Polscy rolnicy i worek niemieckich ziemniaków. “To nie są dożynki, to dożynanie polskiego rolnictwa”

6 godzin temu

Rolnicy z NSZZ RI Solidarność w dniu 24.09.2025 rozsypali worek niemieckich ziemniaków w ministerstwie rolnictwa. Zboża sprzedawane poniżej kosztów, trzoda na minusie, sadownictwo w ruinie, a rynek zalewają tanie warzywa z Niemiec – ostrzegali rolnicy.

Podczas konferencji Solidarności Rolników Indywidualnych pod gmachem ministerstwa rolnictwa doszło do gorącej sceny.

Konferencja Solidarności pod ministerstwem Rolnictwa, fot. Andrzej Rutkowski

Rolnicy przyszli z workiem niemieckich ziemniaków, które – jak podkreślają – zalewają polski rynek i są sprowadzane za grosze, przez co polski rolnik nie ma gdzie sprzedać własnych plonów. Chcieli zostawić je ministrowi Stefanowi Krajewskiemu. Ochrona nie pozwoliła im wejść do gabinetu, więc rozwścieczeni gospodarze rzucili worek o podłogę. Ziemniaki i kapusta rozsypały się po holu ministerstwa.

– Jestem obywatelem Polski, więc proszę, otoczcie nas kordonem i zaprowadźcie do ministra. Panie Krajewski, to dla pana. Może pan mnie obciążyć kosztami, ale niech pan z tych niemieckich ziemniaków i kapusty przygotuje obiad na dożynkach w Spale dla PSL-u. Smacznego! – mówił rolnik, rzucając worek. Gdy ochrona przez cały czas uniemożliwiała wejście do gabinetu, dodał ostro, iż to nie koniec.

– Ja mam tego dość. Przyjdziemy siłowo. Na dożynkach też się pojawimy, żeby pan zobaczył, iż to wszystko, co wyprodukował polski rolnik, dziś musi zaorać. Więc, panie Krajewski, to jest dla pana – zaznaczył.

Oprócz tego mocnego gestu rolnicy alarmowali, iż polskie rolnictwo stoi na krawędzi. Nie kryli oburzenia na obecną sytuację w rolnictwie i ostrzegli, iż zbliża się fala protestów.

Konferencja Solidarności pod Ministerstwem Rolnictwa, fot. Andrzej Rutkowski

Otręby w cenie zboża

Rolnicy podkreślali, iż ceny zbóż znalazły się na dramatycznie niskim poziomie. – Pszenica po 680 zł, a konsumpcyjna 720 zł – to tragedia. Za otręby trzeba zapłacić tyle samo, co za zboże – mówił Adrian Wawrzyniak, rzecznik Solidarności Rolników Indywidualnych.

Jak wyliczyli, przy plonie 8 ton pszenicy z hektara rolnik wychodzi dziś co najmniej 800 zł na minusie. – A do tego czynsze dzierżawne w KOWR wynoszą 960 zł. To pokazuje skalę absurdu – dodał.

Rolnik traci 200 zł na świni

Nie lepiej wygląda sytuacja w hodowli świń. – Cena tucznika to dziś 5,60 zł. To oznacza stratę około 200 zł na jednej sztuce. Opłacalność zaczyna się dopiero od 7,5 zł – tłumaczył Wawrzyniak.

Związkowcy alarmują, iż gwałtownie spada też zapotrzebowanie na nasienie inseminacyjne dla loch – choćby o 50 procent. – To pokazuje, iż rynek się załamuje i kolejne chlewnie będą się zamykać – ostrzegł.

W sadach straty sięgają 85 procent

– Polskie sadownictwo zostało dotknięte kataklizmem przymrozków. Straty sięgają choćby 85 procent – mówił sadownik Dominik Zawadzki.

Mimo to ceny jabłek są dramatycznie niskie. – Jabłko przemysłowe po 58–60 groszy, deserowe około złotówki. To nie pokrywa kosztów produkcji – podkreślił.

Zawadzki zwrócił uwagę, iż w marketach jabłka kosztują 6 zł za kilogram. – To niedopuszczalne. Minister obiecał rekompensaty po 15 września. Jest końcówka miesiąca i cisza – grzmiał.

Niemieckie kartofle po 10 gr. Polskich ziemniaków nikt nie chce kupić

Wiele emocji wzbudził też temat warzyw. – Polski rolnik nie ma gdzie sprzedać ziemniaka, marchwi czy buraka. A tymczasem do kraju wjeżdża każda ilość taniego towaru z Niemiec – mówił Tomasz Ognisty, rolnik z Opolszczyzny.

Ognisty trzymał w ręku plik wydruków z internetu. – Tutaj czarno na białym widać: firmy oferują skup każdej ilości niemieckich warzyw. I to trafia na nasz rynek przy cichej zgodzie ministerstwa – dodał.

Ognisty opowiadał, iż sprawdzali te oferty, dzwonili pod numery telefonów. – Cena w Niemczech to jakieś 10 groszy. My w Polsce nie sprzedamy choćby po 20–30 groszy, bo nikt nie chce kupić – mówił.

Rolnicy przekonują, iż niemiecki rząd dopłaca do nadwyżek. – Słyszymy, iż rolnikom bardziej opłaca się wystawić fakturę na sprzedaż do Polski, niż utylizować towar. Resztę pokrywa państwo. A my zostajemy z pełnymi polami – wyjaśniał.

– Codziennie odbieram telefony: „po co mamy kopać ziemniaki, skoro nie ma komu ich sprzedać?”. To dramat. Plony gniją w ziemi, a w sklepach ceny są kosmiczne. Społeczeństwo płaci kilka złotych, a producent dostaje grosze – podkreślał Ognisty.

Pokazał też worek ziemniaków sprowadzonych z Niemiec. – To kosztuje grosze. Po konferencji chcemy zanieść je ministrowi Krajewskiemu, niech zrobi z nich obiad na dożynki w Spale – ironizował.

„Dorzynanie, nie dożynki”

Na koniec głos zabrał przewodniczący Solidarności Rolników Indywidualnych Tomasz Obszański. – To, co się dzieje, to nie są dożynki, to dożynanie polskiego rolnictwa. Rolnicy i transport mają dosyć. niedługo ogłosimy protest – zapowiedział.

Obszański odniósł się też do danych GUS, według których rolnicy zarabiają ponad 5 tys. zł miesięcznie. – Nie wiem, na jakiej podstawie to wyliczono. Prawda jest taka, iż gospodarstwa toną w stratach – skwitował.

Idź do oryginalnego materiału