Za zbiór jabłek płacimy coraz więcej
Jeśli chodzi o pracowników do zbioru, musimy przyznać, iż w ostatnim czasie znacznie wzrosły koszty ich zatrudniania. w tej chwili stawki za godzinę pracy wynoszą około 20 zł, a czasem choćby więcej, na przykład 25-27 zł, nie mówiąc już o pracownikach bardziej wykwalifikowanych, którzy są zatrudnieni w roli traktorzystów. Koszt godziny pracy rośnie w zastraszającym tempie. Poświęćmy nieco czasu w uświadomienie sobie, o jakich liczbach mowa.
Podczas zbioru jeden pracownik zwykle rwie od 4 do 6 skrzyń owoców w ciągu 8 godzin pracy. Oczywiście, gdy owoce są większe, można zebrać choćby 7-8 skrzyń. Jednak w przypadku odmiany Gala, gdzie rozmiar jest zwykle mniejszy, a w tym roku mamy do czynienia również o owocami ordzawionymi, które trzeba odrzucić, maksymalnie udaje się zebrać od 4 do 5 skrzyń, co daje około 1200-1500 kg owoców.
Czy na pewno liczymy wszystkie koszty?
Płacąc pracownikowi około 20 zł za godzinę, kosztuje nas to 200 zł dziennie. Do tego dochodzą koszty paliwa, transportu pracowników na pole i z powrotem oraz zakwaterowania. W sumie koszt zbioru tych 1200-1500 kg owoców wynosi około 300 zł lub więcej, nie licząc dodatkowych kosztów obsługi. Weźmy tutaj pod uwagę, iż każde gospodarstwo jest inne. Inaczej musimy podchodzić do małych gospodarstw, gdzie owoce zrywają 3-4 osoby, a inaczej do dużych, gdzie pracuje 15 osób lub więcej. W drugim przypadku część pracowników nie pracuje fizycznie przy zbiorze, tylko zajmuje się logistyką. To wszystko zwiększa koszty. Niemniej jednak należy przyjąć, iż koszt zebrania kilograma jabłek wynosi około 20 groszy. Koszt może nieco obniżyć się w przypadku większych jabłek, np. odmiany Red Jonaprince.
W tym roku jabłek przemysłowych nie unikniemy
Idźmy dalej. Z pewnością znajdą się sady, które uniknęły przymrozków i ordzawień, jednak w tym sezonie jest ich bardzo mało. Bez względu na to, jak starannie pracownicy zrywają jabłka, jest niemal pewne, iż w skrzyniach znajdzie się pewien odsetek jabłek ze skazami. jeżeli jabłka oddamy na sortowanie, na rozliczeniu zobaczymy kilkanaście procent jabłek przemysłowych, za które grupy zapłacą około czterdzieści lub pięćdziesiąt groszy. Po odjęciu kosztów zbioru jesteśmy na minusie (!).
Presja na obniżenie cen? My już jesteśmy na granicy
Tyle dyskutuje się o cenach, a pośrednicy przekonywują nas, iż należy je jeszcze obniżyć, ponieważ nie są akceptowalne przez odbiorców. jeżeli dobrze przeliczymy koszty produkcji, może się okazać, iż ponownie niebezpiecznie balansujemy na granicy opłacalności. Należy wyraźnie podkreślić, przy obecnych kosztach pracy, obecne ceny nie są czymś nadzwyczajnym, a jedynie absolutnym minimum!
Odnieśmy się jeszcze do jabłek przemysłowych. Myślimy o „przemyśle” jako o produkcie ubocznym, owszem. Pojawiają się głosy, iż nie powinniśmy przywiązywać uwagi do jego cen. Ale musimy uświadomić sobie, iż choćby w najlepiej prowadzonym sadzie, będziemy mieć do czynienia z pewnym odsetkiem takich jabłek.
Koszt produkcji jabłka przemysłowego to co najmniej 50 groszy. Oczywiście, jeżeli skorzystamy z kombajnu, to koszty spadną, ale za maszynę też trzeba zapłacić. Możemy ją kupić, możemy wynająć. Mechaniczny zbiór też generuje koszty, choć nieco mniejsze. Podobnie jest z panelami fotowoltaicznymi. Masz panele i płacisz mniej za prąd, ale za same panele trzeba było zapłacić i to musi być uwzględnione w amortyzacji.
I tylko nieco odwołując się do sadów nastawionych na produkcję jabłek przemysłowych – przy aktualnych cenach nie powinniśmy mówić o opłacalności. Tonaż w tym roku jest mizerny. Żeby mówić o plonie trzeba było zapewnić wodę, co podniosło koszty. Przy aktualnych cenach sprzedaży, niestety, wychodzimy na zero.