Susza w sadach trwa. Na Powiślu Lubelskim jest bardzo źle

6 godzin temu

Maciej Cybulak, sadownik z Kopaniny Kaliszańskiej (powiat opolski), dziś rozpoczyna zbiory Gali Brookfield. Z sadownikiem rozmawialiśmy już w ubiegłym tygodniu. Oceniał wtedy, iż kondycja sadów nie jest dobra. Drzewa w sadach cierpią z powodu niedostatku wody, a to odbija się na wielkości jabłek, a co za tym idzie, również na plonach.

– Część sadów jest nawadniana, jednak nie oznacza to wcale, iż tam sytuacja jest dobra. Nawadnianie pomaga przetrwać drzewom, ale nie poprawia wielkości owoców. Trudno uzyskać sastysfakcjonujący rozmiar – mówi sadownik.

– W tej okolicy jest sporo sadów, które zostały założone tylko na potrzeby przetwórstwa. Ochrona, nawożenie i inne zabiegi są tam ograniczone do minimum, podobnie jak nawadnianie. jeżeli chodzi o takie właśnie sady, ich właściciele nie mogą liczyć na zadowalający pod względem tonażu plon. Jabłka po prostu nie rosną. W sadach prowadzonych w dobrej kulturze jest lepiej, ale nic nie zastąpi opadów deszczu – dodaje.

Według naszego rozmówcy, opady, które miały miejsce w miniony weekend nie zmieniły stanu rzeczy w żaden sposób. W tych okolicach było to około 10 l/m². Przy tak ogromnych niedoborach, sytuację mogłyby poprawić jedynie kilkudniowe opady związane z nadejściem potężnego, głębokiego niżu. Niestety, ale na to się na razie nie zanosi.

Zdaniem Macieja Cybulaka, wiele zależy od tego czy późną jesienią i zimą wystąpią opady deszczu i śniegu. jeżeli nie zrekompensują tegorocznych niedoborów, w kolejnym sezonie problem będzie jeszcze większy.

– Moim zdaniem do suszy powinniśmy się już przyzwyczaić, bo nie wygląda na to, żeby w najbliższych latach miało się coś w tej kwestii zmienić. Podejrzewam, iż w tych sadach, które już dosłownie wegetują bez wody, zakładanie pąków kwiatowych będzie utrudnione. jeżeli zima ponownie nie będzie śnieżna, wiosną te sady zakwitną na zielono – dodaje.

Idź do oryginalnego materiału