Apple vs. Bruksela – bitwa o zamknięty ekosystem

1 dzień temu
Zdjęcie: Apple


Apple zdecydowało się zakwestionować przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej jeden z kluczowych filarów nowego unijnego prawa – Digital Markets Act (DMA). Firma odwołała się od nakazu Komisji Europejskiej, która w marcu szczegółowo określiła, w jaki sposób Apple ma otworzyć swój system operacyjny i technologie na konkurencję. Choć formalnie skarga dotyczy procedur i zakresu wymogów, gra toczy się o coś znacznie większego: przyszłość zamkniętego ekosystemu Apple.

W świetle DMA Apple ma umożliwić producentom urządzeń, jak Google, Meta, Spotify czy Garmin, integrację z iPhone’ami, iPadami i AirPodsami. Chodzi m.in. o dostęp do technologii Bluetooth, NFC i systemu iOS, a także bardziej przejrzyste procesy obsługi wniosków o interoperacyjność.

Apple twierdzi, iż narzucone zasady są nieproporcjonalne, kosztowne i ryzykowne z punktu widzenia prywatności użytkowników. Firma zarzuca też Komisji, iż stosuje prawo wybiórczo – kierując je głównie w stronę Apple, a nie w równym stopniu wobec innych big techów.

W tle tego sporu widać fundamentalny konflikt między europejskim podejściem do regulacji dominujących platform a amerykańskim modelem zamkniętej innowacyjności. UE chce wymusić interoperacyjność, wierząc, iż wzmocni to konkurencję. Apple broni się, argumentując, iż regulacje mogą obniżyć jakość doświadczenia użytkownika i narażać dane na wycieki.

Niezależnie od finału sprawy, jedno jest pewne – DMA już dziś wymusza zmiany na największych graczach. A fakt, iż Apple idzie na sądową konfrontację, pokazuje, jak poważne i potencjalnie kosztowne są dla firmy konsekwencje dostosowania się do unijnych reguł.

Idź do oryginalnego materiału