Rolnik przejedzie przez most tylko z zezwoleniem – absurd, konieczność czy urzędnicza… no właśnie co?

1 dzień temu

Miłościwie panująca władza lokalna – Starostwo powiatowe we Wrocławiu na Dolnym Śląsku, właśnie odkryła nowy sposób na regulację życia rolników – regulację ruchu mostowego. Nie byle jakiego, bo przez most tymczasowy, ustawiony przez wojsko po powodzi. Most stoi, trzyma się, służy. Ale rolnik nie może tak po prostu wjechać i przejechać. O nie!

Rolnik musi najpierw uzyskać zezwolenie – najlepiej na każdy traktor, każdą przyczepę i kombajn osobno. Potem zaś, zgodnie z rytmem urzędniczego zegara, może się poruszać wyłącznie w godzinach 6.00–9.00 i 15.00–17.00.

Taborety, węgiel czy szafy i gwoździe można wozić przez całą dobę. Ale ziarno? Ziarno to już towar strategiczny, wymagający pieczęci i błogosławieństwa starosty. Jakby brakowało tylko średniowiecznego poborcy myta, stojącego na moście z mieszkiem w ręku.

Most tymczasowy, ale przepisy wiecznotrwałe

Żniwa są z natury rzeczy „tymczasowe” jak ów most. Kilka tygodni ciężkiej pracy, walka z pogodą, terminami i logistyką. Ale w urzędniczej wyobraźni to chyba zjawisko całoroczne – skoro przepustka ważna jest do końca grudnia 2025 roku. Jakby ktoś chciał jeszcze w Wigilię wozić pszenicę przez most – wszystko zgodnie z harmonogramem.

Rolnik, który namłóci zboże w południe, może spokojnie usiąść i poczekać parę godzin, aż wybije magiczna 15:00. W międzyczasie niech spadnie deszcz, niech ziarno zamoknie, niech straty idą w tysiące – przecież regulamin to regulamin.

A jeżeli praca przeciągnie się do nocy? Cóż, nikt nie obiecywał, iż nocą wolno żyć, a tym bardziej jeździć.

Urzędnik wie lepiej

Nie bez znaczenia jest fakt, iż zgoda na przejazd może zostać cofnięta, jeżeli urzędnik uzna, iż coś mu się nie podoba. Przepis mówi jasno: jeżeli „pogorszy się bezpieczeństwo” albo „nastąpi degradacja drogi”, starosta ma prawo zabrać papier i kazać rolnikowi wozić zboże objazdami. Objazdami, czyli kilkadziesiąt kilometrów dalej – wolniejszymi traktorami, na głównych drogach, blokując ruch i paląc drogie paliwo.

Można więc odnieść wrażenie, iż ten most tymczasowy to nie most, a raczej pułapka administracyjna.

Żniwa według regulaminu

Rolnik, zamiast martwić się o plony, powinien dziś prowadzić szczegółowy kalendarz:
– 6:00–9:00 – wolno wozić zboże.
– 9:01–14:59 – zakaz, można ewentualnie podziwiać most.
– 15:00–17:00 – znowu wolno.
– Po 17:01 – absolutnie nie wolno.

Doprawdy, organizacja godna średniowiecznego księstwa, w którym poddany musiał pytać pana o pozwolenie, czy wolno mu przejść przez rzekę.

Tymczasowy most, trwały absurd

Most DMS-65 jest konstrukcją wojskową, zdolną wytrzymać niejedną przeprawę czołgową. Tymczasowy, ale solidny. Żniwa też są tymczasowe – i to właśnie w tym „tymczasie” powinno się pracować bez przeszkód. Niestety, zamiast logiki, mamy rozporządzenia. Zamiast współpracy – formularze.

Rolnicy, obawiając się represji, wolą milczeć. Bo kto sprzeciwi się władzy, która rozdaje przepustki na przejazd przez most niczym przywileje feudalne?

Na razie myta jeszcze nie ma. Ale kto wie – może kolejny etap „porządkowania” ruchu rolniczego to wprowadzenie symbolicznej opłaty za każdy wóz zboża? W końcu tradycja zobowiązuje.

Na podstawie tekstu Artura Kowalczyka, który ukazał się na TPR

Idź do oryginalnego materiału