Dopłaty ruszyły, a nawozy w górę. Ile tak można?: Rolnicy protestują w Pyrzycach

5 dni temu

Rolnicy protestujący w Pyrzycach żądają rekompensat za stracone dochody i coraz wyższe koszty produkcji. – Dopłaty ruszyły, a nawozy od razu w górę. Ile można?

Pytają rolnicy, którzy mówią, iż zamiast kredytów chcą realnego wsparcia i normalnych warunków pracy. Kolejny protest został zgłoszony na miesiąc.

Protest rolników w Pyrzycach

Dziś w południe na drogach Pyrzyc i Recza w województwie zachodniopomorskim zrobiło się głośno. Rolnicy wyjechali ciągnikami i kombajnami, by zaprotestować przeciwko upadkowi opłacalności w rolnictwie. Na miejscu pojawiło się około 40 maszyn, oflagowanych biało-czerwonymi barwami.

– Chcemy pokazać dramatyczną sytuację gospodarstw, które z dnia na dzień tracą opłacalność – mówi Adam Walterowicz, przewodniczący Wojewódzkiego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych w Szczecinie.

Protest rolników w Pyrzycach, fot: Barna

„Dopłaty ruszyły, a nawozy znów w górę” – żalą się rolnicy

Rolnicy mówią, iż mają dość rosnących kosztów produkcji, które zjadają każdą dopłatę. Zamiast poprawy sytuacji, wszystko drożeje. – Dopłaty ruszyły i od razu nawozy poszły w górę. To jest jakiś żart. Nie dość, iż zboże, warzywa i ziemniaki poleciały na łeb, to jeszcze rośnie wszystko inne – żalił się jeden z uczestników protestu.

Ich zdaniem państwo powinno wreszcie zaproponować realną pomoc, a nie kolejne kredyty. – Nie chcemy pożyczek, chcemy rekompensat. Włożyliśmy w produkcję więcej niż jesteśmy w stanie odzyskać. Koszty nas zjadają, a opłacalność spada z roku na rok – mówi Stanisław Barna, rolnik z woj. zach.pom. i przedstawiciel Ogólnopolskiego Oddolnego Protestu Rolników.

„Minister ma dla nas tylko kredyty”

Jak opowiadają protestujący, wczorajsze spotkanie z ministrem rolnictwa nie przyniosło żadnych konkretów. – Znowu usłyszeliśmy to samo – kredyty, kredyty, kredyty. Jak mamy je spłacać, skoro ceny zboża, rzepaku, kalafiorów czy kapusty nie pokrywają kosztów produkcji? – pyta Barna.

Rolnicy zwracają uwagę, iż polskie produkty przegrywają z tanim importem. – Zalewa nas Ukraina, a teraz jeszcze Mercosur. W sklepach hiszpańskie warzywa, a nasze gniją w polu. Czy naprawdę nikogo to nie obchodzi? – mówił jeden z gospodarzy.

„Jak maszynista, który nie wie, co robi” – emocje narastają

W emocjonalnym wystąpieniu Paweł Toporek, jeden z uczestników protestu, porównał sytuację w rolnictwie do pociągu, który stracił kontrolę. – To jak maszynista, który nie wie, co robi. Pociąg pędzi w przepaść, a rząd mówi nam tylko: „weźcie kredyt”. Tylko iż to nie rynek decyduje, to oni otwierają granice i zalewają nas obcym towarem – podkreślał.

„Panie ministrze, a czy mi urośnie?” -pyta rolnik

Rolnicy nie kryją frustracji po rozmowach z rządem. W ich głosach słychać złość, ale też bezsilność. – Minister znowu mówi „weźcie kredyt, weźcie kredyt”. Tylko ja się pytam, panie ministrze, a czy mi w przyszłym roku urośnie? Bo jak nie, to z czego ja ten kredyt spłacę? – mówił Toporek.

– My nie chcemy pożyczek, my chcemy normalnie pracować. Żeby nam się chociaż to z pola zwróciło. Bo jak tak dalej pójdzie, to zostanie nam tylko sprzedać ciągnik i zamknąć gospodarstwo – dodał.

Rolnicy powtarzają, iż nie szukają konfrontacji. – Nie chcemy utrudniać życia kierowcom, ale nie mamy już innego wyjścia – mówi Adam Walterowicz, organizator protestu. – Musimy walczyć. Walczymy o polskie rolnictwo, o polską żywność i o to, żebyśmy mogli dalej żyć z własnej pracy – zaznacza.

Coraz więcej protestów

Jak zapowiadają organizatorzy, protest w Pyrzycach to dopiero początek. Podobne akcje realizowane są dziś również w innych regionach kraju, w tym na Śląsku. Rolnicy zapowiadają, iż jeżeli rząd nie podejmie rozmów, protesty będą się nasilać.

– Sytuacja jest dramatyczna. Jak my sami się nie podniesiemy i nie powiemy „dość”, to nikt za nas tego nie zrobi – mówi jeden z rolników.

Idź do oryginalnego materiału