Albo przetwórcy sięgną po jabłka zbierane kombajnami, albo nie kupią ich wcale

5 dni temu

Jabłka ze zbioru mechanicznego – przetwórcy „marudzą”

W polskich sadach przybywa kombajnów do zbioru jabłek przemysłowych – i bardzo dobrze. Przy obecnym tempie wzrostu stawek godzinowych w pewnym momencie po prostu nie będziemy sobie mogli pozwolić na manualne zbieranie taniego surowca, oczywiście mówimy o większych areałach. Nowinki techniczne, które co jakiś czas prezentują polscy producenci, potwierdzają, iż popyt w tym segmencie nie słabnie, a sadownicy oczekują kolejnych usprawnień i wzrostu wydajności.

Specyfika wspomnianych maszyn jest taka, iż zebrane z ziemi jabłka mają więcej zanieczyszczeń niż te zbierane manualnie. Od momentu pojawienia się kombajnów na rynku przetwórcy narzekają na jakość tak pozyskanego surowca – „marudzą” i „grymaszą”. Czasem potrącają kilka procent z dostawy, a czasem choćby odmawiają przyjęcia towaru.

Wiele zależy od sadu i pogody. W okresie suszy jabłka są jedynie zakurzone, natomiast po deszczach do skrzyń trafia więcej niechcianych zanieczyszczeń. Z drugiej strony zwiększone ryzyko awarii linii produkcyjnych też jest faktem – naprawa i przestój oznaczają koszty. Na rynku dostępne są maszyny, które zbierają czystsze jabłka, choć kosztują kilka razy więcej.

Kierunek jest oczywisty, a opór bezcelowy

Patrząc na sytuację w branży i w kraju, trudno oprzeć się wrażeniu, iż opór sektora przetwórczego jest daremny. Za rok, dwa albo pięć nie będziemy mogli zapłacić 30 zł/h za zbieranie jabłek przemysłowych, a może po prostu nie zatrudnimy potrzebnej liczby pracowników. Gdy jednak pracowników znajdziemy, dylemat będzie tym większy, im niższa będzie cena skupu. Przy 0,30 zł/kg praca ręczna nie ma sensu. Krótko mówiąc – albo przetwórcy kupią surowiec z kombajnów, albo nie kupią go wcale.

Jeszcze 25 lat temu, na początku XXI wieku, czarne i czerwone porzeczki zrywano manualnie. Wówczas gwałtownie przybywało pierwszych „połówkowych” kombajnów do zbioru mechanicznego i przetwórcy również narzekali na jakość owoców – do zakładów razem z porzeczkami trafiały liście i pędy. Dziś nikt nie zwraca na to uwagi. Podobnie było przed dekadą z wiśniami. Tak samo będzie z jabłkami przemysłowymi zbieranymi mechanicznie.

Idź do oryginalnego materiału