szkodliwe owady budzą się poza typowymi dla nich okresami. Coraz trudniej jest planować moment, kiedy wykonać zabieg. Ponadto sprawę utrudnia wycofywanie długo działających insektycydów – uważa prof. Mrówczyński. Zauważa dodatkowo, iż chowacz czterozębny staje się szkodnikiem numer jeden, ponieważ jego nieprzewidywalność i wywołana tym szkodliwość przewyższa to, co do niedawna wyrządzał chowacz brukwiaczek.

Tylko odpowiednia pogoda jest w stanie pomóc

Nie ma teraz skutecznego sposobu niwelowania strat, które wyrządzają larwy. Pozostaje jedynie liczyć na szczęście i opady deszczu, które poprawią kondycję rzepaku. Plantacje jego zaczynają cierpieć na skutek braku wody. Jeśli popada, to szkody chowacza mogą choć częściowo zostać zrekompensowane wegetacją i wyższą MTN. jeżeli jednak będzie sucho, to odczujemy to na plonie. Z drugiej strony deszcz sprzyjać będzie chorobom.

– Uszkodzone przez larwy ogonki liściowe, otwory w nich i w łodydze, to otwarte bramy do wnikania zarodników zgnilizny twardzikowej. Deszcz, a choćby rosa sprzyjają takim infekcjom. Zatem jeżeli ktoś jeszcze nie opryskiwał na tę chorobę, niech się spieszy, bo w przeciwnym wypadku będzie miał problem – ostrzega profesor Mrówczyński. To samo dotyczy plantacji chronionych przed zgnilizną twardzikową dawkami dzielonymi – jeżeli zastosowano dopiero pierwszy zabieg, trzeba spieszyć się z kolejnym.

Idź do oryginalnego materiału