W opozycji do John Deere’a. Brawo Caterpillar!

10 godzin temu

Caterpillar postanowił podzielić się wiedzą ze wszystkimi i podpowiedzieć właścicielom, jak należy dbać i jak można naprawiać typowe i często pojawiające się usterki w swoich maszynach. Gdzie jest haczyk?

Nie milkną echa afery wywołanej przez innego amerykańskiego producenta – John Deere’a, tymczasem sąsiad z Teksasu – Caterpillar – rusza z programem mającym na celu dokształcenie posiadaczy maszyn CAT w zakresie napraw i obsługi. Ale w zasadzie dlaczego mowa o aferze i co to ma wspólnego z blogiem konkurencyjnej firmy?

Sprawę tę opisywaliśmy jakiś czas temu, kiedy już było wiadomo, iż zieloni czym prędzej chcą wycofać się z wcześniejszych postanowień, jakoby tylko producent miał prawo do naprawy swoich maszyn, a co za tym idzie, maszyna stałaby się całkowicie hermetycznym środowiskiem z punktu widzenia serwisu, bez dostępu dla użytkownika. Tymczasem konkurencja postanowiła nie przespać okazji.

Caterpillar – D.I.Y „Do it Yourself!”

Tutaj wchodzi CAT cały na biało, żółto i uchyla drzwi do swojej skarbnicy wiedzy. A w zasadzie nie uchyla, tylko przywala z kopa niczym w saloonie i każe sobie podać najczystszą szklankę z baru stosownie wypełnioną, bo oto bank został rozbity. Haczyk? Cóż, ten zawsze musi być, więc o ile spodziewaliście się, iż firma udostępniła gotowe ścieżki weryfikacji problemów, schematy elektryczne czy hydrauliczne, to niestety muszę was zawieść, to byłoby zbyt piękne i proste. Ale czy to oznacza kolejny marketingowy skok na uwagę? Nic bardziej mylnego.

Choć tworzony właśnie blog „Do it Yourself!” ma póki co zaledwie kilkadziesiąt wpisów, wszystkie w języku angielskim, to biblioteka filmów na YouTube – CAT®Products, na której bazuje, liczy sobie ponad 8 tys. filmów. Tak, Caterpillar naprawdę udostępnił tak potężną bazę swoich filmów edukacyjnych w zasadzie wszystkim. Co więcej, nie są to filmy wyłącznie w języku angielskim, znajdziemy tutaj przekłady na wiele języków, w tym także język polski!

– Klienci mogą oglądać te krótkie filmy, które w jasny i czytelny sposób pomogą im uporać się z trudami związanymi z obsługą sprzętu Caterpillar. Zostały one opracowane w bezpośredniej odpowiedzi na to, czego ludzie żądali w większości w przypadków, gdy potrzebna była porada podczas zwykłych czynności, zarówno obsługowych jak i prostych problemów. Są one zaprojektowane, aby zaoszczędzić czas i pieniądze klientów oraz pomóc tym, którzy wolą wykonywać serwis we własnym zakresie w czasie, który jest wygodny dla nich – powiedział Jay Ramasamy, wiceprezes ds. Sprzedaży i marketingu.

CAT idzie pod prąd

Zaskakuje nie tylko fakt, iż CAT zdecydował się na taki ruch, gdy wielu producentów zaczyna coraz częściej i coraz poważniej myśleć o zacieśnianiu pętli wokół klientów różnorakimi sposobami przekonując, iż w zasadzie to poza wykupieniem usługi nie potrzeba im wiedzieć niczego, poza tym gdzie podpisać się na umowie serwisowej, czy wręcz utrudniając serwis komplikując konstrukcje.

Niespodzianką jest również skala, czy też rozmach amerykańskiej firmy, bowiem materiały są nie tylko w różnych językach, ale dotykają wielu aspektów maszyny; od objaśniania prostych czynności obsługi codziennej poprzez wykonywanie kolejnych poziomów obsługi technicznej, lokalizacje komponentów (filtry, zawory, korki spustowe, ocenę poziomu płynów) po materiały pozwalające poznać, jak działają najważniejsze komponenty a choćby całe układy. Tak jak wspomnieliśmy, nie ma szans, by znaleźć tutaj rozwiązanie złożonego problemu czy przeprowadzić pełną diagnostykę, ale i tak wartość udostępnionej wiedzy jest wręcz imponująca. Sprytne zagranie marketingowe? Wybieg w przód, przed decyzjami sądów w sprawie John Deere’a? Być może. Wiemy jedno. Życzylibyśmy sobie, aby pozostali producenci poszli tą samą drogą. Brawo Caterpillar!

Idź do oryginalnego materiału